Legia nie pokonała nigdy żadnej włoskiej drużyny na wyjeździe. W czwartek, mimo widocznej przewagi Napoli, do 75. minuty miała prawo wierzyć, że ze stadionu im. Diego Armando Maradony wywiezie korzystny wynik.
Jak na lidera grupy przystało, zaczęła mecz dość odważnie. Z każdą minutą oddawała jednak inicjatywę gospodarzom. To Napoli musiało atakować i szukać okazji do pierwszej wygranej.
Legia utrzymała pozycję lidera grupy C, ale za dwa tygodnie w Warszawie czeka ją kolejny mecz z Napoli.
Trener Luciano Spalletti zapowiadał, że wystawi najsilniejszą jedenastkę, ale blefował. Na ławce zostawił m.in. swojego najlepszego strzelca Victora Osimhena. Ma jednak na tyle znakomitych piłkarzy, że może rotować składem. Gdyby zastępujący Osimhena Dries Mertens był bardziej skuteczny, już w pierwszej połowie mógł sam rozstrzygnąć losy meczu. Ale błędów defensywy Legii nie wykorzystał. Brakowało dokładności albo dobrze bronił Cezary Miszta.
Czytaj więcej
Jedna bramka Michaela Ishaka zadecydowała o zwycięstwie Lecha przy Łazienkowskiej. Poznaniacy są liderem tabeli, dla Legii to już szósta porażka w sezonie.