Żaden z dwóch meczów mistrzów Polski w tym sezonie nie był porywającym widowiskiem i raczej nie należy się spodziewać, by w Estonii było inaczej. Liczy się cel, czyli pokonanie pierwszej z czterech przeszkód na drodze do fazy grupowej jednego z europejskich pucharów.
Wakacje to nie jest dobry czas na grę w piłkę. Tym bardziej w takich upałach, jakie panują ostatnio w Europie. Sobotni mecz o Superpuchar Polski był tego najlepszym potwierdzeniem. Na boisku w Częstochowie działo się niewiele, gra piłkarzy męczyła kibiców nie mniej niż temperatura, ulgę i emocje przyniosły dopiero rzuty karne. Raków przegrał jednak z Legią i stracił szansę na trzecie takie trofeum z rzędu.
Czytaj więcej
W Częstochowie emocje jak na grzybach, dwie najlepsze polskie drużyny zaprezentowały wakacyjną formę. Po rzutach karnych Legia pokonała Raków.
Raków nie stracił jeszcze gola w tym sezonie
W Tallinie ma być chłodniej, więc może i tempo spotkania będzie bardziej znośne. Raków wypracował sobie przed rewanżem małą przewagę dzięki bramce Władysława Koczerhina. Mógł jednak wygrać wyżej.
- Zdajemy sobie sprawę, że 90 minut w Estonii będzie inne. Możliwe, że rywal będzie grał wyżej, ale przygotujemy się do tego odpowiednio i jestem przekonany, że zawodnicy oraz sztab zrobią wszystko, by awansować - podkreślał trener Dawid Szwarga.