Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski byli razem na pięciu wielkich turniejach, podczas czterech towarzyszył im Kamil Grosicki. Uśmiechnięci wrócili tylko z Euro 2016, gdzie rywalizację o awans do półfinału przegrali po rzutach karnych. Tegoroczna impreza może być dla nich ostatnią okazją, żeby uniknąć łatki ludzi straconego pokolenia. Szczęsny już anonsował koniec reprezentacyjnej kariery.
Wszyscy dali twarz pokoleniu „Chcę więcej” (taki tytuł dostał film dokumentalny o kadrze Adama Nawałki), czyli grupie oszlifowanych piłkarsko oraz kulturowo na Zachodzie Europejczyków, ale – poza występem na wspomnianych mistrzostwach Europy we Francji – może i chcieli, ale żadnego znaczącego sukcesu nie odnieśli.
Czytaj więcej
Michał Probierz ceni stabilizację, więc rewolucji w składzie Polaków nie będzie
Walia — Polska. Wciąż jest w nich ogień
Dziś wielu weteranów tych turniejów już w kadrze nie ma. Karierę zakończyli Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek, Grzegorz Krychowiak wybrał ekskluzywną emeryturę w lidze saudyjskiej, Łukasz Fabiański ograniczył się do występów w klubie, a o powrót do zdrowia walczy Kamil Glik. Zostali Szczęsny, Lewandowski oraz Grosicki i widać, jak mobilizuje ich ten nadciągający zmierzch.
Jeśli wierzyć wyborowi scen, które widzimy w materiale prezentującym kulisy meczu Polska – Estonia na kanale „Łączy nas piłka”, to w szatni najbardziej aktywni – obok również doświadczonego Jana Bednarka – byli właśnie Lewandowski i Grosicki.