Jude Bellingham, dzieciak głodny sukcesów

Kosztował więcej niż Gareth Bale i Cristiano Ronaldo, gdy przychodzili do Realu Madryt. Królewscy odmładzają drużynę, a utalentowany Anglik Jude Bellingham ma być twarzą tej przebudowy. I gwiazdą przyszłości.

Publikacja: 25.06.2023 19:26

Od kilku miesięcy ustawiała się kolejka chętnych po Jude’a Bellinghama, ale to Real Madryt wygrał te

Od kilku miesięcy ustawiała się kolejka chętnych po Jude’a Bellinghama, ale to Real Madryt wygrał ten wyścig, płacąc Borussii Dortmund 103 mln euro

Foto: AFP

29 czerwca skończy dopiero 20 lat. Najlepszy prezent na urodziny sprawił sobie sam, podpisując kontrakt z Realem Madryt.

Od kilku miesięcy ustawiała się po niego kolejka chętnych, ale to Królewscy wygrali ten wyścig, płacąc Borussii Dortmund 103 mln euro (ta kwota może jeszcze wzrosnąć po spełnieniu warunków zapisanych w sześcioletniej umowie). Drożej kupili tylko Edena Hazarda (115 mln), który właśnie z Madrytem się pożegnał.

Czytaj więcej

Barcelona się wzmacnia. Ilkay Guendogan znów zagra z Robertem Lewandowskim

Pensję Bellingham też dostanie pokaźną. Ma zarabiać 10–12 mln euro rocznie, co uczyni go jednym z najlepiej opłacanych zawodników hiszpańskiego klubu.

– To najstarszy 19-latek, jakiego kiedykolwiek widziałem – przekonuje trener Edin Terzić, który pracował z nim w Dortmundzie od 2020 roku. Chwalą go także słynni szkoleniowcy. Jürgen Klopp uważa, że gra tak dojrzale, iż ktoś nieświadomy jego wieku mógłby pomyśleć, że ma 28–29 lat. A Pep Guardiola po ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów w 2021 roku przeciw Borussii zażartował, że Bellingham może ukrywa swój prawdziwy wiek.

Ma mocną sylwetkę, więc wygląda jak dorosły mężczyzna. Ale to talent i umiejętności sprawiły, że poszczególne szczeble pokonywał szybciej niż inni.

Puchar Syrenki

W Birmingham, którego jest wychowankiem, grał z chłopakami o kilka lat starszymi.

Czytaj więcej

Eliminacje europejskich pucharów. Polskie drużyny poznały pierwszych rywali

W pierwszym zespole debiutował chwilę po 16. urodzinach, został najmłodszym strzelcem gola. Podobne rekordy bił potem w Dortmundzie i reprezentacji Anglii.

Był tak dobry, że Birmingham postanowiło zastrzec jego numer. To sytuacja niespotykana, bo przecież mówimy o nastolatku, a nie piłkarzu, który szykuje się na emeryturę po pełnej sukcesów karierze.

Marzyła mu się dziesiątka na koszulce, ale w Birmingham numer ten był już zajęty, więc trener Mike Dodds przekonał go, że na boisku może być nr 4, nr 8 i nr 10 – kimś, kto może wszystko. Suma tych liczb dała numer 22, który towarzyszył mu przez całą futbolową drogę na szczyt. Przepowiednia się sprawdziła. Jude Bellingham stał się piłkarzem kompletnym, który nie boi się gry na różnych pozycjach na boisku. Jak mawia selekcjoner reprezentacji Anglii Gareth Southgate – dzieciakiem, który chce rozpocząć każdy mecz, być kapitanem i wykonać wszystkie rzuty rożne.

Kapitańską opaskę nosił już w reprezentacjach młodzieżowych. Cztery lata temu pełnił tę funkcję podczas rozgrywanego w Polsce turnieju o Puchar Syrenki. Angielska drużyna do lat 17 w finale pokonała po rzutach karnych Polaków, a Bellingham wrócił z tytułem najlepszego zawodnika tamtej imprezy.

Numer po Zidanie

Minął rok i przebojem wdarł się do kadry seniorskiej. Pojechał na Euro 2020 i został najmłodszym Anglikiem, który wystąpił w wielkim turnieju. Zagrał łącznie 55 minut, ale nabrał doświadczenia i przywiózł srebro.

Z mundialu w Katarze z medalem nie wrócił, ale każdy z pięciu meczów zaczynał w podstawowym składzie, zdobył także pierwszą – i jak dotąd jedyną – bramkę w reprezentacji. Doczekał się porównań do Paula Scholesa, Franka Lamparda czy Stevena Gerrarda. Niektórzy twierdzą, że od każdej z angielskich ikon jest już lepszy.

