Mistrzowie Hiszpanii muszą się zmieścić w ciasnych ramach budżetu, klub jest na granicy limitu wypłat na wynagrodzenia. Księgowych czeka gimnastyka - chodzi nie tylko o opłacenie rynkowego wynagrodzenia dla Messiego, ale także rejestrację przedłużenia kontraktów z Gavim, Marcosem Alonso i Sergim Roberto oraz zatrudnienie Inigo Martineza (Athletic Bilbao).
Ojciec Messiego spotkał się z prezesem Barcelony Joao Laportą i podkreślił, że jego syn chciałby wrócić. To oznacza, że serce oraz sportowa ambicja wciąż są dla niego ważniejsze niż pieniądze, bo Katalończycy nie zapłacą mu więcej niż Saudyjczycy (Al-Hilal) czy Amerykanie (Inter Miami). Uczucia mogą być w tej rozgrywce istotne, bo dwa lata w Paris Saint-Germain nie były dla Argentyńczyka czasem miłości, tylko cierpieniem. Ultrasi żegnali go gwizdami i buczeniem.
Czytaj więcej
Leo Messi wrócił do treningów z Paris Saint-Germain, ale Saudyjczycy wzmacniają uścisk, w którym...
Saudyjczycy rozwijają przed Messim czerwony dywan inkrustowany diamentami, według „L’Equipe” za trzy lata gry na Bliskim Wschodzie mógłby zarobić nawet 1,4 mln euro. Amerykanie kuszą zdobywcę „Złotej Piłki” prestiżem oraz gwiazdorską pozycją w rosnącej franczyzie, w kraju wschodzącej piłki, który za trzy lata - wspólnie z Kanadą i Meksykiem - zorganizuje mundial.
Wyprzedaż w Barcelonie
Pierwsze miejsce w wyścigu o podpis zajmuje prawdopodobnie Barcelona, ale przed mistrzami Hiszpanii jeszcze długa droga do dopięcia budżetu. Klub opuścili już Jordi Alba i Sergio Busquets, a nowym sponsorem została TP Vision, która w ciągu pięciu lat ma przelać na konto Katalończyków 56 mln euro. To pierwsze kroki, kolejnymi będą transfery. Wśród kandydatów do sprzedaży są Franck Kessie, Ansu Fati, Ferran Torres, Clement Lenglet, Samuel Umtiti i Sergino Dest.