Według krążących w internecie informacji Tevez został właśnie najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Chiński Shenhua Szanghaj zapłacił za niego tylko nieco ponad 10 milionów euro, ale portale prześcigają się w podawaniu kwot, jakie zarobi Argentyńczyk. Tevez podpisał dwuletni kontrakt, wart ponoć 84 miliony euro.
Jak łatwo policzyć, zarabiać ma 42 miliony rocznie, 3,5 miliona miesięcznie, 723 tysiące tygodniowo, 103 tysiące dziennie, ponad 4 tysiące na godzinę... Istne szaleństwo. Jedyny problem, że wszystkie media powołują się na bardzo pojemne formułki – „według doniesień", „jak wynika z informacji". Nigdzie nie ma odwołania do rzetelnego źródła, a przecież informacji o zarobkach piłkarzy żaden klub oficjalnie nie ujawnia. Tevez ponoć miał zarabiać w Argentynie 4 miliony euro rocznie. Tym samym w Chinach miałby dostać podwyżkę o 2 tysiące procent!
Chińczycy doskonale wiedzą, że muszą przepłacać, bo tylko tak przekonają piłkarzy, którzy jeszcze nie są w wieku emerytalnym, by zdecydowali się na grę w Super League. Ale przecież nawet oni przede wszystkim są jednak biznesmenami.
Właścicielem klubu Shenhua Szanghaj jest na wpół państwowy Greenland Holding, czyli największy chiński deweloper, co czyni tę firmę prawdopodobnie największym deweloperem świata. Tym bardziej ludzie tam działający muszą umieć liczyć zera. Czy Tevez nie przeniósłby się do Szanghaju za podwyżkę w wysokości 500 procent? W najgorszym przypadku tysiąc?
Niesprawdzonych i niemożliwych do potwierdzenia informacji na temat ekspansji Chińczyków w ostatnich tygodniach jest coraz więcej – a papier przyjmie wszystko. Telewizja też, a to właśnie we włoskiej stacji Sky Italia supermenedżer Jorge Mendes twierdził, że jego najważniejszy klient, a prywatnie przyjaciel, Cristiano Ronaldo odmówił niewymienionemu z nazwy chińskiemu klubowi.