Reklama

Reprezentacja Polski, czyli trochę chmur, trochę słońca

Miłość pomiędzy Jerzym Brzęczkiem, a kibicami reprezentacji Polski, to bardzo trudne uczucie. Co potwierdziło się w tym roku, a w zasadzie w… 75 dni.

Publikacja: 28.12.2020 16:30



Osiem spotkań. Cztery zwycięstwa, jeden remis i trzy porażki. Trzynaście goli strzelonych i siedem straconych. Oto bilans reprezentacji Polski za rok 2020, jeden z najdziwniejszych, z wiadomych względów, w dziejach naszej drużyny narodowej. Wszystko zawarło się w ciągu zaledwie 75 dni. Od 4 września do 18 listopada, a klamrą spinającą dokonania „biało-czerwonych” w tym roku były dwa mecze, oba przegrane, z Holandią.

Ulegliśmy też Włochom, a z tym samym zespołem odnotowaliśmy jedyny w tym roku remis. W pokonanym polu drużyna Jerzego Brzęczka pozostawiła Bośnią i Hercegowiną, dwukrotnie, a także Finlandię i Ukrainę. Co jednak, prócz wyników poszczególnych spotkań, było najważniejsze? Bez wątpienia utrzymanie miejsca w dywizji A Ligi Narodów.

Ponadto poznaliśmy ostatniego rywala grupowego na Euro 2020, którym została Słowacja, a także dowiedzieliśmy się, z kim zagramy w eliminacjach mundialu Katar 2020.

Część dróg prostych, część krętych

Suche fakty, to jedno. A drugie, to odpowiedź na pytanie, jaki był to rok w wykonaniu naszego zespołu narodowego? Michał Bajor śpiewa: „Trochę chmur, trochę słońca. Coś z początku, coś z końca. Trochę pieprzu, ciut mięty, część dróg prostych, część krętych. Ciut poezji, ciut prozy, trochę plew, trochę ziarna. Taka miłość, taka miłość w sam raz, idealna”.

Ze skalą zachmurzenia, z krzywizną dróg, a także z rolniczą cząstką refrenu tej piosenki można się, w kontekście reprezentacji Polski, zgodzić. Niemniej jednak miłość pomiędzy drużyną Jerzego Brzęczka, a kibicami, na pewno idealna nie jest. To trudne uczucie. Zarówno dla sympatyków, jak i trenera. Selekcjoner, od początku pracy z reprezentacją, a na stanowisku jest już 28 miesięcy, nie ma wysokich notowań u kibiców.

Reklama
Reklama

W tym roku to się nie zmieniło, choć mogło. Po mieszanym wrześniu przyszedł bardzo dobry październik, ale o listopadzie wszyscy chcieliby chyba jak najszybciej zapomnieć.

Brzęczka z fotela selekcjonerskiego spychano już kilka razy. Po raz pierwszy, kiedy nie wygrał żadnego z sześciu meczów, licząc od debiutu. Później miał relatywny spokój, bo drużyna grała skutecznie w eliminacjach Euro 2020. Ale po porażce ze Słowenią, z września 2019 roku, znów domagano się jego zwolnienia. Ostatecznie jednak zespół na turniej awansował i tak minęło selekcjonerowi, bo odwołano Euro 2020, dwa lata na stanowisku.

Tymczasem 75 dni pomiędzy wspomnianymi meczami z Holandią wyglądało… tak samo, jak wcześniejsze 24 miesiące.

U progu szalonego roku

Dla trenera mijający rok na pewno nie był łatwy. Choć ostatecznie przedłużył swój kontrakt, do końca 2021 roku, czyli zakończenia eliminacji katarskiego mundialu, to – przez moment – pojawił się niepokój, bo przecież Zbigniew Boniek, nieco wcześniej, sam powiedział, że wobec przełożenia Euro 2020 wcale nie jest powiedziane, że Brzęczek poprowadzi drużynę na tym turnieju w 2021 roku.

Wtedy obudzili się antagoniści selekcjonera, którzy – mimo iż zespół nie rozgrywał spotkań – kolejny raz domagali się jego zwolnienia. Gdy już drużyna grać zaczęła, oponenci nie ustawali. A najgłośniej o zmianie na stanowisku było po słabych występach w wyjazdowych meczach z Holandią i Włochami.

Czytaj jeszcze: Marek Motyka: Współczuję Brzęczkowi

Jak również już po zakończeniu ostatniego spotkania w tym roku, bo Robert Lewandowski odwrócił się plecami do przekazującego mu uwagi selekcjonera. Prawda jest jednak taka, że rzekomy konflikt pomiędzy trenerem, a najlepszym piłkarzem na świecie jest ostatnią rzeczą, jakiej reprezentacja Polski teraz potrzebuje. U progu szalenie ważnego roku, z finałami mistrzostw Europy i eliminacjami (w całości) mistrzostw świata.

Reklama
Reklama
Będzie więcej reprezentacji!

Wiadomo już, że w 2021 roku reprezentacja Polski rozegra zdecydowanie więcej spotkań, aniżeli w roku kończącym się. Na pewno „biało-czerwoni” zagrają minimum trzy mecze na Euro 2020, a także 10 spotkań w eliminacjach MŚ.

Starć o stawkę może być więcej, a wszystko zależy od tego, jak zespół spiszę się w fazie grupowej mistrzostw Europy. Ponadto, na pewno, właśnie przed czempionatem „Starego kontynentu”, zagramy towarzysko z Islandią. Przypomnijmy, że mecz ten planowany był na czerwiec tego roku, ale został odwołany. Podobnie zresztą, jak starcie z Rosją.

Na razie nie ma potwierdzenia, czy zaległości ze „Sborną” zostaną przed Euro 2020 odrobione. Jeżeli tak, to to spotkanie również odbędzie się w czerwcu, przed mistrzostwami Europy.

  • 25.03 Węgry – Polska (eMŚ)
  • 28.03 Polska – Andora (eMŚ)
  • 31.03 Anglia – Polska (eMŚ)
  • 8.06 Polska – Islandia (tow)
  • 14.06 Polska – Słowacja (ME)
  • 19.06 Hiszpania – Polska (ME)
  • 23.06 Szwecja – Polska (ME)
  • 2.09 Polska – Albania (eMŚ)
  • 5.09 San Marino – Polska (eMŚ)
  • 8.09 Polska – Anglia (eMŚ)
  • 9.10 Polska – San Marino (eMŚ)
  • 12.10 Albania – Polska (eMŚ)
  • 12.11 Andora – Polska (eMŚ)
  • 15.11 Polska – Węgry (eMŚ)
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona wygrywa na inaugurację, Robert Lewandowski wreszcie się doczekał
Piłka nożna
Magia Jose Mourinho nadal działa. Zostanie trenerem Benfiki Lizbona
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Obrońcy tytułu pokazali siłę
Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Reklama
Reklama