Rayo Vallecano to hiszpański średniak, ale przed własną publicznością groźny nawet dla gigantów. W listopadzie przegrał tam 2:3 Real. Trudno więc mówić o wielkim zaskoczeniu, zwłaszcza że Barcelona nie gra ostatnio porywająco, choć kilka dni temu zdołała pokonać Atletico.
Po wpadce Królewskich (2:4 z Gironą) Katalończycy mieli szansę jeszcze powiększyć wynoszącą już 11 punktów przewagę nad Realem. Zmarnowali ją koncertowo. Wyglądali bardzo słabo, niewiele im wychodziło, a dwa błędy w środku boiska doprowadziły do utraty bramek.
Robert Lewandowski trafił do siatki pod koniec pierwszej połowy, ale po wideoweryfikacji uznano, że był na minimalnym spalonym. Przełamania strzeleckiej niemocy polskiego napastnika doczekaliśmy się w samej końcówce spotkania. Lewandowski dopadł do piłki zablokowanej po uderzeniu Francka Kessiego i po czterech meczach bez gola wreszcie przerwał złą serię. Punktów Barcelonie to jednak nie dało.
Liga hiszpańska
31. kolejka
Rayo Vallecano - Barcelona 2:1
(A. Garcia 19, F. Garcia 53 - R. Lewandowski 83)