Pierwszy był Brytyjczyk Justin Fashanu. Piłkarz opowiedział o homoseksualizmie na łamach „The Sun” w 1990 roku. Mówił, że chce wreszcie wyrzucić z siebie przeszłość, być szczerym wobec świata.
Wyprzedził czas. Brat się od niego odciął, kibice lżyli, a trener Brian Clough wściekał na wizyty w „barach dla ciot” i robił wszystko, żeby wyrzucić go z klubu. Fashanu kilka lat później zakończył karierę. Zmarł w 1998 roku. Był oskarżony o napaść seksualną przez 17-letniego Amerykanina. Powiesił się w opuszczonym garażu. Napisał, że choć jest niewinny, to jako ciemnoskóry gej nie może liczyć na uczciwy proces.
Jeszcze podczas gry w piłkę na podobne wyznania zdobywali się Szwed Anton Hysen (2011), Amerykanin Robbie Rogers (2013) czy Brytyjczyk Liam Davis (2014). Ten drugi, reprezentant USA, informacją o orientacji seksualnej podzielił się ze światem, ogłaszając koniec kariery – bał się presji oraz wykluczenia – ale kilka tygodni później wrócił i kopał piłkę jeszcze przez trzy lata.
Nie chce się ukrywać
Żaden z nich nie miał w futbolu takiej pozycji jak Jankto. 27-latek rozegrał ponad 200 meczów w Serie A, jest 45-krotnym reprezentantem Czech, za kilka tygodni może zmierzyć się w Pradze z Polakami podczas eliminacji Euro 2024.
Czytaj więcej
Reprezentant Czech w piłce nożnej Jakub Jankto zdecydował się na coming out. - Chce żyć bez strac...