Prezes Lecha Karol Klimczak nie ukrywał, że po meczu z Piastem Gliwice (1:0) poczuł dużą ulgę. – Końcówka tego spotkania będzie wspominana w Poznaniu przez długie dziesięciolecia. Były sytuacje dla rywali, to wszystko mogło się odwrócić, ale uważam, że zdobyliśmy tytuł zasłużenie. Na przestrzeni całego sezonu graliśmy fajną, widowiskową piłkę przy świetnej frekwencji na trybunach – opowiadał w rozmowie z Canal+ Sport.
W sobotę było sporo nerwów, bo Lech co prawda jeszcze przed przerwą objął prowadzenie po trafieniu Afonso Sousy, ale do ostatnich sekund drżał o wynik. Nie mógł sobie pozwolić na wpadkę, gdyż w tym samym czasie Raków wygrywał z Widzewem Łódź (2:1). Poznaniacy cierpieli, ale przetrwali, więc przy Bułgarskiej mogły wystrzelić korki od szampana.
Jak Niels Frederiksen przeszedł do historii?
Presja była wielka, bo poprzedni sezon Lech zakończył ogromnym kacem. Zamiast walki o trofea było dopiero piąte miejsce w Ekstraklasie. Nie udało się zdobyć nawet Pucharu Polski. Gdyby teraz piłkarzom z Poznania powinęła się noga, w Wielkopolsce zapanowałyby pogrzebowe nastroje.
Lech wykorzystał fakt, że gry na krajowym podwórku nie musiał łączyć z europejskimi pucharami i po trzech latach znów jest najlepszą drużyną w Polsce. Tak jak wtedy, jeszcze za kadencji Macieja Skorży, wygrał 22 z 34 meczów. Strzelił najwięcej goli (68) i mógł się pochwalić drugą najsolidniejszą defensywą w lidze (31 straconych bramek).
Czytaj więcej
Doktor Jan Kulczyk potwierdzał przed kamerą swoje zainteresowanie Lechem. Wtedy pomyślałem, że sk...