Lewandowski czekał na ten dzień. Strzelał już gole Realowi, i to nawet cztery w jednym spotkaniu (jeszcze w barwach Borussii Dortmund w półfinale Ligi Mistrzów), ale to nie to samo, co występ w El Clasico – meczu, który oglądają miliony kibiców na całym świecie.
Wydawało się, że jeśli kiedyś spełni swoje dziecięce marzenie, zrobi to w koszulce Realu, ale to nie Madryt, lecz Barcelona okazała się jego nowym domem i miejscem, w którym ma potwierdzić, że Złota Piłka przechodziła mu dotąd koło nosa tylko dlatego, że nie grał w lidze mocniejszej marketingowo niż niemiecka.