Galtier nie ma ostatnio dobrej prasy. Odkąd paryżanie zostali wyeliminowani z Ligi Mistrzów przez Bayern Monachium już w 1/8 finału, spadła na niego fala krytyki. Jego głowy domagają się piłkarze i kibice. Galtier miał być szeryfem, który zapanuje nad pełną gwiazd szatnią PSG, tymczasem nie dość, że nie zyskał szacunku i posłuchu, to jeszcze może przylgnąć do niego opinia rasisty i ksenofoba.
Wszystko przez wyciek korespondencji mejlowej między ówczesnym dyrektorem klubu z Nicei (tam wówczas pracował Galtier) Julienem Fournierem a Dave’em Brailsfordem, dyrektorem w grupie Ineos, która jest właścicielem OGC Nice. Galtier przybył do Paryża rok temu właśnie z Nicei, którą doprowadził do finału Pucharu Francji. Odszedł z niej jednak skłócony. Teraz poznajemy powody.
Do wiadomości, które wstrząsnęły piłkarską Francją, dotarli dziennikarze Radia RMC Sport. „Galtier przybył do mojego biura i przywitał się ze swoim synem (jest jego agentem – przyp. red.), który zwrócił się do mnie: możesz zapytać ojca, czy wszystko, co ci przekazałem, jest prawdą. Christophe odpowiedział, że tak. Stwierdził, że musimy wziąć pod uwagę realia miasta i nie możemy mieć w drużynie tylu czarnych i muzułmanów” – napisał Fournier do Brailsforda.
Czytaj więcej
Kylian Mbappe walczy o prawa do swojego wizerunku, Leo Messi chce opuścić klub, a Neymar domaga s...
Dalej można przeczytać, jak Galtier uzasadniał swoją niechęć do zawodników o czarnym kolorze skóry oraz wyznawców islamu. „Powiedział mi: zeszłej nocy poszedłem do restauracji i wszyscy rzucili się na mnie, mówiąc, że mamy drużynę czarnych. Następnie dodał: Julien, musisz zdać sobie sprawę z tego, gdzie żyjemy. Jesteśmy w mieście Jacques’a Medecina (były długoletni burmistrz Nicei krytykowany za poglądy rasistowskie – przyp. red.), a nasz zespół nie odpowiada temu, czego pragną ludzie. Nie odpowiada też mnie. Są w nim tylko czarni, a połowa z nich w piątki siedzi w meczecie. Nie może być tak wielu czarnych i muzułmanów”.