Rz: Obejrzeliśmy najgorszy występ reprezentacji Polski, od kiedy jest pan jej trenerem?
Leo Beenhakker:
To był mecz, który miał nam pomóc przygotować się do mistrzostw Europy i spełnił swoje zadanie. Być może wyniki z ostatnich kilku miesięcy mogły sugerować moim zawodnikom, że wygrają też ze Stanami Zjednoczonymi. Okazało się jednak, że na tym poziomie nie można pokonać przeciwnika bez wysiłku.
W pierwszej połowie pana drużyna nie istniała na boisku.
Wiem. I nie ma co się tłumaczyć kiepskim stanem murawy, bo nawet w takich warunkach powinno nas być stać na kilka groźnych akcji. To nie był nasz futbol – podania były niecelne, traciliśmy piłkę w środku pola. W drugiej połowie było trochę lepiej i to nie dzięki zmianom, jakich dokonałem, ale dzięki innemu nastawieniu. Piłkarze pokazali trochę ambicji, włożyli w grę więcej wysiłku. Uważam, że możemy mieć silną drużynę, która może wygrywać z najlepszymi, ale niezbędna jest do tego pełna koncentracja. Z każdej porażki trzeba umieć wyciągnąć pozytywne wnioski. W Krakowie byliśmy za bardzo zrelaksowani i teraz piłkarze na pewno już wiedzą, że nie mogą pozwolić sobie na inną grę niż na 100 procent.