Lewandowski strzelił dopiero czwartego gola w meczach z Bayerem. Ale był to gol szczególny, 30. w sezonie – dzięki czemu wyrównał swój najlepszy wynik w Bundeslidze, 44. licząc wszystkie rozgrywki – co jest jego rekordem. W dodatku jubileuszowy – 400. w karierze klubowej.
Indywidualne statystyki będzie miał szansę jeszcze poprawić – zostały mu trzy spotkania w lidze, co najmniej jedno w Pucharze Niemiec i pewnie minimum trzy w Lidze Mistrzów (w pierwszym meczu 1/8 finału Bayern rozbił Chelsea 3:0). Ale z rekordem Gerda Muellera (40 trafień w sezonie Bundesligi) rozprawić się nie zdoła. Zanim zdobył bramkę w Leverkusen (na 4:1), dostał żółtą kartkę, wykluczającą go z następnego spotkania z Borussią Moenchengladbach.
Już po tym meczu, w najbliższą sobotę na własnym stadionie, lider z Monachium może świętować ósmy tytuł z rzędu (jeśli zwycięży, a Borussia Dortmund przegra w Düsseldorfie). Zabraknie w nim nie tylko najlepszego strzelca ligi, ale także najlepszego asystenta – Thomasa Muellera (20 kluczowych podań). Hansi Flick stara się jednak szukać pozytywów. – Dzięki temu będą mogli zagrać przez 90 minut w półfinale Pucharu Niemiec – mówi trener Bawarczyków. Do Monachium przyjeżdża w środę Eintracht.
Sprawa mistrzostwa jest przesądzona, ale przy okazji Bayern ma szansę pobić jeszcze rekord zdobytych bramek w sezonie (101), liczący tak jak rekord Muellera prawie pół wieku. Za kadencji Flicka zespół strzela 3,25 gola na mecz.
Rywalizacja za plecami Bawarczyków jest bardzo zacięta. Dzięki wygranej z Herthą Borussia Dortmund odpiera ataki RB Lipsk (cztery punkty mniej) oraz imienniczki z Moenchengladbach i Bayeru (po siedem punktów straty).