Zapraszamy na piknik w Wodzisławiu

Jan Woś, pomocnik i kapitan Odry, strzelec dwóch goli w meczu z Jagiellonią Białystok

Publikacja: 28.04.2008 02:09

Rz: Wyrównujący gol w Białymstoku to najpiękniejsza bramka w pana karierze?

Jan Woś: Na pewno najważniejsza. W pewnym momencie mieliśmy już przed oczami drugą ligę. Jagiellonia grała bardzo słabo, a mimo to prowadziła. Pomyślałem sobie, że jak i teraz damy się pokonać, to już do końca sezonu losu nie odmienimy. Strzeliłem jedną bramkę, drugą, wygraliśmy pierwszy raz od półtora miesiąca. Wreszcie i my mamy się czym cieszyć. Jechaliśmy do Białegostoku dziesięć godzin, a dłużyło się jak dwadzieścia. W drodze powrotnej czas jakoś przyspieszył.

Strzeliłem jedną bramkę, drugą... Mówi pan tak, jakby co tydzień zdobywał gole z woleja a la Zidane.

Na treningach strzelam takie często, mamy ze Sławomirem Szarym jedno wyćwiczone zagranie. Tym razem akurat podawał mi Jakub Biskup i zrobił to idealnie.

O Biskupie ostatnio było głośno, ale nie z powodu podań, tylko bójki z trenerem Januszem Białkiem w przerwie meczu z Lechem.

Gdy Kubę odsunięto za karę od zespołu wstawiliśmy się za nim. Odra jest teraz w takiej sytuacji, że wszystkie ręce na pokład, nie ma co patrzeć na winy z przeszłości. Trener twierdzi, że Kuba w Poznaniu nie chciał wyjść na drugą połowę, ale mnie to już niespecjalnie obchodzi. Było, minęło. Nie wiem, jak ja bym się zachował, gdyby to mnie trener zaatakował.

Januszowi Białkowi zdarzało się już wcześniej zareagować zbyt nerwowo?

Kilka razy, potem przepraszał, tłumaczył, że chodziło mu o to, by wstrząsnąć zespołem.

Białek jest od tamtego zdarzenia na zwolnieniu lekarskim. Leczy nerwy?

Z tego co wiem, trener ma problemy z kręgosłupem. Zwolnienie kończy mu się 30 kwietnia, więc możliwe, że na ostatnie mecze wróci.

Niektórzy uważają, że zastępujący go Paweł Sibik już teraz jest pierwszym trenerem.

Kto ma lepiej znać Odrę niż Paweł. Jest asystentem od dłuższego czasu, nie ma sensu, by klub szukał kogoś nowego.

To już dwunasty sezon Odry w ekstraklasie i wszystko wskazuje na to, że będzie i trzynasty.

Odra to fenomen. Różnie tu bywało, nie o wszystkim media się dowiadują. Zdarzały się problemy z wypłatami, klub bywał tak biedny, że karał nas finansowo, byle tylko obciąć koszty. Dziś jest stabilnie, może nie ma tu wielkich pieniędzy, ale są wypłacane na czas.

Piłkarze innych drużyn często narzekają, że w Wodzisławiu źle się gra, nie ma atmosfery.

Tak, jednym za bardzo pachną kiełbaski smażone niedaleko boiska, dla innych jest za cicho. Ja uważam, że to wymówki na zaś, na wypadek, gdyby nie udało się wygrać. Jak ktoś narzeka, że w Wodzisławiu jest piknik, a nie mecz, jego problem. Mogę tylko zaprosić na następne pikniki.

Zmienił pan zdanie na temat sędziego Artura Podgórskiego, o którym po meczu z Widzewem powiedział pan publicznie, że ma go w d...?

Żałuję tego jednego słowa, ale opinii nie zmieniłem. Sędzia nas skrzywdził.

Koledzy z innych drużyn przysyłali wtedy esemesy, że dorzucą się do kary. Ktoś przysłał pieniądze?

Grzywnę ostatecznie zmniejszyli mi z 5 tysięcy do 1,5 tysiąca, więc nawet nie miałbym sumienia kogoś prosić o pomoc. Wśród tych esemesów był jeden od mojego trenera z czasów juniorskich. Przypomniał mi, że trzeba być odpowiedzialnym za swoje słowa i czyny. Wziąłem to sobie do serca.

Rz: Wyrównujący gol w Białymstoku to najpiękniejsza bramka w pana karierze?

Jan Woś: Na pewno najważniejsza. W pewnym momencie mieliśmy już przed oczami drugą ligę. Jagiellonia grała bardzo słabo, a mimo to prowadziła. Pomyślałem sobie, że jak i teraz damy się pokonać, to już do końca sezonu losu nie odmienimy. Strzeliłem jedną bramkę, drugą, wygraliśmy pierwszy raz od półtora miesiąca. Wreszcie i my mamy się czym cieszyć. Jechaliśmy do Białegostoku dziesięć godzin, a dłużyło się jak dwadzieścia. W drodze powrotnej czas jakoś przyspieszył.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie
Piłka nożna
Liga Konferencji. Jagiellonia się nie poddała, Betis krok od finału we Wrocławiu