Reklama

Liga Mistrzów: Siedmiu wspaniałych

Rusza gra o półfinały. Dziś Bayern – Benfica i Barcelona – Atletico.

Aktualizacja: 04.04.2016 20:52 Publikacja: 04.04.2016 19:58

Robert Lewandowski – ostatni polski piłkarz z szansami na finał Ligi Mistrzów w Mediolanie

Robert Lewandowski – ostatni polski piłkarz z szansami na finał Ligi Mistrzów w Mediolanie

Foto: AFP

Można narzekać, że obsada niemal bez zmian, a główne role zarezerwowane dla tych samych aktorów. Znów w najlepszej ósemce, tak jak rok i dwa lata temu, znalazły się: hiszpańska święta trójca – Barcelona, Real i Atletico, oraz mistrzowie Niemiec i Francji – Bayern i Paris Saint-Germain. Ale nie wypada nie zauważyć, że po raz pierwszy do tego elitarnego grona dostały się Manchester City i Wolfsburg, a po czterech latach przerwy wróciła Benfica. W dodatku zestaw par gwarantuje nowy, być może ciekawszy, repertuar.

Wszyscy zacierają ręce na arabskie derby, jak nazwano rywalizację klubów sponsorowanych przez szejków: PSG i Manchesteru City. Wolfsburg nigdy nie spotkał się z Realem, a Bayern mierzył się poprzednio z Benficą, gdy Legia z powodzeniem grała o ćwierćfinał LM, czyli 20 lat temu. Tylko Barcelona i Atletico znają się jak łyse konie, ale wystarczy rzut oka na dwumecz z 2014 roku (2:1 dla Atletico w 1/4 finału LM), by dojść do wniosku, że zwycięzcę tej pary wskazać najtrudniej.

Lewandowski jak Klinsmann

Do wspomnianego już spotkania Bayernu z Benficą doszło w trzeciej rundzie Pucharu UEFA. Kapitanem drużyny z Bawarii był Lothar Matthaeus, w bramce stał Oliver Kahn, a w ataku biegał Juergen Klinsmann. To właśnie obecny selekcjoner reprezentacji USA wystąpił w roli kata Portugalczyków. W dwumeczu zdobył sześć z siedmiu goli. Pół roku później sięgnął po trofeum i został królem strzelców.

Bayern potrzebował skutecznego Klinsmanna, tak jak teraz potrzebuje skutecznego Roberta Lewandowskiego. Gdy w ubiegłym sezonie na tym samym etapie Champions League mistrz Niemiec eliminował Porto, polski napastnik był tylko jednym z elementów układanki Pepa Guardioli. Dziś jest jego najważniejszym ogniwem. Wymaga się od niego więcej, a kiedy nie trafia, automatycznie otrzymuje gorsze noty, tak jak po sobotnim meczu z Eintrachtem (1:0). „Kicker" ocenił go na 4.

– To na pewno nie było interesujące widowisko. Myślami byliśmy już przy Benfice – tłumaczył Lewandowski, który we wtorek stanie naprzeciw godnego siebie rywala. Brazylijczyk Jonas to lider strzelców ligi portugalskiej, to dzięki jego bramkom (30 w 28 meczach) Benfica zmierza po trzecie mistrzostwo z rzędu. I pomyśleć, że w 2014 roku Valencia pozbyła się go bez żalu.

Reklama
Reklama

Forma 32-letniego napastnika nie uszła jednak uwagi selekcjonera Canarinhos. Dunga sprawdził go w eliminacjach do rosyjskiego mundialu. Dał mu zagrać 11 minut w spotkaniu z Paragwajem (2:2). Ale snajperskich umiejętności Jonas pokazać nie zdążył.

Polscy sędziowie

Benfica w czasach Ligi Mistrzów nigdy nie przebrnęła ćwierćfinału, Bayern walczy o piąty półfinał z rzędu. Już samo to porównanie nie pozostawia złudzeń, kto jest zdecydowanym faworytem. Bawarczykom w awansie nie powinny przeszkodzić nawet kontuzje kilku zawodników. Ale Hans-Joerg Butt przestrzega przed lekceważeniem jedenastki z Lizbony.

– Grają tam świetni piłkarze, ich nazwiska mogą na razie nic nie mówić kibicom, ale niedługo się to zmieni – twierdzi były bramkarz Benfiki i Bayernu w rozmowie z gazetą „A Bola".

Po odpadnięciu z rozgrywek Romy (Wojciech Szczęsny) i Dynama Kijów (Łukasz Teodorczyk) polskim kibicom pozostało już tylko dopingować Lewandowskiego. Ale na boisku w Monachium nie będzie on jedynym Polakiem.Zobaczymy ich siedmiu, bo spotkanie poprowadzi Szymon Marciniak, a pomagać mu będą Paweł Sokolnicki i Tomasz Listkiewicz (na liniach), Paweł Raczkowski i Tomasz Musiał (za bramkami) oraz Radosław Siejka (techniczny). To ich piąty mecz w LM i kolejny ważny test przed wyjazdem na Euro.

Luis Enrique: nie jesteśmy maszynami

Barcelona ostatni sprawdzian oblała, ale we wtorek zamierza udowodnić, że porażka w El Clasico nie wytrąciła jej z równowagi. – Już prawie zapomnieliśmy, jakie to uczucie przegrać – przekonuje trener Luis Enrique i dodaje: – Nie jesteśmy maszynami. Przez 65 minut graliśmy dobrze, oczywiście popełniliśmy błędy, ale jestem zadowolony z tego, co zobaczyłem.

Można zaryzykować stwierdzenie, że gdyby spotkanie z Realem odbywało się w systemie pucharowym, Barcelona odrobiłaby straty w rewanżu. Długie podróże na mecze reprezentacji i powrót do Katalonii dopiero dwa dni przed Gran Derbi nie pozostały bez wpływu na postawę Leo Messiego i Luisa Suareza. Trudno było oprzeć się wrażeniu, że gwiazdorzy z Camp Nou są zmęczeni. Czasu na odpoczynek po El Clasico mieli jednak znowu niewiele.

Reklama
Reklama

Luis Enrique, zdając sobie sprawę z nieprzewidywalności Atletico, stara się przygotować swoich zawodników na różne scenariusze. – Fakt, że mierzymy się z nimi regularnie w lidze, nic nie znaczy. Musimy mieć otwarte umysły – powtarza. Jeśli ktoś ma przeszkodzić Barcelonie w obronie trofeum, to chyba właśnie zespół Diego Simeone.

1/4 FINAŁU

Dziś grają

Bayern Monachium – Benfica Lizbona (20.45, Canal+)

Barcelona – Atletico Madryt (20.45, nSport+)

Transmisja łączona w Canal+ Sport

Rewanże 13 kwietnia

Reklama
Reklama

Jutro grają

Paris Saint-Germain – Manchester City (20.45, Canal+)

Wolfsburg – Real Madryt (20.45, nSport+)

Transmisja łączona w Canal+ Sport

Rewanże 12 kwietnia

Reklama
Reklama

Półfinały 26–27 kwietnia i 3–4 maja

Finał 28 maja w Mediolanie

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona wygrywa na inaugurację, Robert Lewandowski wreszcie się doczekał
Piłka nożna
Magia Jose Mourinho nadal działa. Zostanie trenerem Benfiki Lizbona
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Obrońcy tytułu pokazali siłę
Piłka nożna
Wróciła Liga Mistrzów. Król z Paryża i wielu pretendentów do tronu
Piłka nożna
Były mistrz świata zagra w Pogoni Szczecin. Transfer, jakiego w Polsce jeszcze nie było
Reklama
Reklama