Przez ostatni miesiąc obejrzeliśmy kilka symbolicznych obrazków. Zobaczyliśmy 39-letniego Cristiano Ronaldo płaczącego po niewykorzystanym rzucie karnym w dogrywce meczu Portugalii ze Słowenią (0:0, karne 3-0), a później pocieszającego jeszcze starszego Pepe po ćwierćfinałowej porażce z Francją (0:0, karne 3-5). Widzieliśmy jego rówieśnika Lukę Modricia, który odpadł z Chorwacją już po fazie grupowej.
Po drugiej stronie oceanu oglądaliśmy ból i rozczarowanie 37-letniego Leo Messiego, który doznał kontuzji w finale Copa America. Argentyna obroniła trofeum, pokonując 1:0 po dogrywce Kolumbię, ale Messi strzelił w turnieju tylko jednego gola i nie wykorzystał karnego, choć i tak ma prawo do większej satysfakcji niż Ronaldo, który polował na bramki, ale Euro 2024 zakończył tylko z asystą.
Czytaj więcej
Argentyna po raz 16. w historii wygrała turniej Copa America. W finale pokonała po dogrywce Kolum...
Zasadne stały się więc pytania, czy obaj gwiazdorzy - wciąż rozpalający wyobraźnię kibiców, ale nieuchronnie się starzejący – wytrwają do mundialu w 2026 roku, czy może powinni dać sobie spokój tak jak nieco młodsi Angel Di Maria czy Toni Kroos.
Bramki w finale Euro 2024 zdobyli zawodnicy z rocznika 2002
Dziś w futbolu karty rozdaje pokolenie urodzone dekadę, a nawet dwie dekady później. Bramki w finale Euro 2024 zdobyli zawodnicy z rocznika 2002: Hiszpan Nico Williams i Anglik Cole Palmer.