Szachtar nie był u siebie w domu już od dobrych ośmiu lat, kiedy zaczęła się wojna w Donbasie. Stadion, wybudowany w 2009 roku, który dostał kiedyś od UEFA najwyższy ranking czyli pięć gwiazdek, niszczeje. Klub przeniósł się do Lwowa, a potem znów zmienił siedzibę i funkcjonował bliżej starego domu, w Charkowie, a w końcu osiadł w Kijowie. Wszystko zmieniła rozpoczęta w lutym inwazja Rosji na Ukrainę. Kijów przez kilka tygodni był na linii frontu, futbol zamarł i przez długi czas nie grała nawet ukraińska liga.
Kiedy narastało napięcie, piłkarze Szachtara byli na zgrupowaniu w Turcji. Wrócili kilka dni przed inwazją i potem w pośpiechu wielu z nich musiało się ewakuować. Bomby spadły na podkijowski ośrodek, w którym stacjonował Szachtar i konieczna była przeprowadzka do Lwowa, gdzie teraz rozgrywa mecze ligowe. Chorwat Darijo Srna, jedna z legend Szachtara, pomógł w kontaktach ze swoim pierwszym klubem Hajdukiem Split. Dzięki temu kilkudziesięciu chłopców, razem z matkami, mieszka i trenuje w Chorwacji.
Szachtar niemal nie miał czasu na odpoczynek. Kiedy inne drużyny mogły zrobić sobie dzień wolnego po rozegranym meczu, zespół z Ukrainy podróżował
Trzeba było znaleźć też miejsce dla piłkarzy pierwszej drużyny, bo przecież nikt z Europy na Ukrainę by się nie wybrał. Na występy w pucharach domem dla ukraińskiego klubu stała się Warszawa. Dzięki Szachtarowi na stadionie Legii gościł m.in. Real Madryt, a sami piłkarze mieszkali czasami i ćwiczyli w nowoczesnym kompleksie Legia Training Center (LTC) w Książenicach. To był jednak wyczerpujący czas i pewnie najwięcej do powiedzenia miał człowiek zajmujący się w klubie logistyką. Od 23 sierpnia, kiedy wznowiła rozgrywki Premier-Liha piłkarze Szachtara przelecieli po Europie 10 165 kilometrów, a dodatkowo 2240 przejechali autokarem.
Większość czasu zajmowały podróże na trasie Lwów - Warszawa z obowiązkowymi przystankami w Rzeszowie. – Standardowo w takim dniu mieliśmy rano śniadanie, potem trening, a potem odjazd autobusem do Rzeszowa. Po drodze oczywiście musieliśmy się zatrzymywać na przejściu granicznym, gdzie sprawdzane były paszporty i trwało to około dwóch godzin. Potem z Rzeszowa lecieliśmy do Warszawy. W drugą stronę podróże wyglądały analogicznie. Droga z Ukrainy na mecze Ligi Mistrzów rozgrywane w Warszawie trwała co najmniej 9 godzin – mówi „Rz” Oleg Barkow, rzecznik Szachtara.