Wszyscy winni, tylko nie trener

W Lubinie nie ma gwiazd, Czesław Michniewicz też nią nie jest. Maciej Iwański dla „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 16.10.2007 03:51

Nz Arkadiusz Baran (L), Maciej Iwański (P)

Nz Arkadiusz Baran (L), Maciej Iwański (P)

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Rz: Trener Michniewicz chce pana przenieść do rezerwowej drużyny Zagłębia Lubin, Leo Beenhakker powiedział, że powyżej poziomu ligowego się pan nie wybije. Bolą takie słowa?

Maciej Iwański: Selekcjoner niczego takiego nie stwierdził. Zaraz po opublikowaniu takiej wypowiedzi w prasie zadzwonił do mnie Jan de Zeeuw, a później trener Bogusław Kaczmarek. Obaj zaprzeczyli. Podobno Beenhakker mówił ogólnikowo: o różnicy między grą w polskiej lidze a za granicą albo w reprezentacji. I tu się zgadzam.

Ale pan ostatnio zawiódł nie tylko w reprezentacji podczas towarzyskiego meczu z Rosją, ale zawodzi także w Zagłębiu Lubin. A miał pan być liderem mistrzów Polski...

Strzeliłem cztery gole, mam trzy asysty. Takim dorobkiem nie może się pochwalić nikt w drużynie. Wiem jednak, że moja forma jest daleka od tej sprzed roku czy półtora. W Lubinie nie zawodzi jednak Iwański, tylko cała drużyna. Przyjęło się, że jak mi się chce grać, to Zagłębie wygrywa, a jak mi się nie chce, to już idzie gorzej. Ale mnie się zawsze chce, a to, że obecne sto procent to dużo mniej niż w ubiegłym sezonie, to nie do końca moja wina.

Jest pan słabo przygotowany do sezonu?

Nie poznaję siebie. Może fizycznie wytrzymuję 90 minut, jednak dynamika i szybkość pozostawiają wiele do życzenia. Wiem, że od roku nie gram w piłkę, tylko człapię po boisku, strzelam gole i asystuję. Wydawało mi się, że dobrze zagrałem ostatnio w meczu z Groclinem Grodzisk Wielkopolski, jednak trener uznał inaczej i zdjął mnie z boiska.

Podobno wtedy zrobił pan awanturę w szatni...

W szatni jest dobra atmosfera i dużo ze sobą rozmawiamy. Ale kiedy zobaczyłem, że Manuel Arboleda krzyczy na kolegów, zacząłem się z nim kłócić, bo moim zdaniem mimo porażki był to jeden z lepszych naszych meczów w tym sezonie. Gdy słyszę, że razem z Wojtkiem Łobodzińskim trzęsiemy szatnią, to nie wiem, czy się śmiać czy płakać, bo akurat ja w szatni rzadko się odzywam.

A może panu naprawdę nie chce się grać? Podobno zarabia pan ponad 40 tysięcy złotych miesięcznie, niezależnie od wyników.

To, ile zarabiam, zostało ustalone w kontrakcie i jeśli ktoś zdecydował się płacić mi określone pieniądze, musi to robić. Kiedy ktoś ma swoje zdanie i niekoniecznie zgadza się z krytyką po każdym gorszym meczu, od razu się mówi, że zaszkodziła mu woda sodowa i zadziera nosa. Wyobraża pan sobie, co by się stało, gdybym powiedział, że chcę grać w Barcelonie albo Realu Madryt? Wszyscy wzięliby mnie za zarozumialca, tymczasem za granicą o takim marzeniu mówi bardzo wielu piłkarzy, czasem ode mnie gorszych.

I nikt się z nich nie śmieje.

A pan chce grać w Realu czy

Barcelonie?

Wybudowałem w Lubinie dom i nie chcę zmieniać otoczenia. Zrobiłem to dlatego, by nie myśleć o przeprowadzce. Nad ofertą z innego klubu polskiej ligi kilka razy bym się zastanowił, propozycję z zagranicy przyjąłbym szybciej. Na razie staram się zachować spokój, jednak czasami trudno wytrzymać, kiedy po zwycięstwach nie słyszy się pochwał, a po porażkach dowiaduję się, że jestem frajer. Wiem, że od mistrzów Polski można wymagać wiele, wiem, że zawodzimy i że czasami trzeba zrobić krok w tył, by później zrobić dwa do przodu. Ale jeśli w Lubinie krokiem w tył miałoby być przeniesienie reprezentantów Polski do drużyny grającej w Młodej Ekstraklasie, to chyba nie tędy droga. Jeśli Łobodziński jest taki słaby, to dlaczego po meczu z Kazachstanem Beenhakker mówi, że w pierwszej połowie był najlepszy na boisku? Może to nie nasza wina, że w lidze nam nie idzie?

