Młodzi czterdziestoletni

Ryan Giggs skończył w piątek 40 lat i wciąż gra. Nie jest pierwszym znanym piłkarzem w tym wieku.

Publikacja: 02.12.2013 12:47

Przez dziesięciolecia synonimem i symbolem wytrwałości na boisku był Stanley Matthews. Dziś to nazwisko jest już zapomniane, a kiedyś było w futbolu jednym z najlepszych. Kiedy w roku 1956 „France Football" pierwszy raz przyznawał „Złotą Piłkę" dla najlepszego gracza Europy, wręczono ją właśnie Matthewsowi. Miał wówczas 41 lat, grał w Blackpool a dziennikarzom z całej Europy, dokonującym wyboru logicznie się wydawało, że „Złota Piłka" będzie odpowiednią nagrodą na zakończenie kariery. Matthews nie zrozumiał tej aluzji. Mając 42 lata grał jeszcze w reprezentacji Anglii a w wieku 46 lat wrócił z Blackpool do swojego macierzystego klubu - Stoke. Dwa lata później pomógł mu w awansie do I ligi. Anglię ogarnął wtedy szał. Średnia widzów na meczach Stoke zwiększyła się o dziesięć tysięcy. Kolej musiała wysłać na trasy dodatkowe pociągi, bo ludzie chcieli zobaczyć na żywo nie tylko „Czarodzieja dryblingu", ale piłkarza, który potrafił zatrzymać czas.

Stanley Matthews zdobył w Anglii wszystkie możliwe zaszczyty. Rozegrał 54 mecze w reprezentacji, był z nią dwukrotnie na mistrzostwach świata. Tytuł Piłkarza Roku przyznawano mu dwukrotnie, w odstępie piętnastu lat (1947, 1962)! UNESCO uhonorowała go Dyplomem Fair Play. Był pierwszym piłkarzem, któremu królowa przyznała tytuł szlachecki (1965). Jest wciąż najstarszym zawodnikiem, który wystąpił w meczu pierwszej ligi angielskiej. Kiedy zagrał w niej po raz ostatni miał 50 lat i pięć dni. Na zakończenie jego kariery zorganizowano mecz Stoke - Europa, w którym wzięli udział czołowi piłkarze świata: Lew Jaszyn, Alfredo di Stefano, Ferenc Puskas, Ladislao Kubala... Kiedy w roku 1996 Anglia organizowała mistrzostwa Europy, Stanley Matthews wychodził na boisko stadionu Wembley jak gwiazda, świecąca jaśniej od wielu czynnych zawodników.

Ryanowi Giggsowi poświęciliśmy niedawno osobny tekst. Podobny przed czterema laty dotyczył Paolo Maldiniego. Giggs całą karierę spędził w Manchesterze Utd. Maldini był nie tylko wychowankiem AC Milan, ale i kontynuatorem tradycji ojca. Obydwaj w roli kapitanów wznosili po zwycięskich finałach Puchar Mistrzów. Paolo Maldini spędził w Milanie ćwierć wieku jako zawodnik. Ostatni raz wybiegł na boisko w pasiastej czerwono-czarnej koszulce z numerem 3 miesiąc przed 41 urodzinami. W uznaniu zasług dla piłkarza ten numer został zastrzeżony. Będzie mógł z nim zagrać dopiero syn Paolo Maldiniego, jeśli pójdzie w ślady ojca i dziadka.

Czterdziestolatków jest w futbolu więcej a może ich przybywać. Jeśli ktoś zdrowo się prowadzi, to medycyna pomoże mu dłużej pozostać na boisku. Drugim warunkiem są umiejętności. Ci, których podczas kariery zawodowej głównym atutem była szybkość, nie grają nawet w meczach towarzyskich drużyn oldbojów. Szybkość przemija, technika pozostaje. Dlatego 79-letni Lucjan Brychczy jest wciąż w sztabie trenerskim Legii. Kolejna generacja bramkarzy tego klubu, nie znająca go z przeszłości, najpierw dziwi się, że jakiś dziadek ustawia sobie piłkę na linii pola karnego. A potem rwie sobie włosy z głowy, kiedy ten dziadek wali piłkę po rogach i okienkach tak, że żaden „wnuk" jej nie obroni. Brat Jana Muchy, który przyjechał na testy do Legii, przećwiczony przez Brychczego i załamany, wrócił na Słowację.

Piotr Reiss, futbolowy bohater Poznania, zakończył karierę wiosną, w wieku 41 lat. Tomasz Frankowski miał 38 a Michał Żewłakow 37. Wszyscy mogli grać tak długo, ponieważ grać umieli. Kazimierz Deyna był zawodowym piłkarzem do 39 roku życia.

Oczywiście w najlepszej sytuacji są bramkarze. Oni nie muszą biegać a każdy kolejny rok gry to więcej doświadczenia. Problemem jest refleks. Włoch Dino Zoff został mistrzem świata w wieku 42 lat. Meksykanin Antonio Cabrajal był na pięciu mundialach. Ostatni raz w wieku 37 lat. Amerykanin Brad Friedel ma 42 i nadal jest w kadrze Tottenhamu. Hiszpan Andres Palop jeszcze w wieku 39 lat bronił bramki Sevilli zaś Australijczyk Mark Schwarzer w wieku 41 lat przeszedł z Fulham do Chelsea. Jest o dziesięć lat starszy od Petra Čecha. To jest porównywalne z dokonaniami Davida Seamana. Jeden z najsłynniejszych angielskich bramkarzy końca XX i początku XXI wieku, w wieku 40 lat, po kilkunastu sezonach gry w Arsenalu, został kupiony przez Manchester City. To wtedy Sebastian Mila strzelił mu bramkę z wolnego a Groclin zremisował w Manchesterze 1:1.

Jeden z poprzedników Seamana w bramce Anglii, Peter Shilton (125 występów), miał 47 lat, kiedy bronił bramki Leyton Orient. Działo się to 24 lata po tym, jak puścił piłkę po strzale Jana Domarskiego na Wembley. Nie przeszkodziło mu to w karierze. Rozegrał w niej ponad tysiąc meczów o punkty. To jemu Diego Maradona strzelił na stadionie Azteca bramkę ręką.

W Interze gra wciąż 41-letni argentyński obrońca Javier Zanetti. Kameruńczyk Roger Milla był o rok starszy, kiedy strzelił bramkę w finałach mistrzostw świata w USA.

Ta lista nie ma końca, chociaż tu ogranicza się do zawodników powszechnie znanych. Wystarczy jednak przejść kilka pięter w dół. Niemal każdy mały klub ma jakąś swoją, lokalną gwiazdę, do której wzdycha się, kiedy następcy zawodzą. Niektórzy grali w jednej drużynie ze swoimi synami.

Stefan Szczepłek

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego