Legia pod kierownictwem nowego szkoleniowca Besnika Hasiego rozegrała do tej pory trzy oficjalne mecze i żadnego nie wygrała. Najpierw przyszła bolesna z prestiżowego punktu widzenia porażka z Lechem w meczu o Superpuchar, gdy zawodnicy Hasiego zaprezentowali wakacyjną formę. Następnie dwa remisy – w niemiłosiernym upale w Mostarze w pierwszym meczu eliminacji Ligi Mistrzów ze Zrinjskim, a później w lidze z Jagiellonią.
W rewanżowym spotkaniu z mistrzem Bośni Legia jest faworytem, a kibice raczej ze spokojem mogą oczekiwać na to spotkanie. HSK nie zaprezentował poziomu, który kazałby wątpić w awans legionistów. Owszem, zawodnicy z Bośni zdobyli gola, mieli kilka okazji, ale to mistrz Polski był zespołem lepiej zorganizowanym i to pod dyktando Legii toczył się mecz.
Największym atutem Zrinjskiego była z pewnością pogoda i wysoka wilgotność, które miały wpływ na wolne tempo tego spotkania. W Warszawie Bośniacy nie będą mogli liczyć na aurę. A przecież już akcja Thibaulta Moulina sprzed tygodnia – kiedy to Francuz zdecydował się na efektowny rajd zakończony asystą przy golu Nemanji Nikolicia – pokazała, że wystarczy zagrać nieco bardziej dynamicznie, a rywale nie nadążają.
W weekend Hasi pozwolił odpocząć zawodnikom, z którymi wiąże największe nadzieje. Na ławce rezerwowych w meczu z Jagiellonią usiedli uczestnicy Euro: strzelec gola z Mostaru Nikolić, Słowak Ondrej Duda oraz Tomasz Jodłowiec i Michał Pazdan. Ten ostatni nie zagrał jeszcze w żadnym spotkaniu w tym sezonie.
Na uraz w przerwie meczu z Jagiellonią narzekał Guilherme i Hasi postanowił także jego oszczędzić na spotkanie z HSK. Szczególnie że Brazylijczyk – obok Moulina – należy do najlepszych zawodników Legii na początku sezonu. Hasi korzysta z niego na razie raczej w środku pola, a nie na prawym skrzydle, i trzeba przyznać, że Guilherme dobrze się tam odnajduje. Owszem, wciąż można mieć zastrzeżenia do jego spowalniania akcji, ciągłego holowania piłki, ale warto też zwrócić uwagę na to, ile sytuacji kreuje kolegom.