W ostatnią sobotę cały Egipt wstrzymał oddech. Miliony widzów zasiadło przed telewizorami, by dopingować swojego rodaka w finale Ligi Mistrzów. Miało być wielkie święto, wyszła stypa. Mohamed Salah już po pół godzinie gry schodził zapłakany z boiska, trzymając się za kontuzjowany bark.
Trudno się dziwić gromom, jakie spadły na głowę Sergio Ramosa, który spowodował jego uraz. To właśnie Salah – po 28 latach przerwy – wprowadził na swoich plecach reprezentację Egiptu na mundial. Jego gol zadecydował o awansie.
Egipska prasa obrońcę Realu nazwała rzeźnikiem, pisząc, że lidera ich kadry wyeliminował z gry z premedytacją. Prawnik Bassem Wahba posunął się dalej, złożył na Ramosa skargę do FIFA i pozew do sądu, domagając się miliard euro odszkodowania! Pieniądze miałyby trafić na konto funduszu „Long Live Egypt". Kontuzja stała się sprawą wagi państwowej. Życzenia szybkiego powrotu do zdrowia złożył zawodnikowi prezydent Egiptu Abd al-Fattah as-Sisi.
Pierwsze informacje były niepokojące, BBC podała, że mistrzostwa przejdą najlepszemu strzelcowi Premier League koło nosa. Badania tych obaw nie potwierdziły. Nie doszło do zerwania, a jedynie do uszkodzenia więzadła barkowo-obojczykowego, co oznacza trzy-cztery tygodnie przerwy. We wtorek napastnik Liverpoolu poleciał do Hiszpanii na rehabilitację. Czy będzie gotowy już na pierwszy mecz z Urugwajem (15 czerwca)? – Jestem wojownikiem. Pojadę do Rosji i sprawię, że będziecie dumni. Wasza miłość i wsparcie daje mi siłę, której potrzebuję – zapewnił kibiców. Pech Salaha usunął w cień uraz innego uczestnika finału Champions League, Daniego Carvajala. Hiszpański obrońca też nie dokończył spotkania w Kijowie i - tak jak w przypadku Egipcjanina - istniało niebezpieczeństwo, że mundial obejrzy w telewizji. To byłby kolejny wielki turniej bez jego udziału. Dwa lata temu kontuzja, również w finale LM, uniemożliwiła mu wyjazd na Euro we Francji. Wszystko wskazuje, że teraz skończy się jedynie na strachu. Carvajal dołączył już do kolegów na zgrupowaniu. Od tygodnia z reprezentacją trenuje Neymar. Gwiazdor Brazylijczyków ostatni mecz rozegrał w lutym. W jego przypadku wstępna diagnoza okazała się zbyt optymistyczna. Skręcony staw skokowy zamienił się w pękniętą kość śródstopia. Potrzebna była operacja. - Nadal odczuwam pewien dyskomfort, ale czas pracuje na moją korzyść. W Rosji będę w formie, nic mnie nie powstrzyma - obiecuje napastnik Paris Saint-Germain. Być może na boisko wróci już w niedzielnym sparingu z Chorwacją w Liverpoolu.
Neymar opowiadał niedawno, że na ten moment czeka z niepokojem. Zdaje sobie sprawę, jak wielka ciąży na nim odpowiedzialność. Naród żąda tytułu. Otwarty trening Brazylijczyków został przerwany przez kibiców, skandujących hasła nawiązujące do klęski Canarinhos na ostatnim mundialu. W półfinale z Niemcami gospodarze przegrali aż 1:7.