Bez piłki wytrzymał cztery lata. Kiedy żegnał się z Corinthians Sao Paulo, wydawało się, że drzwi do poważnego futbolu zamyka za sobą na zawsze. Zniszczone kolana, problemy z tarczycą, nadwaga spowodowana częstymi wizytami w fast foodach – w takim stanie dwukrotny mistrz świata i król strzelców mundialu 2002 schodził z boiska. Żal było patrzeć, jak się męczy. Sam przyznawał, że jest emocjonalnie rozbity, a wysiłek sprawia mu już wejście na piętro po schodach.

Na brak zajęć i propozycji nie narzekał. Założył agencję marketingową (zajmuje się karierami Neymara i gwiazdy MMA Andersona Silvy), został dyrektorem sportowym Corinthians, wystąpił w reality show, w którym na oczach widzów telewizji Globo walczył ze zbędnymi kilogramami. Spełniał się jako ambasador i członek komitetu organizacyjnego mistrzostw świata w Brazylii. Wziął udział w profesjonalnych zawodach pokerowych na Karaibach, w których wygrał ponad 40 tys. dolarów. – Przeżywałem takie same emocje jak na boisku – opowiadał. A jednak z piłką rozstać się nie potrafił.

Zainwestował w Fort Lauderdale Strikers. Drużyna nie gra w modnej znów ostatnio MLS (Major League Soccer), ale w NASL (North American Soccer League), czyli reaktywowanej w 2009 roku amerykańskiej drugiej lidze. – Zarządzanie grupą 30 zawodników jest ogromnym wyzwaniem. Futbol rozwija się w USA, dlatego uważam, że to dla mnie dobra okazja – tłumaczy 38-letni Ronaldo. – Jeśli będę czuł się na siłach, a trener będzie mnie potrzebował, nie wykluczam powrotu na boisko. Najlepiej na finał. Przez ostatni rok trochę trenowałem, wcześniej nie miałem na to czasu.

W ubiegłym sezonie Strikers dotarli do finału, przegrali w nim z San Antonio. W klubie liczą na to, że wpływy Ronaldo pomogą im podpisywać kontrakty z piłkarzami z Brazylii. W planach jest też przyciągnięcie kibiców na trybuny (frekwencja na Florydzie to nieco ponad 3 tys. widzów) oraz budowa nowego stadionu. Drużyna zaczyna sezon 4 kwietnia meczem z New York Cosmos, którego zawodnikiem jest legenda hiszpańskiego futbolu – Raul.