Portugalia - Polska. Ból głowy po Porto. Dlaczego znów padliśmy po jednym ciosie?

Polacy dostali od Portugalczyków surową lekcję i choć zagrają w poniedziałek ze Szkotami o utrzymanie w elicie Ligi Narodów, to ostatnie mecze rodzą wątpliwości, czy do niej pasują.

Publikacja: 16.11.2024 09:44

Trener reprezentacji Polski Michał Probierz

Trener reprezentacji Polski Michał Probierz

Foto: PAP/Leszek Szymański

Wieczór w Porto przyniósł porażkę 1:5, po której boli głowa. Polacy znów okazali się drużyną rozchwianą, która nie umie przetrwać momentów kryzysu i pada na ring po pierwszym ciosie. Tak wysoko nasi piłkarze nie przegrali od 1:6 z Belgami w Lidze Narodów za kadencji Czesława Michniewicza, ale trudno spierać się z Bartoszem Bereszyńskim, gdy mówi: - Wynik jest gorszy niż gra.

Polacy w pierwszej połowie podjęli bowiem rękawicę i byli nawet bliżej strzelenia gola, ale po drugiej mogliśmy się zastanawiać, na ile był to efekt naszej postawy, a na ile tego, że pragmatyczni Portugalczycy grali na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Faktem pozostaje, że gospodarze wynik otworzyli po kontrataku, a podwyższali – po przypadkowym rzucie karnym oraz zjawiskowym uderzeniu z dystansu. Są jedną z najlepszych drużyn na świecie i wiedzą, jak szczęściu pomagać.

Czytaj więcej

Portugalia - Polska 5:1. Ciężki nokaut w Porto

Portugalia - Polska. Dlaczego Polacy dostali surową lekcję?

- Szkoda tej pierwszej połowy i niewykorzystanych sytuacji, bo zaczęliśmy odważnie, a wiele założeń udało się realizować - mówi Bereszyński. - Sami nie wiemy, co się stało. Przestaliśmy grać w piłkę - przyznaje Jakub Kiwior. - Siedliśmy po straconym golu, a końcówka była już grą w dwa ognie. Głów jednak nie spuścimy, bo są pozytywy i mamy na czym budować - przekonuje Adam Buksa.

Niewykluczone, że nasi piłkarze zagrali na Estadio de Dragao najlepszą oraz najsłabszą połowę za kadencji Probierza, a w utrzymaniu poziomu gry, kiedy rywale wrzucili wyższy bieg, nie pomógł - jak to ujął selekcjoner - „splot okoliczności”. Kontuzji tuż przed meczem doznał Sebastian Szymański, a w pierwszej połowie: Bartosz Bereszyński oraz Jan Bednarek. Oceniając naszą obronę przez pryzmat pięciu straconych goli, nie można zapomnieć, że Probierz w trakcie meczu musiał ją przemodelować.

Portugalia - Polska. Kontuzje w kadrze, będą powołania

Wiele wskazuje na to, że na spotkanie ze Szkotami selekcjoner zestawi defensywę tak, jakim jeszcze nigdy nie graliśmy, a jej środek stworzą Jakub Kiwior, Kamil Piątkowski oraz Sebastian Walukiewicz. Sytuacja jest kryzysowa. Selekcjoner awaryjnie zaprosił już na zgrupowanie Mateusza Wieteskę, który tej jesieni zagrał dla Cagliari tylko 169 minut, i na tym awaryjne powołanie raczej się nie skończą.

Czytaj więcej

Stefan Szczepłek: 1:5 z Portugalią. Polacy grali do przerwy

Probierz tylko w Porto stracił trzech piłkarzy, bo choć Szymański ma ze Szkotami zagrać, to urazu więzadła doznał Taras Romanczuk. Kontuzje wcześniej wyeliminowały ze zgrupowania Pawła Dawidowicza, Przemysława Frankowskiego, Michaela Ameyawa, Maxiego Oyedele, Jakuba Piotrowskiego, Kacpra Kozłowskiego i Roberta Lewandowskiego. - Jestem generalnie dobrej myśli, bo jeśli wszyscy będą zdrowi, to możemy grać tak, jak w pierwszej połowie – przekonuje selekcjoner.

Portugalia - Polska. Dlaczego Karol Świderski nie wszedł na boisko?

Piątkowy mecz przyniósł wpadkę na boisku oraz poza nim. Kiedy przegrywaliśmy 0:2 i Probierz zaczął zmieniać piłkarzy okazało się, że w protokole meczowym nie ma Karola Świderskiego. Napastnik zdjął już dres i był gotowy do wejścia na boisko, ale ostatecznie – po dyskusji z sędzią technicznym – poszedł na trybuny, a Kacpra Urbańskiego zastąpił Adam Buksa.

