Real i Liverpool wygrały cztery z pięciu ostatnich finałów. W 2018 roku zmierzyły się w Kijowie, to był ostatni wielki mecz Gareth Bale'a i pożegnanie z poważnym futbolem Lorisa Kariusa.
Bramkarz Liverpoolu podarował wówczas zwycięstwo Królewskim. We wtorek w Madrycie odpowiedzialność za porażkę rozłożyła się na całą defensywę. Dwa długie podania Toniego Kroosa zaskoczyły obronę angielskiego zespołu, Trent Alexander-Arnold pokazał, dlaczego nie został powołany do kadry na spotkanie z Polską, a uczniowskie błędy przeciwników wykorzystali Vinicius Junior i Marco Asensio.
Liverpool był nerwowy w defensywie i bezzębny w ataku. Do przerwy nie oddał ani jednego strzału na bramkę. Gdy na początku drugiej połowy trafił wreszcie Mohamed Salah, wydawało się, że będą jeszcze emocje. Ale zamiast wyrównania był kolejny gol Viniciusa Juniora.
Real wygrał 3:1 i może w spokoju szykować się na sobotnie El Clasico. Bramka zdobyta na wyjeździe utrzymuje Liverpool przy nadziei na awans, ale Juergen Klopp musi wstrząsnąć zespołem i odczarować Anfield.
Warto czekać na rewanż Borussii z Manchesterem City. Młoda drużyna z Dortmundu rozczarowuje w Bundeslidze, ale w Lidze Mistrzów prezentuje ładniejszą twarz. W Anglii przegrała tylko 1:2, walczyła do samego końca, niewiele zabrakło, by sprawiła niespodziankę.
LIGA MISTRZÓW - ĆWIERĆFINAŁY
Real Madryt - Liverpool 3:1
(Vinicius Junior 27 i 65, M. Asensio 36 - M. Salah 51)