Od tej pory Polacy mogli grać spokojniej, co jednak nie było takie proste. Drużyna prowadząca na stadionie przeciwnika 1:0 i 2:0 powinna długo utrzymywać się przy piłce. Ale nawet mając znaczną przewagę techniczną, nie mogła tego robić. Podawanie sobie piłki w środku boiska, podchodzenie dzięki temu pod bramkę, na bardzo nierównym boisku z wyliniałą sztuczną trawą, było trudne. Tym bardziej że obrońcy z Kazachstanu nie zamierzali ułatwiać zadania pomocnikom, Robertowi Lewandowskiemu czy Arkadiuszowi Milikowi. Dużo fauli, nierówne boisko – to wszystko sprawiało, że mecz nie był ładny, a przez długie minuty w naszym wykonaniu nerwowy.