W niedzielę pierwszy zagra Lech – o 15.30 z trzecią w tabeli Jagiellonią. Legioniści wyjdą na boisko Stadionu Miejskiego we Wrocławiu dwie i pół godziny później, znając rezultat meczu z Poznania.
Lech w tym sezonie na swoim obiekcie aż czterokrotnie remisował (wszystkie mecze 1:1 – z Pogonią, Podbeskidziem, Koroną i Cracovią), a jeden mecz przegrał (z Wisłą Kraków 2:3).
Prowadzona przez Michała Probierza Jagiellonia jest niewygodnym przeciwnikiem, dobrze radzi sobie na wyjazdach (sześć zwycięstw, cztery remisy), a do Poznania nie przyjedzie z zamiarem wygrania za wszelką cenę. Zespół z Białegostoku, chociaż walczy o prawo gry w europejskich pucharach i wciąż ma szanse nawet na tytuł, z pewnością nie rzuci się na Lecha.
Jagiellonia będzie raczej nastawiona na „zabijanie meczu". Tak było w marcu, gdy zespół Probierza długo mądrze się bronił i dopiero gole w 86. i 90. minucie zadecydowały, że punkty zostały w Poznaniu.
Po podziale ekstraklasy i wynikach z ostatniej kolejki wyjątkowo ciasno zrobiło się w grupie spadkowej. Dziewiąte Podbeskidzie i 14. (pierwsze bezpieczne miejsce) Ruch dzieli zaledwie punkt.
Mecze 32. kolejki będą wyjątkowo ważne dla Bełchatowa (w sobotę z Podbeskidziem u siebie) i Zawiszy (u siebie dziś z Koroną). Jeśli zespoły Marka Zuba i Mariusza Rumaka nie wygrają, peleton niebezpiecznie zacznie im się oddalać.