Reklama
Rozwiń

Pierwsza wygrana Portugalii i od razu finał

Portugalia wygrała pierwszy mecz na Euro i to jedno zwycięstwo wystarczyło, by w niedzielę zagrała w wielkim finale mistrzostw.

Publikacja: 06.07.2016 23:17

Pierwsza wygrana Portugalii i od razu finał

Foto: AFP

Czytaj także:

Przed półfinałem z Walią wszyscy to spotkanie sprowadzali do pojedynku między Cristiano Ronaldo i Garethem Bale’m. Partnerzy z Realu Madryt (niespecjalnie zresztą się lubiący), kapitanowie swoich drużyn narodowych, dwa najdrożsi zawodnicy globu. Ten pierwszy do tej pory we Francji raczej rozczarowywał. Więcej się mówiło o jego ciągłej irytacji na kolegów, pretensjach do sędziów i gwiazdorskich manierach, niż o jego dobrej grze. Tymczasem przeciwko Walii Ronaldo w końcu rozegrał mecz, po którym krytykowanie napastnika Realu nie byłoby uzasadnione.

Pierwsza połowa rozgrywanego w Lyonie pierwszego półfinału została zapomniana przez większość obserwatorów, jeszcze zanim skończyła się przerwa. Nie działo się nic godnego uwagi, a oba zespoły dbały tylko o to, by nie stracić gola. Druga połowa jednak była pełna dramaturgii. Dwa szybko strzelone przez Portugalczyków gole, a później pogoń Walijczyków – a właściwe samotna pogoń Bale’a.

Wychowanek Southampton po końcowym gwizdku sędziego nie mógł złapać oddechu. Ostatni kwadrans to była jego walka z nieźle zorganizowaną Portugalią. Dwoił się i troił. Dwukrotnie oddawał potężne strzały z ponad 30 metrów, ale za każdym razem dobrze był ustawiony bramkarz Rui Patricio. Bale tak bardzo chciał, że przestał w pewnym momencie już rozsądnie myśleć. Walcząc w ekwilibrystyczny sposób o odzyskanie piłki w polu karnym, trafił nogą w szczękę obrońcy rywala i zobaczył żółtą kartkę. Harował na całej długości boiska, ale widać też było, że w chwili próby ufał tylko samemu sobie. Gdy odzyskał futbolówkę pod własnym polem karnym ruszył do przodu jakby liczył na to, iż przedrybluje wszystkich przeciwników. Piłkę stracił już po kilku metrach szaleńczej eskapady, ale na jego szczęście Ricardo Quaresma fatalnie spudłował sam na sam z bramkarzem Waynem Hennessey‘em.

W wielkim finale w Paryżu wystąpi więc Portugalia. Pierwszą bramkę dla zespołu Fernando Santosa zdobył pięć minut po wznowieniu gry Cristiano Ronaldo. Człowiek słynący z niesamowitego wyskoku i sprawności, udowodnił po raz kolejny, że mało kto się może z nim liczyć w walce o górną piłkę. Wyskoczył wyżej niż ktokolwiek w polu karnym i pięknym strzałem głową dopiero po raz drugi w tym turnieju wyprowadził Portugalię na prowadzenie w meczu (poprzednio zawodnicy Santosa prowadzili 1:0 z Islandią, ale tylko przez 19 minut). Dzięki temu trafieniu Ronaldo zrównał się w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów mistrzostw Europy z Michelem Platinim. Obaj mają teraz po 9 zdobytych bramek – Platini tyle strzelił jednak w jednym turnieju (w 1984 roku) a mistrzostwa we Francji są dla Ronaldo już czwartymi ME.

Walia została dobita zaledwie trzy minuty później. Gola po błędzie Hennesseya strzelił Nani, który w przyszłym sezonie wraca do wielkiej piłki. Zawodnik, który pamiętany jest gównie z występów w Manchesterze United ostatni rok spędził w Turcji. Już podczas Euro podpisał jednak kontrakt z hiszpańską Valencią.

Portugalia zagra po raz drugi w finale mistrzostw Europy. W 2004 roku, gdy organizowała turniej, uległa niespodziewanie Grecji 0:1, co było jedną z największych sensacji w historii Euro. Ronaldo był wtedy jeszcze młodą, wschodzącą nadzieją portugalskiej piłki, następcą Luisa Figo, który również w tym finale wystąpił. Dziś jest jednym z dwóch najlepszych piłkarzy świata, trzykrotnym zdobywcą Złotej Piłki. Rywalem Portugalii będzie zwycięzca meczu Francja (dwukrotny mistrz Europy) – Niemcy (trzykrotny triumfator Euro).

Czytaj także:

Przed półfinałem z Walią wszyscy to spotkanie sprowadzali do pojedynku między Cristiano Ronaldo i Garethem Bale’m. Partnerzy z Realu Madryt (niespecjalnie zresztą się lubiący), kapitanowie swoich drużyn narodowych, dwa najdrożsi zawodnicy globu. Ten pierwszy do tej pory we Francji raczej rozczarowywał. Więcej się mówiło o jego ciągłej irytacji na kolegów, pretensjach do sędziów i gwiazdorskich manierach, niż o jego dobrej grze. Tymczasem przeciwko Walii Ronaldo w końcu rozegrał mecz, po którym krytykowanie napastnika Realu nie byłoby uzasadnione.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku