To był prawdziwy wyścig zbrojeń. Kiedy Atletico traciło kolejne gwiazdy (Diego Costa, David Villa, Thibaut Courtois, Adrian Lopez, Filipe Luis), na Camp Nou i Santiago Bernabeu z pompą prezentowano nowych zawodników.
Barcelona po rozczarowującym sezonie bez trofeów rozbiła bank. Tylko za Luisa Suareza zapłaciła Liverpoolowi 81 mln euro, drugie tyle wydała na bramkarzy Claudio Bravo (Real Sociedad) i Marca-Andre ter Stegena (Borussia Moenchengladbach), obrońców Thomasa Vermaelena (Arsenal) i Jeremy'ego Mathieu (Valencia) oraz pomocnika Ivana Rakiticia (Sevilla).
Kataloński klub się wzmacniać musi, bo w przyszłym roku nikogo już nie kupi (kara za nieprawidłowości przy transferach niepełnoletnich piłkarzy), a Suarezowi dyskwalifikacja za ugryzienie Giorgio Chielliniego kończy się dopiero w październiku, tuż przed Gran Derbi. Urugwajczyk obiecał, że w Hiszpanii już nie ukąsi, ale bukmacherzy i tak przyjmują zakłady, kogo ugryzie. Najmniej można zarobić, stawiając na Pepe, dalej są Cristiano Ronaldo i Gareth Bale.
W Madrycie trwa reaktywacja „Galacticos". Król strzelców mundialu Kolumbijczyk James Rodriguez kosztował 80 mln euro, gwiazda mistrzów świata Niemiec Toni Kroos kolejne 30 mln. Przyszedł też Keylor Navas (10 mln) – bramkarz rewelacyjnej Kostaryki ma być konkurencją dla Ikera Casillasa.
Sevilla duże nadzieje wiąże z Grzegorzem Krychowiakiem. Polski pomocnik został sprowadzony z Reims za ok. 6 mln euro jako następca Stephane'a Mbii, kluczowej postaci drużyny w ubiegłym sezonie, zakończonym triumfem w Lidze Europejskiej. Krychowiak zebrał pochwały za debiut przeciw Realowi w spotkaniu o Superpuchar Europy. Lukę po Rakiticiu ma wypełnić Ever Banega z Valencii.