Szejk oskarżany o łamanie praw człowieka, więzień ery apartheidu, który dziś jest multimilionerem, członek jordańskiej rodziny królewskiej i mistrz ceremonii losowań piłkarskich, znany w polskim internecie jako „Łysy z UEFA" – kandydaci do zastąpienia Seppa Blattera to prawdziwa galeria osobowości.
Pytanie, czy wśród tych postaci jest chociaż jedna, która ma pomysł na wyciągnięcie FIFA z pogłębiającego się kryzysu. Jeszcze niedawno wydawało się pewne, że następcą Blattera będzie Michel Platini. Bukmacherzy mogli zamykać przyjmowanie zakładów. W FIFA jednak nie znasz dnia ani godziny – Francuz nie potrafi wytłumaczyć się z 2 mln dol., które dostał od Blattera, i wspólnie ze Szwajcarem odbywa karę 90 dni zakazu działalności w futbolu.
Przypadek Platiniego to twardy orzech do zgryzienia dla prawników. Czy jego kara oznacza, że może kandydować na prezydenta FIFA? Platini swoją kandydaturę zgłosił, zanim kara zaczęła obowiązywać. Adwokaci Francuza, ale także UEFA, nie mają wątpliwości, że jeśli odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie, będzie się mógł ubiegać o sukcesję po Blatterze. Bardziej sceptycznie patrzą na tę kwestię w FIFA, ale także ona zostawia otwartą furtkę. Jeśli Platini zostanie oczyszczony, komisja uzna, czy może stawać do wyścigu.
Gdyby jednak Platini nie potrafił w przekonujący sposób udowodnić, że 2 mln dol., które dostał od Blattera w 2011 r., nie były łapówką, UEFA przygotowała się na plan B. Kandydatem na prezydenta FIFA został oficjalnie sekretarz generalny i prawa ręka Platiniego Gianni Infantino.
Jego życiorys jest bliźniaczo podobny do Blattera. Ustępujący szef światowej piłki został prezydentem po tym, gdy przez lata pełnił funkcję sekretarza generalnego. W odróżnieniu od Infantino stanowisko od początku sprawował jednak w FIFA. Infantino także jest Szwajcarem, pochodzi z miejscowości oddalonej zaledwie 10 kilometrów od Visp, gdzie urodził się Blatter. Obaj do świata futbolu dostali się przez działalność biznesową. Infantino jednak do tej pory kojarzył się raczej ze sprawnym urzędnikiem. W dużej mierze przez to, że to on przy każdym losowaniu europejskich pucharów czy mistrzostw kontynentu tłumaczył zawiłe regulaminy i dyrygował procedurą. Wcześniej zajmował się licencjami klubowymi. Nie kojarzy się z mężem stanu, który będzie w stanie wyciągnąć światową piłkę z bagna. Ta rola zarezerwowana była dla Platiniego, Francuz na razie musi jednak bardziej przejmować się błotem, które się do niego przykleiło.