Nasi piłkarze już w poniedziałek o 20:45 będą mogli na Stadionie Narodowym zagrać w piłkę i zrekompensować kibicom klęskę, do której doszło w Pradze. Polacy eliminacje Euro 2024 rozpoczęli od porażki 1:3 z Czechami, ale droga do awansu pozostaje prosta, bo na mistrzostwa Europy pojadą dwie najlepsze drużyny grupy. Margines błędu podopieczni Santosa już teraz sobie jednak ograniczyli.
- Noc po meczu była bardzo trudna - nie kryje Jan Bednarek, który zagrał przeciwko Czechom od pierwszej minuty, choć przyjechał na zgrupowanie z mocno obitym żebrem - Wiemy, co nie funkcjonowało na boisku. Musieliśmy po tym meczu oczyścić głowy. Drugi raz już tak nie zagramy i patrzymy na to, co przed nami. Czekamy na kolejny mecz z motywacją oraz chłodną głową. Najważniejsze to pokazać reakcję. Ona się liczy.
Selekcjoner Santos podkreśla, że nieudany debiut w roli selekcjonera naszej drużyny nie zmienia sposobu, w jaki patrzy na pracę z Polakami. - Taka sytuacja, jak 0:2 po kilku minutach, nigdy w karierze mi się nie przytrafiła. Ten mecz nie zmienił jednak mojej wizji gry. Zawodnicy nie mogą o nim zapomnieć, bo to nie może się powtórzyć. Teraz jednak czas pokazać charakter oraz odwagę.
Czytaj więcej
Polacy przepraszali przed i po meczu z Czechami, a zapomnieli, żeby jeszcze zagrać w piłkę, choć tego wymaga od nich nowy selekcjoner. Fernando Santos zaczął pracę z naszą reprezentacją wstydliwie, ale za chwilę dostanie szansę na poprawkę.
Zmiany w składzie będą, bo kilku zawodników zawiodło, a zgrupowanie opuścił kontuzjowany Matty Cash. - Nie mam teraz w głowie nawet 90 proc. wyjściowej jedenastki - zastrzega jednak Santos. - Nie chodzi tylko o to, jak zagraliśmy, ale także o fakt, że to będzie drugi mecz po krótkiej przerwie. Chcę podkreślić jedno: problemem była drużyna, a nie tylko obrona. Piłka to gra totalna, trzeba w niej zawsze patrzeć na całość.