Czyli Czesława Michniewicza?

Krytykowanie trenera może nie być dla mnie najlepszym rozwiązaniem, ale prawdą jest, że za Franciszka Smudy drużyna grała lepiej, a Michniewicz jest lepszy z taktyki. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zatem może połączenie tych trenerów i wtedy o nasz awans do Ligi Mistrzów byłbym spokojny. Dziś jesteśmy dobrze ustawieni na boisku i wiemy, jak grać, ale co z tego, skoro brakuje nam świeżości, dynamiki i sił?

A co sądzicie o tym, że trener jest z wami tylko po zwycięstwach?

Ktoś powiedział, że różnica między prawdziwym Jose Mourinho a tymi, którzy próbują go naśladować, polega na tym, że kiedy Chelsea przegrywała, żaden z piłkarzy nie trafiał na czołówki gazet, bo wszędzie był biorący winę na siebie trener. A po zwycięstwach Mourinho nie było, nawet medalu za bardzo odbierać nie chciał... Z Michniewiczem przez pierwsze miesiące współpraca układała się nam wzorowo, ale kiedy przyszły niepowodzenia, okazało się, że wszyscy są winni, tylko nie trener. Po porażkach strach pójść do kiosku po gazety. Jak słyszę, że Michniewicza nie zawiodło tylko dwóch czy trzech piłkarzy, to znaczy, że zawiodła go reszta, a chyba nie ma prawa tak mówić, skoro wszyscy daliśmy z siebie 100 procent. Ja mam swoje ambicje, nie stać mnie, by grać przeciwko trenerowi, bo ciągle znajduję się w gronie piłkarzy, którymi interesuje się Beenhakker. Nie chcę zawieść też kolegów z drużyny, kibiców i rodziny. Przez jakiś czas myślałem, że to dziennikarze wymyślają wypowiedzi Michniewicza, ale po ostatnim meczu w telewizji pokazali konferencję prasową i wiem, że trener naprawdę tak o nas myśli.

Kto jest największą gwiazdą Zagłębia Lubin?

W drużynie nie ma gwiazd i trener też chyba nią nie jest, choć nie ulega wątpliwości, że jest najbardziej medialny. Czasami mówi nawet, że piłkarze symulują kontuzje, a w klubie nikt o tym nie wie. Nam za bardzo nie wypada na takie brednie odpowiadać, ale czasami warto, by kibice poznali także drugą stronę medalu.

Uważa pan, że Michniewicz jest przereklamowany?

Tego nie powiedziałem. Jest młody, a już pracował w Lechu Poznań i Zagłębiu Lubin. Za każdym razem najpierw osiągał dobry wynik, a w następnym sezonie się okazywało, że jego drużyna nie potrafi tego obronić, że coś się zacięło i czegoś zabrakło. W odróżnieniu od trenera ciągle uważam, że my się w tym sezonie jeszcze podniesiemy. Bardzo bym tego chciał, również dlatego, żeby Michniewiczowi nie przylepiono łatki trenera tylko na jeden sezon. Każdy ma prawo uczyć się na błędach, on także.

Maciej Iwański - pomocnik Zagłębia Lubin

Urodzony 7 maja 1981 roku w Krakowie. Przez pięć sezonów piłkarz Szczakowianki Jaworzno. Od 2005 roku w Zagłębiu Lubin, z którym w poprzednim sezonie wywalczył mistrzostwo Polski. W reprezentacji debiutował w grudniu ubiegłego roku, w meczu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi (5:2). Do tej pory zagrał w trzech spotkaniach i strzelił jednego gola.

Rz: Trener Michniewicz chce pana przenieść do rezerwowej drużyny Zagłębia Lubin, Leo Beenhakker powiedział, że powyżej poziomu ligowego się pan nie wybije. Bolą takie słowa?

Maciej Iwański: Selekcjoner niczego takiego nie stwierdził. Zaraz po opublikowaniu takiej wypowiedzi w prasie zadzwonił do mnie Jan de Zeeuw, a później trener Bogusław Kaczmarek. Obaj zaprzeczyli. Podobno Beenhakker mówił ogólnikowo: o różnicy między grą w polskiej lidze a za granicą albo w reprezentacji. I tu się zgadzam.

Pozostało 93% artykułu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją
Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Piłka nożna
Atalanta Bergamo. Piękny lider Serie A