– Potencjał tego dzieciaka jest przerażający. Wygląda trochę jak piłkarz, a trochę jak bokser – mówi Roy Keane, legenda Manchesteru United.

Gerrard – jeden z idoli Bellinghama – chciał namówić go na przeprowadzkę do Liverpoolu, był gotów polecieć do Dortmundu i zabrać go na dobrą kolację.

Chłopak postawił jednak na Real i wybrał numer, który nosił inny gwiazdor będący dla niego wzorem. Chodzi o 5, z którą grał kiedyś Zinédine Zidane.

– Chciałbym podziękować Jesúsowi Vallejo za odstąpienie mi tego numeru. Naprawdę podziwiam Zidane’a i spuściznę, jaką zostawił w tym klubie. Stąd moja decyzja. Ta liczba mnie inspiruje. W głębi serca będę nadal nosił nr 22, ale teraz jestem zachwycony, że będę mógł grać z piątką – tłumaczył podczas prezentacji.

Najlepsi kumple, najgorsi wrogowie

Bellingham przywitał się z Hiszpanią w blasku fleszy i świetle kamer. Jego ojciec Mark, emerytowany policjant w West Midlands, musiał patrzeć na te obrazki z dumą i ze wzruszeniem. Sam grał w piłkę, lecz tylko amatorsko. Reprezentował aż 15 klubów, nie był wybitnym zawodnikiem, ale strzelił w niższych ligach podobno około 700 goli w 850 meczach.

Jude zawsze celował wysoko. Kiedy miał dziesięć lat, napisał w szkolnym eseju, że gdy dorośnie, chce grać w reprezentacji Anglii. I – w przeciwieństwie do innych chłopców śniących o karierze piłkarza – marzenie to nie pozostało tylko na papierze. Nauczyciele i dyrektorzy wspominają go z sentymentem. Opowiadają, że był nie tylko świetnym sportowcem, ale również „miłym i troskliwym człowiekiem, którego chciałeś mieć w pobliżu”.

W jego ślady idzie młodszy o dwa lata brat. Jobe też jest wychowankiem Birmingham, od lipca będzie grał w innym drugoligowym angielskim klubie – Sunderlandzie.

– Za domem mieliśmy skrawek trawy, gdzie zawsze chodziliśmy się bawić. Spędzaliśmy tam czas od rana do wieczora, zwłaszcza latem, kiedy nie było szkoły. Każdy mecz traktowaliśmy jak finał Ligi Mistrzów, więc często wracaliśmy ze łzami spływającymi po naszych twarzach. W zależności od sytuacji byliśmy najlepszymi kumplami lub najgorszymi wrogami – wspominał Jude w rozmowie z oficjalnym portalem UEFA.

Z trawnika na Santiago Bernabeu

Boisko przy domu zamienił na wielkie stadiony – teraz Santiago Bernabeu, gdzie stanie przed szansą wygrania prawdziwej Ligi Mistrzów. Real Madryt zamierza wrócić na tron w Europie i Hiszpanii.

Wydawało się, że latem Królewscy znów powalczą o Kyliana Mbappé albo sprowadzą Harry’ego Kane’a – faworyta trenera Carla Ancelottiego. Tym bardziej że muszą wypełnić lukę po Karimie Benzemie, którego skusiły arabskie petrodolary.

Na razie wypożyczyli jednak z Espanyolu Barcelona Joselu, najskuteczniejszego hiszpańskiego napastnika w minionym sezonie LaLiga, i czekają na rozwój wydarzeń. Spieszyć się nie muszą, bo mają już głodnego sukcesów Bellinghama.

– Ludzie zawsze mówią mi, jak jestem dojrzały, ale ja tego nie widzę. Zdobyłem może jedno trofeum w mojej karierze. Chcę wygrywać wiele więcej i nadal przesuwać granice swoich możliwości – zapowiada nowy gwiazdor Realu.

29 czerwca skończy dopiero 20 lat. Najlepszy prezent na urodziny sprawił sobie sam, podpisując kontrakt z Realem Madryt.

Od kilku miesięcy ustawiała się po niego kolejka chętnych, ale to Królewscy wygrali ten wyścig, płacąc Borussii Dortmund 103 mln euro (ta kwota może jeszcze wzrosnąć po spełnieniu warunków zapisanych w sześcioletniej umowie). Drożej kupili tylko Edena Hazarda (115 mln), który właśnie z Madrytem się pożegnał.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił