Estonia w rankingu światowej federacji (FIFA) znajduje się na 123. miejscu, między Malawi i Zimbabwe. Niżej jest m.in. Mołdawia (155.), z którą Polacy męczyli się w ostatnich eliminacjach i w dwumeczu wywalczyli ledwie punkt. I to właśnie ten rywal stał się dla Estończyków inspiracją. Chcieliby pójść w jego ślady.
Miejsce w barażach zawdzięczają wygranej w najsłabszej dywizji Ligi Narodów. Nie był to wielki wyczyn, bo za rywali mieli Maltę i San Marino. W kwalifikacjach Euro 2024, z przeciwnikami z dużo wyższej półki, zdobyli tylko punkt i zajęli ostatnią pozycję za Belgią, Austrią, Szwecją i Azerbejdżanem.
Miejsce w barażach zawdzięczają wygranej w najsłabszej dywizji Ligi Narodów
To będzie dopiero ich drugi występ w barażach. Pierwszy był przy okazji Euro 2012. W grupie eliminacyjnej wyprzedzili wtedy m.in. Serbię i Słowenię, ale w play-offach w dwumeczu z Irlandią przegrali aż 1:5 i na polsko-ukraińskie mistrzostwa nie pojechali.
Miesiąc po turnieju gościli Polskę w spotkaniu towarzyskim i niespodziewanie zwyciężyli 1:0. Zepsuli debiut Waldemara Fornalika w roli selekcjonera, a jedynego gola w doliczonym czasie strzelił Konstantin Vassiljev – efektownym uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Wojciecha Szczęsnego. To była pierwsza i jak dotąd jedyna porażka Polaków z tym rywalem.