Najnowsza umowa jest kolejnym argumentem, który pomoże ugruntować ich pozycję na futbolowym szczycie. Premier League podpisała bowiem ze Sky i TNT wart 6,7 mld funtów czteroletni kontrakt – obowiązujący od sezonu 2025/2026 – pozwalający transmitować rozgrywki na terenie Wysp Brytyjskich. Cztery z pięciu dostępnych pakietów zgarnął ten pierwszy nadawca, co daje mu prawo do 215 meczów rocznie, w tym wszystkich z ostatniej kolejki. TNT pokaże 52 spotkania, państwowa BBC przedłużyła zaś prawa do magazynu ligowego ze skrótami, czyli popularnego „Match of the Week”.
Transmisji będzie więcej, bo wzrośnie liczba spotkań w środku tygodnia oraz retransmisji meczów zaplanowanych w sobotę na 15.00. Brytyjczycy nie mają do nich dostępu „na żywo”, bo to czas, który powinni poświęcić, aby wybrać się na trybuny swojego lokalnego klubu w niższej lidze, a nie spędzać go przed telewizorem. Nie brakuje głosów, że wkrótce język twardej waluty i tej wyspiarskiej tradycji położy kres. „Kanapowców” już dziś dodatkowo może zmotywować fakt, że teraz do obejrzenia wszystkich transmisji wystarczą dwa abonamenty, a nie trzy, bo z gry wypadł Amazon.
Świat traci dystans
Zainteresowani chwalą się „najwyższym kontraktem w dziejach praw sportowych na Wyspach” i nie chodzi tylko o kwotę, ale także fakt, że umowa jest dłuższa, bo poprzednie były trzyletnie. Kluby dostaną do podziału 1,675 mld funtów za sezon i choć faktyczny wzrost rocznej wypłaty – obecnie to 1,632 mld – jest tak niewielki, że nie wyrównuje inflacji (według ekspertów realna wartość porozumienia jest wręcz niemal jedną piątą niższa od poprzedniego), to uczestnicy Premier League wciąż zarobią dwa razy więcej, niż wynegocjowali niedawno z nadawcami przedstawiciele Serie A.
Czytaj więcej
Arsenal znów prowadzi w Premier League. Drużyna z Londynu po 20 latach może wreszcie wrócić na angielski tron.
Przewaga Brytyjczyków nad resztą kontynentu więc nie maleje, choć negocjacjom towarzyszyły obawy dotyczące stagnacji lub wręcz regresu na rynku, o czym niedawno przekonali się Francuzi, gdy największy kontrakt w dziejach Ligue 1 z Medipro i BeIN Sport okazał się bańką. Umowę wartą blisko 1,5 mld euro za sezon rozwiązano i dziś Amazon oraz Canal+ Sport płacą klubom nieco ponad jedną trzecią tej kwoty (582 mln). Kontrakt niższy od poprzedniego, choć tylko o 1 proc., podpisali też ostatnio Hiszpanie. Premier League tymczasem nie straciła – pomijając spadek wartości pieniądza.