- Możemy go tylko przeprosić - mówi Probierz, którzy po meczu osobiście tłumaczył się Świderskiemu, kiedy ten wyszedł na trening wyrównawczy. - To był ludzki błąd - oznajmił podczas konferencji prasowej oficer prasowy naszej reprezentacji Emil Kopański. Winę ponosi team menadżer Łukasz Gawrjołek, którego po meczu pocieszali piłkarze. Zawodnicy sytuacji komentować nie chcieli, a sami Świderski rzucił tylko: „Za chwilę” i schował się w autokarze.

Co musi się stać, żeby Polska utrzymała się w Lidze Narodów?

Swoją szansę dostanie zapewne w poniedziałek, kiedy Polacy zagrają o 20.45 na PGE Narodowym ze Szkotami. Naszym piłkarzom do utrzymania trzeciego miejsca w grupie – oznacza baraże o utrzymanie – wystarczy remis. Rywale są jednak na fali, bo po remisie z Portugalią (0:0) pokonali Chorwatów (1:0), a we wrześniu na Hampden Park to oni byli piłkarsko lepsi, choć wygraliśmy 3:2.

My gramy o utrzymanie, a oni o pełną pulę. Porażka oznacza dla Szkotów degradację, a przy zwycięstwie – jeśli Chorwaci przegrają z Portugalią - mogą nawet awansować do ćwierćfinału. Polacy są w walce o utrzymanie w lepszej sytuacji, ale rosną wątpliwości, czy do elity Ligi Narodów pasują, skoro w czterech edycjach pokonywali tylko Bośniaków, Walijczyków i Szkotów. 16 pozostałych meczów z Portugalczykami, Chorwatami, Belgami oraz Holendrami przyniosło 5 remisów i 11 porażek.

Liga Narodów to środek do celu, jakim są przyszłoroczne eliminacje mundialu, za które rozliczymy Probierza, ale porażka ze Szkotami wpłynęłaby na klimat wokół kadry i mogłaby rozpalić dyskusje na temat przyszłości samego selekcjonera, choć niektórzy uważają, że na stanowisku pozostanie tak długo, jak prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) będzie Cezary Kulesza.

Kadra reprezentacji Polski na mecz ze Szkocją

Bramkarze: Marcin Bułka (OGC Nice), Bartłomiej Drągowski (Panathinaikos Ateny), Bartosz Mrozek (Lech Poznań), Łukasz Skorupski (Bologna)

Obrońcy: Michał Gurgul (Lech Poznań), Jakub Kiwior (Arsenal), Kamil Piątkowski (RB Salzburg), Tymoteusz Puchacz (Holstein Kiel), Sebastian Walukiewicz (Torino), Mateusz Wieteska (Cagliari)

Pomocnicy: Mateusz Bogusz (Los Angeles FC), Jakub Kamiński (Wolfsburg), Bartosz Kapustka (Legia Warszawa), Antoni Kozubal (Lech Poznań), Jakub Moder (Brighton), Dominik Marczuk (Real Salt Lake City), Bartosz Slisz (Atlanta United), Sebastian Szymański (Fenerbahce Stambuł), Kacper Urbański (Bologna), Nicola Zalewski (Roma), Piotr Zieliński (Inter Mediolan)

Napastnicy: Adam Buksa (FC Midtjylland), Krzysztof Piątek (Istanbul Basaksehir), Karol Świderski (Charlotte FC)

Wieczór w Porto przyniósł porażkę 1:5, po której boli głowa. Polacy znów okazali się drużyną rozchwianą, która nie umie przetrwać momentów kryzysu i pada na ring po pierwszym ciosie. Tak wysoko nasi piłkarze nie przegrali od 1:6 z Belgami w Lidze Narodów za kadencji Czesława Michniewicza, ale trudno spierać się z Bartoszem Bereszyńskim, gdy mówi: - Wynik jest gorszy niż gra.

Polacy w pierwszej połowie podjęli bowiem rękawicę i byli nawet bliżej strzelenia gola, ale po drugiej mogliśmy się zastanawiać, na ile był to efekt naszej postawy, a na ile tego, że pragmatyczni Portugalczycy grali na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Faktem pozostaje, że gospodarze wynik otworzyli po kontrataku, a podwyższali – po przypadkowym rzucie karnym oraz zjawiskowym uderzeniu z dystansu. Są jedną z najlepszych drużyn na świecie i wiedzą, jak szczęściu pomagać.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
PIŁKA NOŻNA
Niechciane dziecko Gianniego Infantino. Po co światu klubowy mundial?
Piłka nożna
Polskie piłkarki awansowały na Euro. Czy to coś zmieni?
Piłka nożna
Wielkie pieniądze Orlenu dla PZPN
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Polskie piłkarki zagrają na Euro. Kiedy poznają rywalki?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska