O słownych potyczkach Portugalczyka z Francuzem można by napisać pracę doktorską. Iskrzyło, od kiedy w 2004 roku Mourinho pojawił się na Wyspach. „Kiedyś dopadnę go poza boiskiem i obiję mu twarz" – to cytat z najnowszej książki o trenerze Manchesteru Utd, która kilka tygodni temu miała premierę w Anglii.
Mourinho twierdzi, że ta wypowiedź została włożona w jego usta przez autora, a konflikt z Wengerem został rozdmuchany przez dziennikarzy. Nie da się jednak ukryć, że panowie nie darzą się sympatią. Nigdy nie szczędzili sobie uszczypliwości, bywało, że unikali tradycyjnego pomeczowego uścisku dłoni, a eskalacja nastąpiła dwa lata temu, gdy w trakcie spotkania starli się przy linii.
Prowadzona wówczas przez Portugalczyka Chelsea wygrała 2:0. Wenger wciąż czeka na ligowe zwycięstwo nad Mourinho, a Arsenal ostatni raz pokonał MU na Old Trafford w 2006 roku. To jednak Kanonierzy lepiej rozpoczęli sezon, rozbudzając apetyty kibiców na pierwszy od 2004 roku tytuł mistrza Anglii.
Mourinho lubi przywoływać tę datę, wbijając szpile swojemu konkurentowi. A to powie, że w wielkim klubie nie utrzymałby się bez sukcesów tyle na stanowisku, to nazwie go specjalistą od porażek albo podglądaczem, który bardziej niż swoją drużyną interesuje się przeciwnikiem. Wenger nie pozostaje mu dłużny, krytykując styl gry jego zespołów oraz arogancję i butę Portugalczyka.
Obydwu nie brakuje problemów przed sobotnim szlagierem. Mourinho nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych obrońców Chrisa Smallinga i Erica Bailly'ego, za kartki pauzuje Zlatan Ibrahimović, a o Waynie Rooneyu jest głośno nie z powodu formy, tylko zakrapianej zabawy. Wenger być może będzie musiał sobie radzić bez Alexisa Sancheza, który ze zgrupowania reprezentacji Chile wrócił z kontuzją.