Czasami kibice wam nawet przeszkadzali. Bartłomiej Grzelak i Piotr Giza byli wygwizdywani na swoim stadionie.
Obaj trochę zawiedli. Po Grzelaku spodziewaliśmy się więcej goli, Giza irytował marnowaniem doskonałych sytuacji, ale ci, którzy znają się na piłce, potrafili docenić ich pracę. Zapewniam, że przy normalnym dopingu tych kilka gwizdów w ogóle nie byłoby słyszalnych. Inna sprawa, że niektórzy piłkarze nie są jeszcze gotowi do gry w Legii. Tutaj są olbrzymie wymagania, presja i oddźwięk medialny po każdym meczu. Prasa pisała o naszym kryzysie w październiku, kiedy po serii siedmiu zwycięstw zaczęliśmy przegrywać. Dużo czasu zajęło mi przekonanie zawodników, że to tylko kryzys wyników, bo nadal gramy dobrze.
Zamiast kupować panu nowych zawodników, szefowie klubu myślą, gdzie sprzedać Rogera. Nie ma pan wrażenia, że praca, którą wykonuje w Warszawie, i tak nie ma sensu, bo polskie kluby nie są przygotowane do odnoszenia sukcesów w Europie?
Kluby na całym świecie sprzedają swoje gwiazdy, kiedy ktoś proponuje duże pieniądze. Mądrością jest umiejętne wykorzystanie środków na uzupełnienie drużyny. W Polsce jest wielu zdolnych zawodników, ale nie aż tylu, by starczyło na pięć, sześć drużyn, które liczyłyby się w europejskich pucharach. Gdybyśmy mieli dwa zespoły eksportowe zatrudniające najlepszych, regularnie gralibyśmy w Lidze Mistrzów czy fazie grupowej Pucharu UEFA.
Polskie kluby cieszą się, że od 2009 roku będzie łatwiej o awans w pucharach ze względu na nowe przepisy. To chyba przesada, skoro i tak odpadamy ostatnio nie po meczach z Realem Madryt, tylko z klubami z Rumunii albo Ukrainy?
Z każdego ułatwienia trzeba się cieszyć, jednak dopóki polskie kluby walczyć będą w europejskich pucharach od pierwszej rundy wstępnej, dopóty nie będzie lepiej, bo piłkarze mają za krótkie urlopy. Pieniędzmi też się nie da wszystkiego wygrać, czego najlepszy przykład w tym sezonie dał Szachtar Donieck. W Polsce należałoby zwrócić większą uwagę na szkolenie młodzieży, przygotować do tego trenerów. Kiedy wyjeżdżałem z Polski, może nie trenowałem w najlepszych warunkach, ale pod okiem świetnych fachowców. O obecnej infrastrukturze nawet nie będę wspominał, bo jeszcze się pogorszyła. Nie ma boisk do treningu. Czasami piłkarze więcej uwagi muszą poświęcić na opanowanie podskakującej piłki niż myślenie o następnym zagraniu.