Mecz Polska-Szwecja: Wielka misja dla weteranów

Polacy grają we wtorek o 20.45 w Chorzowie ze Szwedami o awans na mistrzostwa świata w Katarze. To mecz, który pokaże, w jakich humorach spędzimy resztę roku. – Mamy wszystko, by spełnić marzenia – mówi selekcjoner Czesław Michniewicz.

Publikacja: 28.03.2022 19:17

Polska – Szwecja (20.45, TVP 1, TVP Sport i Polsat Sport Premium 1) ∑ Portugalia – Macedonia Północn

Polska – Szwecja (20.45, TVP 1, TVP Sport i Polsat Sport Premium 1) ∑ Portugalia – Macedonia Północna (20.45, Polsat Sport) ∑ 7Walia – Szkocja/Ukraina, mecz nie wcześniej niż w czerwcu ze względu na wojnę w Ukrainie. Mundial w Katarze – 20 reprezentacji już awansowało Europa: Niemcy, Dania, Francja, Belgia, Chorwacja, Hiszpania, Serbia, Anglia, Szwajcaria, Holandia Ameryka Północna: Kanada Ameryka Południowa: Brazylia, Argentyna, Ekwador, Urugwaj Azja: Katar (jako gospodarz), Iran, Korea Południowa, Japonia, Arabia Saudyjska Stawkę uzupełnią jeszcze trzy zespoły z Europy – zwycięzcy baraży, pięć drużyn z Afryki oraz dwa z Ameryki Północnej i Środkowej. Będą też baraże interkontynentalne z udziałem zespołów z Ameryki Południowej, Azji, Oceanii, Ameryki Północnej i Środkowej. W mundialu (21 listopada – 18 grudnia) zagrają 32 drużyny, wszystkich finalistów poznamy w czerwcu.

Foto: Leszek Szymański/pap

Robert Lewandowski, Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak stają prawdopodobnie przed ostatnią szansą na mundial. Zagrali w kadrze łącznie 306 meczów. Michniewicz, przekazując piłkarzom ostatnie wskazówki podczas odprawy przed Szkocją, mówił: „Gliku, twoja ekipa. Krycha, twoja ekipa”. Role dowódców w kadrze od lat są klarownie rozdzielone, ale wszyscy zbliżają się do smugi cienia.

Przed nimi może nie misja ostatnia, ale ostatnia tak ważna, jeśli historię piłki piszą mundiale. – Czasu nikt nie oszuka, ale nie wybiegamy dziś w przyszłość. Ten mecz to dla nas święto. Właśnie dla takich spotkań gra się w piłkę – zapowiada Glik.

Życiowa szansa

Rolę selekcjonera pełni dziś człowiek, który budzi skrajne emocje. Michniewicz nigdy nie wytłumaczył trudnej do zignorowanie bliskości, jaka łączyła go z szefującym piłkarskiej mafii „Fryzjerem”. Nie poniósł konsekwencji, nie odpokutował i umie oczarować dziennikarzy. Szybko skraca dystans, czym wypracował sobie twarde grono zwolenników. Gra o mundial to dla niego życiowa szansa.

Reprezentację Polski w finałach mistrzostw świata prowadzili tylko Józef Kałuża, Kazimierz Górski, Jacek Gmoch, Antoni Piechniczek, Jerzy Engel, Paweł Janas i Adam Nawałka. Na pewno nie brakuje takich, którzy uznają, że dołączenie do tego grona pozwoliłoby zapomnieć o przeszłości.

Czytaj więcej

Jerzy Engel: Polska - Szwecja? Taki mecz to marzenie

Jego wybór na selekcjonera trudno kwestionować merytorycznie. Polaków do walki o mundial poprowadzi dobry taktyk, zapewne jeden z najlepszych fachowców w kraju od wyzwań krótkoterminowych.

Drużyny Michniewicza nie oczarowują stylem, ważniejsza jest efektywność. Niewielu szkoleniowców może pochwalić się zwycięstwami nad zespołami takimi jak Spartak Moskwa, Leicester City, Slavia Praga czy portugalską młodzieżówką. Tych, którzy doprowadzili polską drużynę klubową do fazy grupowej europejskich pucharów, też możemy liczyć na palcach.

Michniewicz przejął reprezentację osieroconą przez Paulo Sousę. Portugalczyk sprzedawał piłkarzom marzenia i uwodził snami o potędze – dość skutecznie, skoro zainspirował ich do gry odważnej, kiedy w dobrym stylu remisowali z Hiszpanami (1:1) oraz Anglikami (1:1). Niestety, na ostatniej prostej wymknął się z okrętu jak najemnik.

Michniewicz stanął przed wyzwaniem ekstremalnym, choć okoliczności nieco mu zadanie ułatwiły, gdyż z powodu agresji Rosji na Ukrainę rywalizację o mundial rozpoczął od wygrania pierwszego meczu barażowego walkowerem (Polska miała grać z wykluczoną ze sportu Rosją w Moskwie).

Nowy selekcjoner zebrał szeroką, 33-osobową kadrę. Powołał m.in. lekceważonego przez Sousę Sebastiana Szymańskiego, który wciąż pobiera pensję z kasy rosyjskiego klubu. Przykład, że można być przyzwoitym, dał mu Grzegorz Krychowiak, który wykorzystał furtkę stworzoną przez FIFA i zamienił FK Krasnodar na AEK Ateny.

Długo wydawało się, że fortuna Michniewiczowi sprzyja. Nieobecność Macieja Rybusa i Karola Świderskiego nie była wielkim problemem, podstawowy skład osłabił jedynie Paweł Dawidowicz, który jesienią dojrzał do gry w reprezentacji, ale w grudniu zerwał więzadła krzyżowe.

Nawet pauza za kartki Mateusza Klicha nie przerażała, gdyż akurat w środku pola selekcjoner wybór ma bogaty. To nie tylko Krychowiak, Jakub Moder, Szymon Żurkowski czy Jacek Góralski, ale także wracający wreszcie do formy po długiej walce z kontuzją Krystian Bielik, który od lutego gra regularnie w podstawowym składzie Derby.

Michniewicz w meczu ze Szkotami posadził na ławce Lewandowskiego, żeby nie ryzykować zdrowia kapitana przed najważniejszym meczem. Nie oszczędził innych – nawet Arkadiusza Milika, który przyjechał na zgrupowanie z drobnym urazem. I stało się. Bartosz Salamon, który mógł zagrać ze Szwedami nawet w podstawowym składzie, w Glasgow naderwał mięsień przywodziciela. Kontuzja mięśnia dwugłowego na dwa tygodnie wykluczyła z treningów Milika. Jest natomiast szansa, że walkę z czasem wygra Krzysztof Piątek, który pod koniec meczu ze Szkotami miał kostkę we krwi i lekarze założyli mu przy ścięgnie Achillesa siedem szwów.

Widowiska raczej nie będzie

Mecz ze Szkocją powodów do optymizmu nie dał. Michniewicz nie zmienił ustawienia wymyślonego przez poprzednika, ale na grę jego drużyny patrzyło się z trudem. Polacy przegrali walkę o środek pola, rywale trzy na cztery podania wymieniali na naszej połowie, wahadłowi nie posyłali dośrodkowań.

Nadzieja to powrót Lewandowskiego, który inspiruje i sprawia, że biegający wokół niego koledzy zaczynają grać lepiej. To właśnie on pół roku temu w Sankt Petersburgu strzelił Szwedom dwa gole, wziął drużynę na plecy i dał nadzieję na odrobienie strat, ale przegraliśmy 2:3.

Widowiska w Chorzowie raczej nie będzie. Michniewicz jest trenerem, który ryzyko redukuje do minimum. Szwedzi też są zespołem pragmatycznym i – jak pokazało ich spotkanie z Czechami – przeciętnym. Nie wiadomo, kto po wygranym przez nich po dogrywce meczu (1:0) był bardziej zmęczony: oni czy kibice, którzy go oglądali.

Dość powiedzieć, że obie drużyny oddały po dwa celne strzały, ale nudę wynagrodziła kibicom efektowna akcja zakończona trafieniem zmiennika Robina Quaisona. Szwedzi, choć grali przed własną publicznością, a rywale bez swojej największej gwiazdy Patricka Schicka, wcale nie byli lepsi i równie dobrze mogli ponieść porażkę.

Selekcjonerowi Janne Anderssonowi, prowadzącemu reprezentację od 2016 roku, nie brakuje w ofensywie kreatywnych piłkarzy (Alexander Isak, Dejan Kulusevski), ale trudno oprzeć się wrażeniu, że ich potencjał jest duszony. Szwecja gra futbol powściągliwy, priorytetem dla niej jest obrona. W ośmiu meczach eliminacji mundialu zdobyła tylko 12 bramek, straciła – sześć. Potrafiła pokonać u siebie Hiszpanię, ale na obcym terenie odniosła ledwie jedno zwycięstwo – nad Kosowem. W ubiegłorocznym Euro uśpiła Hiszpanów (0:0), potem Słowaków (1:0), którym strzeliła gola w ostatnim kwadransie, tylko z Polską zagrała w otwarte karty (3:2) i wysłała nas do domu. Pora na rewanż i poprawę statystyk.

Trudny przeciwnik

Liczby potwierdzają, że Szwecja to dla nas jeden z najbardziej niewygodnych przeciwników. Od naszej ostatniej wygranej minęło już 31 lat. Przez ten czas Polskę gnębili Kennett Andersson, Fredrik Ljungberg i Henrik Larsson. Dziś wciąż największą, choć już przygasłą gwiazdą, jest Zlatan Ibrahimović. Czterdziestoletni napastnik pamięta jeszcze poprzednie spotkanie z Polską na tym samym stadionie w Chorzowie, w eliminacjach Euro 2004. Szwecja zwyciężyła wtedy 2:0, a młody Zlatan wszedł na cztery minuty.

– To przywódca. Jego doświadczenie i charyzma na pewno pomogą zespołowi – twierdzi trener Andersson.

Z Czechami Ibrahimović nie zagrał ze względu na kartki, mecz z Polską ma zacząć na ławce, ale selekcjoner Szwedów zamierza z niego skorzystać. – W tym wieku nie może już grać 90 minut, ale to nadal nasza wielka broń. Poza tym mamy czterech świetnych napastników – twierdzi Andersson. Baraż z Czechami kosztował jego piłkarzy dużo sił, dlatego nie wyklucza zmian. Być może wymuszonych urazami. Pod znakiem zapytania stoi m.in. występ lidera środka pola Albina Ekdala. Jeszcze w poniedziałek trenował indywidualnie.

– Żartowałem, mówiąc, że Polska ma 90 procent szans. To drużyna podobna do Czechów, mocna fizycznie. Spodziewam się dużo walki – zapowiada Andersson.

Trzeba przygotować się na długi wieczór. Powtórka ze Sztokholmu bardzo możliwa. Oby wreszcie ze szczęśliwym zakończeniem dla Polski.

Piłka nożna
PZPN zdecydował. Gdzie zagra w tym roku reprezentacja Polski?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski