Mecz z Ukrainą był dla Michała Probierza ostatnią okazją na przegląd kadr przed wyborem 26-osobowej reprezentacji na rozpoczynające się już za tydzień Euro 2024, więc było pewne, że selekcjoner poświęci ten wieczór na przyjrzenie się zmiennikom.
W piątek rano stało się jasne, że na boisko nie wyjdą Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Przemysław Frankowski, Jakub Piotrowski, Bartosz Slisz, Damian Szymański, Krzysztof Piątek i Karol Świderski. Cała ósemka znalazła się poza meczową kadrą i zapewne wszyscy pojadą na Euro. Selekcjoner oszczędzał ich siły na turniej i minimalizował ryzyko kontuzji.
Polska - Ukraina. Wyjątkowy wieczór dla Tarasa Romanczuka
Mimo wielu zmian wydawało się, że w wyjściowej jedenastce pojawi się Robert Lewandowski. Liczyli na to też kibice, którzy kupili bilety, ale kapitan reprezentacji zaczął mecz na ławce. W ataku Probierz wystawił dwójkę Adam Buksa - Arkadiusz Milik. W bramce stanął Łukasz Skorupski, w pomocy obok m.in. Piotra Zielińskiego i Sebastiana Szymańskiego wyszedł walczący o wyjazd na mistrzostwa Michał Skóraś, wcześniej pomijany przez Probierza.
Czytaj więcej
W Warszawie ruszyło zgrupowanie kadry przed mistrzostwami Europy. Zanim reprezentacja poleci do Niemiec, rozegra jeszcze dwa sparingi na PGE Narodowym – w piątek z Ukrainą, a trzy dni później z Turcją.
Najbardziej poruszony był jednak Taras Romanczuk. Lider mistrza Polski Jagiellonii Białystok urodził się w Ukrainie, ale od sześciu lat ma polskie obywatelstwo i nie ukrywał, że będzie to dla niego jedno z najważniejszych spotkań w karierze. Tak też było - tym bardziej, że strzelił swojego pierwszego gola w biało-czerwonych barwach.