Tylko sir Bobby Robson miał komfort, spędził tam bowiem pięć sezonów, co przyjmowano z uznaniem dla odporności tego wybitnego trenera, biorąc pod uwagę urodę i atrakcyjność Newcastle, przy których Katowice są wyspą Bali. Ruud Gullit wytrzymał tylko jeden sezon, a Graeme Souness – niecałe dwa.
Drugi powód szybkiego pożegnania z Allardyce’em to zmiana właściciela klubu. Kto inny trenera zatrudniał, a kto inny zwalniał. Do pracy przyjmował go prezydent Freddy Shepherd, który jednak odsprzedał swoje udziały w Newcastle 44-letniemu Mike’owi Ashleyowi.
Ashley zakończył edukację na szkole średniej, a potem oddał się już tylko biznesowi. Zaczynał od sklepików sportowych w Londynie i jego okolicach, a z czasem wykupił znaną sieć sklepów Lillywhites oraz wytwórnie sprzętu tenisowego Donnay i Dunlop Slazenger. Ma udziały w Lonsdale produkującym sprzęt dla bokserów i w potężnym Umbro. W swoich fabrykach w Irlandii, Belgii i Słowenii zatrudnia ponad 20 tys. osób. “Sunday Times” sklasyfikował go na 25. miejscu wśród najbogatszych ludzi Wielkiej Brytanii za rok 2007, z majątkiem blisko 2 mld funtów. Newcastle kupił za 134 mln funtów i może w nim robić, co chce. Nie przestał być kibicem. Na mecze zakłada koszulkę klubową z numerem 17. Kiedy jesienią Newcastle grał w Sunderland, Ashley usiadł w tej koszulce między kibicami swojego klubu, a w przerwie wywołał mały skandal, kiedy chciał kupić po piwie dla każdego z nich. Jeździ aston martinem, ale chodzi w dżinsach i T-shircie nawet na spotkania biznesowe, dokumenty nosi zaś w plastikowej reklamówce.
Ashley jest nowym typem biznesmena – właściciela klubu. Szokują oni zachowaniem, manierami i szastają pieniędzmi. Też chcą być gwiazdami i bardzo szybko nabierają przekonania, że na piłce znają się lepiej od trenerów.
Dawniej szefowie nawet największych klubów trzymali się w cieniu. Kto pamięta, jak nazywał się prezydent Manchesteru United, kiedy ta drużyna zdobywała Puchar Europy w roku 1968, czy Celticu – zwycięzcy sezon wcześniej? Pamięta się piłkarzy i wielkich trenerów – Matta Busby’ego i Jocka Steina. Częścią historii futbolu stali się menedżerowie Liverpoolu Bill Shankly i Bob Paisley.
Dawniej szefowie klubów zatrudniali menedżerów, dając im pełnię władzy w sprawach sportowych i transferowych. Brali fachowców, którzy wiedzieli, kogo do drużyny sprowadzić i jak ją przygotować. Rozumieli, że nie można oceniać pracy trenera po kilku miesiącach, i nie żądali sukcesów w rok. Matt Busby budował kilka drużyn Manchesteru United przez 25 lat, a teraz jego pomnik zdobi stadion Old Trafford, do którego prowadzi Matt Busby Way. Od roku 1903, czyli przez nieco ponad 100 lat, w Manchesterze pracowało zaledwie 16 trenerów.