Rz: Trener Michniewicz chce pana przenieść do rezerwowej drużyny Zagłębia Lubin, Leo Beenhakker powiedział, że powyżej poziomu ligowego się pan nie wybije. Bolą takie słowa?
Maciej Iwański: Selekcjoner niczego takiego nie stwierdził. Zaraz po opublikowaniu takiej wypowiedzi w prasie zadzwonił do mnie Jan de Zeeuw, a później trener Bogusław Kaczmarek. Obaj zaprzeczyli. Podobno Beenhakker mówił ogólnikowo: o różnicy między grą w polskiej lidze a za granicą albo w reprezentacji. I tu się zgadzam.
Ale pan ostatnio zawiódł nie tylko w reprezentacji podczas towarzyskiego meczu z Rosją, ale zawodzi także w Zagłębiu Lubin. A miał pan być liderem mistrzów Polski...
Strzeliłem cztery gole, mam trzy asysty. Takim dorobkiem nie może się pochwalić nikt w drużynie. Wiem jednak, że moja forma jest daleka od tej sprzed roku czy półtora. W Lubinie nie zawodzi jednak Iwański, tylko cała drużyna. Przyjęło się, że jak mi się chce grać, to Zagłębie wygrywa, a jak mi się nie chce, to już idzie gorzej. Ale mnie się zawsze chce, a to, że obecne sto procent to dużo mniej niż w ubiegłym sezonie, to nie do końca moja wina.
Jest pan słabo przygotowany do sezonu?