Nieboski Diego, książę Ligi Mistrzów

Inter - Bayern 2:0. Inter po 45 latach znów ma Puchar Europy, Jose Mourinho znów rządzi w Europie. A wszystko dzięki Diego Milito, to on strzelał gole w finale

Aktualizacja: 24.05.2010 01:59 Publikacja: 23.05.2010 10:09

Argentyńska kolonia w Interze - Esteban Cambiasso, Javier Zanetti (z pucharem) i Diego Milito. Z tej

Argentyńska kolonia w Interze - Esteban Cambiasso, Javier Zanetti (z pucharem) i Diego Milito. Z tej trójki tylko ten ostatni dostał szansę od Diego Maradony na występ w RPA podczas mistrzostw świata

Foto: AFP

[i]Korespondencja z Madrytu [/i]

Nagroda za podnoszenie się ze wszystkich upadków czekała na Santiago Bernabeu. Najdłuższa misja europejskiego futbolu, najdrożej opłacona, wreszcie dobiegła końca. Inter, wielki niespełniony, wygrał Ligę Mistrzów.

Massimo Moratti na ramionach piłkarzy podniósł w górę puchar, wreszcie dorównał ojcu i może przekazać klub swojemu synowi. Angelo Moratti i Hellenio Herrera dali Interowi w latach 60. dwa Puchary Mistrzów, ale nawet oni nie potrafili zdobyć w jednym sezonie wszystkich trofeów. A Jose Mourinho właśnie zrobił to z Interem, w stulecie urodzin Herrery. Teraz może już myśleć o tym, jak uzdrowić Real. Mourinho po meczu nie uciekł z boiska jak wtedy, gdy wygrał Ligę Mistrzów z Porto.

Zatrzymywał się przy każdym piłkarzu, ściskał i dziękował. Dla niego wszyscy byli bohaterami, ale kamery szukały tylko jednego z nich. Wtedy, gdy strzelał w 35. minucie pierwszą bramkę, w 75. drugą, gdy Mourinho zmieniał go w 90., by kibice mogli mu dać owację na stojąco. Diego Milito, piłkarski kombajn spod Buenos Aires, wyszarpał sobie wreszcie drogę na szczyt. Po trzydziestce, po ledwie jednym sezonie w wielkim klubie i jednym w Lidze Mistrzów. Zdobył dwa gole, a mógł mieć też asysty przy bramkach Samuela Eto'o, Wesleya Sneijdera, Gorana Pandeva, gdyby każdy z nich miał tyle zimnej krwi co on i nie przegrał pojedynków z Hansem Joergiem Buttem.

Dla kibiców Interu to co Milito zrobił w finale nie było żadną niespodzianką. To jego gole, łącznie z tym w dramatycznej ostatniej kolejce, dały drużynie mistrzostwo Włoch. Ale ten sławiony na transparentach kibiców "Il Principe" dotychczas był tylko księciem Mediolanu, a teraz został księciem Europy. Z niewielką pomocą Wesley Sneijdera. Tego, który na Santiago Bernabeu najbardziej pragnął zwycięstwa. Żeby się zemścić na tych, których nazwał "mafiozami z Realu", na tych którzy go zmusili do odejścia każdym sposobem jaki znali, włącznie z sugerowaniem dziennikarzom, że to nie Wesley Sneijder, tylko Whiskey Sneijder, i wszystkim będzie lżej bez niego.

Przygarnięty przez Inter, Sneijder stał się dla niego tym, kim Deco był dla Mourinho w Porto. Mistrzem szybkich zwrotów akcji, przejść do ataku, takich jak w 35. minucie. Bramkarz Julio Cesar podał piłkę do Milito, ten oddał ją Sneiderowi, a gdy dostał ją z powrotem, miał przed sobą tylko Hansa Joerga Butta. Drugi gol to było już niemal wyłącznie przedstawienie Milito. Przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, zakręcił Danielem van Buytenem, strzelił obok Butta. I nikt już nie miał złudzeń, że puchar należy do Interu.

Przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, że Bayern do straty pierwszej bramki miał przewagę, że tuż po przerwie mógł wyrównać, ale Thomas Mueller trafił w nogi Cesara. Że było jeszcze kilka szans dla Bayernu, nawet na chwilę przed golem na 2:0, gdy obrońca zablokował strzał Miroslava Klose. Potem spod pola karnego piłka trafiła do Milito i było po meczu. Inter zdobył trzeci Puchar Europy, obronił czwarte miejsce dla Włoch w Lidze Mistrzów (gdyby wygrał Bayern, od 2011 cztery drużyny mieliby Niemcy), Mourinho został trzecim po Ernście Happelu i Ottmarze Hitzfeldzie trenerem, który wygrał Ligę Mistrzów z dwiema drużynami.

Rok temu finał należał do uskrzydlonych artystów z Barcelony, tegoroczny do takich natchnionych robotników jak Milito. To zupełnie inny argentyński Diego niż ten, który kiedyś czarował świat. Szaleństwa, skandale, ręce Boga - to nie jego świat. On Puchar Europy odbierał z małym synkiem na rękach i wcale nie pchał się do pierwszego rzędu. Teraz może mieć tylko nadzieję, że 12 czerwca, w dniu swoich 31. urodzin i pierwszego meczu Argentyny na mundialu, ten drugi Diego, dziś trener Maradona, łaskawie pozwoli mu zagrać w pierwszym składzie. Ale z nim nigdy nie wiadomo.

[ramka][srodtytul]Inter Mediolan - Bayern Monachium 2:0 (1:0)[/srodtytul]

[b]Bramki:[/b] Diego Milito (35, 70). Sędziował Howard Webb (Anglia). Widzów 80 tys.

[b]Inter Mediolan:[/b] Julio Cesar; Maicon, Walter Samuel, Lucio, Cristian Chivu (68-Dejan Stankovic); Javier Zanetti, Esteban Cambiasso, Wesley Sneijder; Samuel Eto'o, Diego Milito (90+2-Marco Materazzi), Goran Pandev (79-Sulley Muntari)

[b]Bayern Monachium:[/b] Hans-Joerg Butt; Philipp Lahm, Daniel van Buyten, Martin Demichelis, Holger Badstuber; Arjen Robben, Mark van Bommel, Bastian Schweinsteiger, Hamit Altintop (63-Miroslav Klose), Ivica Olic (74-Mario Gomez), Thomas Mueller. [/ramka]

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny