W wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego" Listkiewicz zauważa, że szef greckiej federacji miał zrezygnować, a mimo fatalnej gry reprezentacji na Euro 2008 będzie prezesem przez następne lata. - Dlaczego ja nie miałbym pozostać? - pyta prezes.
Wiosną ogłoszono, że władze PZPN podadzą się do dymisji 14 września, a dzisiejszy prezes nie będzie kandydował w nowych wyborach. Zapisano to w uchwale zarządu.
Prezes ponawia obronę Leo Beenhakkera. - Pojawiają się odważne próby rozliczenia Leo Beenhakkera. Nie zaprzeczam, że pewna formuła się wyczerpała. Holender nadal będzie miał silną pozycję, ale musi przystać na pewne warunki - twierdzi.
- Denerwują mnie jednak głosy wzywające do rozprawienia się z Holendrami skupionymi wokół Leo. Jestem zdziwiony atakami byłych selekcjonerów. Przecież Wójcik mógł sobie wybrać do pomocy kogo chciał. Tak samo Engel i Paweł Janas, który korzystał z pomocy syna. A Piechniczkowi powiedziałem: "Antoni, ty wybrałeś sobie Krzysztofa Pawlaka, mimo że to był człowiek zupełnie nieznany. I teraz co? Teraz krytykujesz Beenhakkera za to, że dobrał swoich ludzi?" - opowiada Listkiewicz.