Reklama
Rozwiń

Lech rozbił Legię w Superpucharze

W meczu przypominającym atmosferą piknik, klub z Poznania sięgnął po pierwsze w tym sezonie trofeum. Piłkarze Lecha Poznań w Warszawie pokonali Legię 4:1 (1:1)

Aktualizacja: 07.07.2016 19:39 Publikacja: 07.07.2016 19:31

Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Lech wygrał w Warszawie z Legią 4:1 w meczu o Superpuchar. Tym samym klub z Poznania wyrównał swoje osiągnięcie z 1949 roku, gdy pokonał Legię również 4:1. Poprzedni sezon rozpoczął się niemal identycznie – wówczas Kolejorz w spotkaniu o Superpuchar wygrał zdobywając jedną bramkę mniej. Po tytuł, a także Puchar Polski, sięgnęła jednak Legia, a Lech rozegrał tak naprawdę tylko jeden dobry mecz. Właśnie o Superpuchar. Pytanie czy w Poznaniu wyciągnięto wnioski. 

Płyta boiska wyglądała jakby wczoraj na niej pasło się jeszcze stado owiec –  pod polem karnym od strony trybuny wschodniej widać było przysypany piaskiem wielki pas bez trawy – to konsekwencja weekendowego koncertu, który odbył się na stadionie przy Łazienkowskiej. Pełne słońce, środek tygodnia i godzina rozpoczęcia spotkania, czyli 17:30, powodowały, że szalenie trudno było wczuć się w klimat, że to pierwsze spotkanie o trofeum sezonu 2016/17 i oficjalne jego rozpoczęcie. Atmosfera raczej przypominała mecz towarzyski, a próba nadania odpowiedniej rangi temu spotkaniu przez PZPN, który wypuścił sztuczny dym, gdy piłkarze wychodzili na boisko, a z głośników rozbrzmiały „Rydwany Ognia”, wydawała się nieco groteskowa.

Prawdziwie groteskowa okazała się jednak gra bramkarzy. Arkadiusz Malarz przepuścił strzał z rzutu wolnego debiutującego w Lechu Macieja Makuszewskiego. Nie byłoby w tym nic przynoszącego ujmę gdyby nie fakt, iż nowy skrzydłowy Lecha wykonywał stały fragment gry z bardzo ostrego kąta, i wszyscy na stadionie – łącznie najwidoczniej z Malarzem – spodziewali się, że pomocnik będzie dośrodkowywał.

Równie kuriozalną bramkę zdobyła jednak chwilę później Legia. Po bardzo ładnej akcji i dobrym rozegraniu, Michaił Aleksandrow dośrodkował z prawej strony, a bramkarz Lecha Jasmin Burić fatalnie zachował się przy uderzeniu głową Guilherme.

W Lechu z dobrej strony pokazali się nowi piłkarze. Makuszewski strzelanie rozpoczął, drugiego gola dołożył inny debiutant Lasse Nielsen, któremu podawał trzeci z nowych – Radosław Majewski. Były reprezentant Polski na boisku pojawił się w 65 minucie. Mógł wejść ponieważ dla Lecha podyktowany został rzut wolny i była przerwa w grze. Do wykonania tego stałego fragmentu podbiegł właśnie Majewski, posłał piłkę w pole karne, Malarz znów się nie popisał odbijając piłkę przed siebie a duński stoper wbił piłkę do bramki. A Majewski zaliczył asystę przy pierwszym oficjalnym kontakcie z piłką w nowych barwach. 

W doliczonym już czasie gry Legię dobił Dariusz Formella. Nazwać go nowym zawodnikiem z czystym sumieniem nie można, ponieważ debiut w Lechu zaliczył już trzy lata temu, ale rundę wiosenną minionego sezonu spędził na wypożyczeniu w Arce Gdynia.

- Przede wszystkim chcę pogratulować Lechowi zdobycia Superpucharu, skoro zdobyli cztery gole, zasłużyli na trofeum – mówił na konferencji prasowej nowy trener Legii Albańczyk Besnik Hasi. Legia już we wtorek zaczyna walkę o Ligę Mistrzów, a jej przeciwnikiem będzie mistrz Bośni HSK Zrinjski. Szkoleniowiec będzie jednak mógł liczyć już na nowych zawodników – Belga Thibaulta Moulina oraz napastnika Sadama Sulleya, który na mecz z Lechem nie został nawet zgłoszony.

Zimny prysznic może się więc jednak przydać. Oburzony prezes Legii – Bogusław Leśnodorski – wyszedł tuż po trzeciej bramce, czwartej więc już nie widział. Wynik jednak z pewnością zna i w Mostarze – jeśli Legia chce na stulecie klubu faktycznie awansować do Champions League – musi zagrać o niebo lepiej.   

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:4 (1:1).

Bramki: 0:1 Maciej Makuszewski (22), 1:1 Guilherme (36), 1:2 Lasse Nielsen (64), 1:3 Dariusz Formella (90), 1:4 Dariusz Formella (90+3).

Żółte kartki: Legia - Guilherme, Łukasz Broź, Rafał Makowski; Lech - Nicki Bille Nielsen, Łukasz Trałka.

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (70. Bartosz Bereszyński), Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Adam Hlousek (77. Sebastian Szymański) - Michaił Aleksandrow, Michał Masłowski (57. Stojan Vranjes), Rafał Makowski (89, Jakub Kosecki), Guilherme, Michał Kucharczyk - Alexandar Prijovic (67. Tomasz Brzyski).

Lech: Jasmin Buric - Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Robert Gumny - Maciej Makuszewski (75. Kamil Jóźwiak), Łukasz Trałka, Abdul Tetteh, Maciej Gajos (64. Radosław Majewski), Szymon Pawłowski (68. Dariusz Formella) - Nicki Bille Nielsen (46. Marcin Robak).

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku