Dariusz Mioduski w rozmowie z Rzeczpospolitą: Spieszmy się kochać Real

Dariusz Mioduski. Właściciel Legii Warszawa o europejskim futbolu: rozłam staje się coraz bardziej prawdopodobny.

Aktualizacja: 14.09.2016 11:18 Publikacja: 13.09.2016 19:11

Dariusz Mioduski w rozmowie z Rzeczpospolitą: Spieszmy się kochać Real

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: Czy zapowiadana reforma Ligi Mistrzów oznacza, że Legia po długich staraniach zjawiła się na przyjęciu, gdy już sprzątają ze stołów?

Dariusz Mioduski: Tak może być... W ciągu kilku lat będą następowały poważne zmiany w europejskim futbolu. Wszystko zmierza ku temu, że powstanie, stworzona w mniej lub bardziej arbitralny sposób, elita i cała reszta. Na razie udało się ten proces wstrzymać, a przynajmniej spowolnić. W przyszłej elicie obok klubów najlepszych sportowo znajdą się też takie, które mają historyczne zasługi lub odpowiednie relacje. Ta elita jest coraz mniej zainteresowana swoimi korzeniami i Europą. Celem jest zostanie marką globalną, ale takie ambicje ma najwyżej kilkanaście klubów. Z ich punktu widzenia pieniądze leżą w Azji, obu Amerykach. Cała reszta ma inne priorytety. Jest wiele klubów, w tym Legia, które wierzą, że w piłce nożnej liczą się nie tylko pieniądze, że futbol jest częścią europejskiej tożsamości i kultury. Tej grupie zależy na utrzymaniu status quo. Ta batalia dziś się toczy.

Kto jest rozgrywającym w tej grze?

Genezą tej całej historii są wielkie pieniądze płacone za prawa do pokazywania angielskiej Premier League. W rankingu 30 najbogatszych europejskich klubów jest 17 angielskich. Takie potęgi jak Barcelona, Real, Bayern czy Juventus zrozumiały, że konkurowanie na dotychczasowych zasadach z Anglikami staje się niemożliwe. Nie są w stanie wygenerować większych przychodów z rodzimych lig. Jedyne, na czym mogą zarobić, to Liga Mistrzów. I z niej muszą mieć więcej pieniędzy.

Jedynym ratunkiem dla klubów z kontynentu jest Superliga?

Liga Mistrzów to jakościowo najlepszy produkt piłkarski na świecie. Ale 1,6 miliarda euro za roczne prawa medialne to dużo mniej nie tylko od lig amerykańskich, ale nawet od Premier League. Największe kluby zaczęły więc rozmawiać z marketingowcami, specami od praw medialnych i wszyscy powtarzali, że najlepszym rozwiązaniem jest elitarna, zamknięta liga. Robiły to nieformalnie, nie jako Europejskie Stowarzyszenie Klubów (ECA)*. Przedstawiciele największych europejskich klubów spotykali się ze specjalistami, którzy kładli im na stołach gotowe oferty, gwarantowali konkretne przychody, jeśli powstanie zamknięta liga, z określonymi z góry drużynami. Doszło do tego, że interesy garstki największych klubów Europy i całej reszty całkowicie się rozjechały. Niestety, nie ma w tej chwili szefa UEFA, który by się jasno opowiedział za którąś z opcji. UEFA uznała, że zagrożenie, iż największe kluby się odłączą, jest na tyle duże...

...że postanowiono spełnić ich warunki?

Że postanowiono iść na kompromis. Formalnie partnerem do rozmów z UEFA jest ECA, ale to ponad 200 klubów z całej Europy, w takim gronie trudno się porozumieć. My, czyli grupa robocza skupiająca średnie i mniejsze kluby, wypracowaliśmy własny pomysł, który miał pokazać, że można uzyskać większe przychody z Ligi Mistrzów i Ligi Europy, nie wykorzeniając klubów. Z drugiej strony pojawiły się jednak propozycje dokładnie odwrotne. Np. zamknięta formuła 24-zespołowej ligi, z odrzuceniem ścieżki mistrzowskiej. Gwarantowany udział w niej miałoby nawet 20 z góry wskazanych drużyn. Dla np. Legii, awans do takiej Ligi Mistrzów stawałby się praktycznie niemożliwy. To, co zostało ostatecznie wypracowane, jest kompromisem. Udało nam się utrzymać ścieżkę mistrzowską, ale nie da się ukryć, że więcej i tak zyskają najbogatsi. Postanowiono, że te nowe zasady obowiązywać będą tylko przez najbliższy cykl telewizyjny, do 2021 roku. W ciągu najbliższych 18 miesięcy mamy wypracować następny krok na lata 2021–2024, więc czekają nas trudne rozmowy.

Czyli za półtora roku będzie kolejna reforma?

To nie jest koniec negocjacji między klubami a UEFA. Ten kompromis powstrzymał najbogatszych tylko na chwilę. Będą jeszcze bardziej chcieli Ligę Mistrzów zawęzić. Pojawiały się też propozycje stworzenia ligi globalnej:12 zespołów z Europy, po dwa z Ameryki Północnej i Południowej, jeden czy dwa z Afryki, kolejne z Australii i Azji. Nie wyobrażam siebie tego, chociażby z powodów logistycznych.

Czy w tych warunkach klubowe potęgi grałyby wciąż w ligach lokalnych?

Nie ma jeszcze rozmów o takich szczegółach, ale obawiam się, że odejście musiałoby być całkowite. Nie wyobrażam sobie, by druga strona zaakceptowała połowiczne rozwiązania.

Na chwilę będę adwokatem diabła. Twarde liczby mówią, że prawa medialne futbolu amerykańskiego to 40 miliardów dolarów za ośmioletni kontrakt. Zainteresowanie futbolem amerykańskim deklaruje 400 milionów ludzi na świecie, a zainteresowanie piłką nożną 3,5 miliarda. Jasno więc widać, że piłka nie wykorzystuje swojego potencjału.

Bardzo możliwe, że w piłce nożnej są wciąż do wzięcia znacznie większe pieniądze niż dziś. Trzeba jednak też brać pod uwagę, że wartość amerykańskiego rynku telewizyjnego jest zbliżona do wartości wszystkich pozostałych rynków łącznie. Wynika to z zamożności społeczeństwa i poziomu konsumpcji. Tam reklama telewizyjna dociera do ludzi, którzy mają ogromną siłę nabywczą. Mówi pan o 3,5 mld ludzi zainteresowanych piłką nożną, ale większość z nich żyje za kilkanaście dolarów miesięcznie.

Czyli jej powstanie jest nieuniknione?

Mam kilka argumentów, których używam podczas negocjacji w ECA. Po pierwsze pytam: „Dlaczego my to robimy?". Dziś jest tak, że przy zwiększających się budżetach nie zmienia się nic, oprócz tego, że więcej zarabia dość wąska grupa piłkarzy i jeszcze węższa grupa ich agentów. To nie ma sensu. Drugi argument to kultura i tożsamość. W Europie mamy przeszło 100 lat tradycji piłkarskiej. Dla większości kibiców futbol to coś więcej niż tylko elitarne rozgrywki w środku tygodnia. Wielkie kluby odpowiadają, że stworzenie takiej formuły Ligi Mistrzów nie zabije futbolu jaki znamy, że będą się dzielić z biedniejszymi nadwyżkami, będą pilnowały, by te pieniądze spływały w dół. Używam też trzeciego argumentu: że w piłce nożnej zawsze można było marzyć o grze z najlepszymi. Futbol jest tak popularny, ponieważ raz na jakiś czas mały pokonuje wielkiego. Jeśli zabierzemy mniejszym możliwość rywalizowania z największymi, to zablokuje rozwój.

UEFA stała się zakładnikiem wielkich klubów, które zrozumiały swoją siłę i zaczynają ją wykorzystywać?

O tym się praktycznie nie mówi, ale od sezonu 2018/2019 zmienia się fundamentalna rzecz. UEFA przestanie być jedynym właścicielem Ligi Mistrzów. Zostanie założona spółka – 50/50 – między UEFA a ECA. I ta spółka będzie właścicielem i Ligi Mistrzów, i Ligi Europy. Zgadzam się z tym, że kluby muszą w większym stopniu uczestniczyć w zyskach. To one są właścicielami piłkarzy, czyli mówiąc językiem biznesu, aktywów, które stanowią podstawę show. Nie może być tak jak do tej pory, że organizacja, która korzysta z piłkarzy utrzymywanych i wychowywanych przez kluby, ustanawia własne zasady, i zgarnia większość pieniędzy. ECA tak naprawdę właśnie po to powstało, by wypracować inne metody dzielenia zysków. UEFA zabierała dotychczas bardzo istotną część dochodów z Ligi Mistrzów i zachowywała te pieniądze na własne potrzeby. Teraz to się zmieni. Spółka będąca właścicielem rozgrywek otrzyma zwrot kosztów, które ponosi, ale cała nadwyżka będzie dystrybuowana wśród klubów.

To jak wygląda najbardziej realny scenariusz na najbliższe kilka lat?

Scenariusz do 2021 roku jest mniej więcej rozpisany. Najwięcej do zrobienia jest teraz przy Lidze Europy. To produkt, który można wykorzystać inaczej, lepiej. Champions League raczej pojedzie w kierunku mało dostępnym dla reszty. Zawsze będzie możliwość, by przebić się przez gęste sito eliminacji, ale dla większości może to być niewykonalne. Natomiast kluby pokroju Ajaxu, Anderlechtu, Olympiakosu czy np. Legii lub Lecha, z bazami kibicowskimi i tradycją, w Lidze Europy będą mogły się odnaleźć.

Pozostaje więc podział na Europę dwóch prędkości...

Trzeba założyć, że Liga Mistrzów niedługo nie będzie już europejska. To będą rozgrywki światowe. Kto będzie chciał, będzie ją oglądał i tym się emocjonował. Ale wydaje mi się, że wielu fanów futbolu woli oglądać produkt z korzeniami europejskimi niż rozgrywki w postaci zamkniętej Ligi Mistrzów. Czasem się zastanawiam, czy nie byłoby lepiej, gdyby oni się faktycznie odłączyli. Dopóki próbuje się pogodzić te dwa światy, jest tylko problem. Przez jakiś czas byłoby nam trudniej, ale może pojawia się szansa, by stworzyć coś własnego, polepszoną wersję Ligi Europy. Taki produkt musiałby jednak być sprzedawany osobno, nie jak teraz, jako dodatek przy Lidze Mistrzów. Możliwe, że trzeba będzie iść w tym kierunku.

Co musi zrobić Legia, by jeszcze przez te pięć lat kwalifikować się do Ligi Mistrzów?

Dla nas najważniejsze jest kontynuowanie naszej strategii, czyli budowanie trwałych fundamentów klubu. Musimy stworzyć infrastrukturę oraz system szkolenia, mieć wychowanków na poziomie europejskim. Możemy ich sprzedawać, ale już za poważne pieniądze. Zadanie staje się coraz trudniejsze, ale jestem optymistą. Mamy duży kraj, klub ze stolicy, mamy potencjał. Oczywiście nie zostaniemy globalną marką w takim wymiarze jak np. Real czy Barcelona. Ten pociąg nam odjechał.

Spieszmy się kochać mecze z Realem Madryt, bo tak szybko odchodzą?

To chyba nieuniknione. Ale wciąż ciężko pracujemy, żeby ten proces opóźnić.

— Rozmawiał: Piotr Żelazny

* Europejskie Stowarzyszenie Klubów (ECA) skupia 220 klubów z Europy, m.in. reprezentuje ich interesy w rozmowach z UEFA. Prezesem ECA jest Karl-Heinz Rummenigge z Bayernu Monachium. W 14-osobowym zarządzie obok Dariusza Mioduskiego zasiadają przedstawiciele m.in: Barcelony, Realu, Juventusu czy Ajaxu.

Piłka nożna
Szybcy i wściekli. Barcelona rozbiła Real i ma Superpuchar Hiszpanii, Wojciech Szczęsny z czerwoną kartką
Piłka nożna
Piłkarze bez przedłużonych kontraktów. Kto po sezonie może odejść za darmo?
Piłka nożna
Będzie pierwsze w tym roku El Clasico. Barcelona i Real zagrają o Superpuchar Hiszpanii
Piłka nożna
Puchary pustyni. W piłce wszystko jest jedynie kwestią ceny?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Piłkarz radomskiego klubu pobił kolegę do nieprzytomności. Klub zdecydował o karze