Zaleta krótkiej pamięci

To, co na Europę nie wystarcza, w Polsce wciąż gwarantuje sukces. Po dwóch kolejkach Wisła jest samodzielnym liderem. Lech też wygrywa, a Legia przegrywa

Publikacja: 18.08.2008 02:05

Zaleta krótkiej pamięci

Foto: AGENCJA ps

Mistrzowie Polski do Warszawy przylecieli już w czwartek, kilkanaście godzin po przegranym przez nokaut meczu z Barceloną (0:4 i ani jednego strzału na bramkę przeciwnika). To mogło mieć wpływ na ich psychikę. Na wszystkich, ale nie na Pawła Brożka. Jedynego, który podejmował walkę na Camp Nou i o porażce najszybciej zapomniał.

Brożek w aktualnej formie to dowód, jak bardzo piłkarz może dojrzeć w ciągu kilku miesięcy. Król strzelców poprzedniego sezonu na mistrzostwa Europy nie pojechał, klubu na zagraniczny też nie zmienił, ale do nowego sezonu przygotował się tak, jakby chciał udowodnić, że na to wszystko zasłużył.

Leo Beenhakker da mu zapewne kolejną szansę, bo będzie go korciło, by przekonać się na własne oczy, czy ten zawodnik rzeczywiście potrafi błyszczeć jedynie na tle klubowych kolegów. Kolegów, którzy bez Brożka w Warszawie ze zwycięstwem mogliby mieć problemy.

Tomas Jirsak – przed sezonem przedstawiany jako główne ogniwo taktyki Macieja Skorży – po raz kolejny zaczął mecz na ławce rezerwowych, a jedynemu uczestnikowi Euro Wojciechowi Łobodzińskiemu dużo brakuje do formy z Zagłębia. Mimo to Wisła wygrała 2:0. Według trenera gospodarzy Jacka Zielińskiego z Polonii za szybko zrobiono bohaterów. – Remis z Legią na inaugurację, o czym przekonał późniejszy mecz tej drużyny w europejskich pucharach, nie był wielkim wyczynem – mówił w sobotę na konferencji prasowej.

W Polonii bohaterów rzeczywiście zabrakło. Występ Radosława Majewskiego zapamiętany zostanie głównie dzięki efektownemu upadkowi w kałużę po zderzeniu z Radosławem Sobolewskim. Gole dla gospodarzy miał zdobywać Krzysztof Gajtkowski – jeden z najbardziej przereklamowanych napastników ligi, który w dwóch poprzednich sezonach strzelił ich zaledwie sześć. Nic dziwnego więc, że Polonia przegrała.

Reklama
Reklama

Po falstarcie w pierwszej kolejce Lech Poznań wczoraj pewnie wygrał w Białymstoku, udowadniając, że forma z europejskich pucharów nie ginie. Podobnie – Legia, ale to o wiele mniej wesoła refleksja. Kiedy drużyna z Warszawy przegrywała z FK Moskwa w czwartek, wydawało się, że nie ma w polskiej lidze zespołu, który mogłaby pokonać.

W niedzielę piłkarze Jana Urbana nie dali rady Odrze Wodzisław. Sprowadzeni latem hurtem Hiszpanie prowadzą tylko w klasyfikacji najlepiej zarabiających.

>RUCH CHORZÓW – LECHIA GDAŃSK 2:1 (1:0)

Bramki: dla Ruchu - M. Zając (21), M. Fabus (66); dla Lechii - A. Rybski (60). Żółte kartki: T. Brzyski, R. Grodzicki, W. Grzyb, P. Balaz (Ruch); R. Kosznik, M. Kowalczyk (Lechia). Sędziował Piotr Pielak (Warszawa). Widzów 5000.

>POLONIA WARSZAWA – WISŁA KRAKÓW 0:2 (0:1)

Bramki: Paweł Brożek (29 i 89). Żółte kartki: M. Sokołowski, V. Lazarevski, R. Mynar (Polonia); Cleber (Wisła). Sędziował Robert Małek (Zabrze). Widzów 3300.

Reklama
Reklama

>CRACOVIA – ŁKS ŁÓDŹ 2:0 (1:0)

Bramki: D. Pawlusiński (6 i 58). Żółte kartki: M. Kascelan, P. Drumlak, G. Freidgeimas (ŁKS). Sędziował Jerzy Walczyński (Lublin). Widzów 3500.

>POLONIA BYTOM – ŚLĄSK WROCŁAW 1:1 (0:0)

Bramki: dla Polonii - Marek Bazik (77 z karnego); dla Śląska - V. Sotirović (64). Żółte kartki: J. Wolański, M. Komorowski (Polonia); K. Wołczek, Z. Wójcik, K. Ostrowski, V. Sotirović, K. Ulatowski (Śląsk). Sędziował Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów 4000.

>ARKA GDYNIA – GÓRNIK ZABRZE 1:0 (1:0)

Bramka: M. Wachowicz (39). Żółte kartki: M. Pazdan, T. Hajto, A. Danch (Górnik). Sędziował Piotr Wasielewski (Kalisz). Widzów 8000.

Reklama
Reklama

>GKS BEŁCHATÓW – PIAST GLIWICE 0:0

Żółta kartka: Patryk Rachwał (Bełchatów). Sędziował Yuichi Nishimura (Japonia). Widzów 1500.

>JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – LECH POZNAŃ 0:3 (0:2)

Bramki: M. Arboleda (26), S. Stilić (39 z karnego), Everton (80 samobójcza). Żółte kartki: E. Arifović, Hermes (Jagiellonia); S. Stilić (Lech). Sędziował Mirosław Górecki (Katowice). Widzów 9000.

>ODRA WODZISŁAW – LEGIA WARSZAWA 2:0 (2:0)

Reklama
Reklama

Bramki: A. Aleksander (1 i 26). Żółte kartki: Pance Kumbev, Piotr Rocki (Legia). Sędziował Adam Kajzer (Rzeszów). Widzów 4500.

Mistrzowie Polski do Warszawy przylecieli już w czwartek, kilkanaście godzin po przegranym przez nokaut meczu z Barceloną (0:4 i ani jednego strzału na bramkę przeciwnika). To mogło mieć wpływ na ich psychikę. Na wszystkich, ale nie na Pawła Brożka. Jedynego, który podejmował walkę na Camp Nou i o porażce najszybciej zapomniał.

Brożek w aktualnej formie to dowód, jak bardzo piłkarz może dojrzeć w ciągu kilku miesięcy. Król strzelców poprzedniego sezonu na mistrzostwa Europy nie pojechał, klubu na zagraniczny też nie zmienił, ale do nowego sezonu przygotował się tak, jakby chciał udowodnić, że na to wszystko zasłużył.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Naukowcy ostrzegają przed upałami. Czy Amerykanie są przygotowani na mundial?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Piłka nożna
Smutny początek sezonu przy Łazienkowskiej. Legia wygrała w ciszy
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. PSG rozbiło Real i w finale zagra z Chelsea
Piłka nożna
Legia zaczyna sezon. Z nowym trenerem, ale bez nowych piłkarzy
Piłka nożna
Koniec marzeń polskich piłkarek. Debiutantki żegnają się z mistrzostwami Europy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama