Reklama
Rozwiń

Euro 2016: Francja wierzy w zwycięstwo

W czwartek gospodarze spotkają się w Marsylii z Niemcami. Mistrz świata wyjdzie na boisko poważnie zraniony.

Aktualizacja: 06.07.2016 21:13 Publikacja: 06.07.2016 20:13

Dimitri Payet całuje stopę Antoine’a Griezmanna: gospodarze Euro chcą zobaczyć to jeszcze raz

Dimitri Payet całuje stopę Antoine’a Griezmanna: gospodarze Euro chcą zobaczyć to jeszcze raz

Foto: AFP

Mecz z Włochami kosztował Niemców wiele nerwów i zdrowia. Kontuzjowany Mario Gomez nie zagra do końca turnieju, Sami Khedira leczy uszkodzoną łydkę, a Bastian Schweinsteiger narzekał na ból w kolanie. Do tego Mats Hummels dostał żółtą kartkę, która wyklucza go z półfinału. – Pamiętajcie, kto jest mistrzem świata. Mam naprawdę wyrównaną kadrę – uspokaja Joachim Loew kibiców i dziennikarzy.

Niepokój jest jednak uzasadniony, bo Gomez w ataku był o wiele groźniejszy niż ustawiony na szpicy Mario Goetze, a Hummels to filar obrony, równie pożyteczny pod bramką rywala. To on przed dwoma laty strzelił Francuzom na Maracanie jedynego gola w ćwierćfinale mundialu.

Zastępujący go w pierwszym spotkaniu Euro Shkodran Mustafi chciał pójść w jego ślady, dał Niemcom prowadzenie z Ukrainą, ale błędów się nie ustrzegł i w czwartek partnerem Jerome'a Boatenga zostanie chyba Benedikt Hoewedes (tak prognozuje m.in. „Kicker"), a na prawej stronie zagra Joshua Kimmich. Wątpliwe, by Loew powtórzył wariant z ćwierćfinału z trzema środkowymi obrońcami.

– Włosi grają automatycznie, Francuzi ciągle zmieniają pozycje na boisku, są bardziej nieprzewidywalni i trudni do rozpracowania – tłumaczy selekcjoner mistrzów świata.

Stosunkowo najmniejszym zmartwieniem wydaje się uraz Khediry. Do treningów wrócił już Schweinsteiger, ale bardzo prawdopodobne, że Loew zdecyduje się wystawić u boku Toniego Kroosa któregoś z młodszych zawodników: 21-letniego Juliana Weigla z Borussii Dortmund albo rok starszego Emre Cana z Liverpoolu. To byłby ich debiut na Euro. Weigl w reprezentacji zagrał dotychczas tylko 45 minut, Can jest trochę bardziej doświadczony (pojawiał się w sześciu meczach).

U Francuzów prawdziwa sielanka: wszyscy zdrowi, wszyscy uprawnieni do gry (do składu wracają Adil Rami i N'Golo Kante, pauzujący w ćwierćfinale za kartki) i wierzący w powodzenie misji.

– Nie zapominamy, że nasz najbliższy przeciwnik to mistrz świata, ale po zwycięstwie nad Islandią mamy w sobie specjalne siły – przekonuje Dimitri Payet, jeden z trzech – obok Antoine'a Griezmanna i Oliviera Girouda – francuskich muszkieterów.

Ćwierćfinał to był ich popis. Payet – bramka i asysta, Griezmann – gol i dwa kluczowe podania, Giroud – dwa trafienia i asysta. W sumie zdobyli już dziesięć bramek, a Griezmann, krytykowany na początku turnieju za brak formy, otwiera klasyfikację strzelców (cztery gole).

Takiego ataku Niemcy mogą rywalom pozazdrościć. Miroslav Klose zostawił po sobie spaloną ziemię. Lukas Podolski jest tylko rezerwowym i rozważa rozstanie z kadrą, Goetze nie czuje się dobrze w roli wysuniętego napastnika, a najskuteczniejszy w tym towarzystwie Gomez trafił w mistrzostwach tylko dwa razy. Rozczarowuje zwłaszcza Thomas Mueller. Snajper Bayernu nie wykorzystał nawet rzutu karnego i obiecał, że do wykonywania jedenastki pchać się nie będzie. Przynajmniej w trakcie meczu. – Co z tego, że w 2010 roku zostałem królem strzelców mundialu, skoro przegraliśmy w półfinale – przypomina Mueller.

Ale Francuzi doskonale zdają sobie sprawę, że dziś te wszystkie statystyki mogą wziąć w łeb, a to, co robiło wrażenie na tle rewelacyjnej Islandii, niekoniecznie musi przynieść efekt w spotkaniu z zespołem Loewa. Nawet jeśli rywal liże rany. Z takim przeciwnikiem na Euro jeszcze się nie mierzyli, grupę mieli dość łatwą (Rumunia, Albania, Szwajcaria), a z Irlandią męczyli się nadspodziewanie długo. Szybko więc zeszli na ziemię, a krótką euforię zastąpiło racjonalne myślenie. „Przed nami Everest" – zapowiada „L'Equipe".

Francja wygrała ostatni sparing z Niemcami – w listopadzie, gdy przed stadionem i na ulicach Paryża doszło do serii zamachów terrorystycznych – ale w wielkim turnieju nie jest w stanie ich pokonać od 1958 roku. – Są naszym postrachem. Mam nadzieję, że w czwartek wreszcie się to zmieni – mówi Giroud.

Miejsce na przełamanie jest szczególne: niemal dokładnie 32 lata temu Trójkolorowi pokonali w Marsylii po dogrywce Portugalię i awansowali do finału Euro. Ale piłkarze Loewa wiedzą, jak zepsuć bal gospodarzom. W 2014 roku doprowadzili do rozpaczy miliony brazylijskich kibiców, bijąc Canarinhos 7:1 w półfinale MŚ. Teraz też nie zamierzają być cichym gościem.

Transmisja o 21.00 w TVP 1, Polsacie, Polsacie Sport i Polsacie Sport 2

Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku