26 października Raków zremisował ze Sportingiem w Sosnowcu 1:1. Po dwóch porażkach to był pierwszy punkt i pierwsza bramka zdobyta przez częstochowian w rozgrywkach. Raków zajmuje ostatnie miejsce w grupie D. Sytuacja jest więc bardzo trudna, ale nie beznadziejna. Sporting jest drugi, Sturm Graz trzeci – mają po cztery punkty. Prowadzi Atalanta Bergamo z siedmioma. Zwycięstwo w Lizbonie radykalnie odmieniłoby sytuację.
Czy to jest możliwe? Jak wszystko w piłce. Raków wystąpi na biało-zielonym stadionie Jose Alvalade, niegdysiejszym domu Luisa Figo, Cristiano Ronaldo i Andrzeja Juskowiaka. Tam wszystko może się zdarzyć. Podczas mistrzostw Europy w roku 2004 Grecja pokonała tam w ćwierćfinale broniącą tytułu Francję 1:0, co stanowiło ogromną sensację.
Czytaj więcej
Raków Częstochowa wygrał jeden z pięciu ostatnich meczów. Ostatni ligowy remis z Widzewem Łódź (1:1) to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań, choć nie był zaskoczeniem.
O tym, że nie jest to twierdza nie do zdobycia, świadczy wynik pierwszego meczu Sportingu w bieżących rozgrywkach. Atalanta pokonała go tam 2:1. Przed dwoma tygodniami Raków miał teoretycznie ułatwione zadanie, ponieważ już w ósmej minucie środkowy napastnik Sportingu Viktor Gyokeres po brutalnym ataku na Zorana Arsenicia został ukarany czerwoną kartką.
Gyokeres to wyjątkowy strzelec, zdobywca dziewięciu goli w dziewięciu ostatnich meczach, więc jego brak w rewanżu będzie być może odczuwalny. Ale z punktu widzenia Rakowa jeszcze większą stratą będzie brak leczącego się wciąż po tym ataku stopera i kapitana Arsenicia.