Nie mam zadry w sercu

Paweł Brożek o ambicji, zmianach w życiu i kolejnej szansie w reprezentacji Polski

Aktualizacja: 03.09.2008 09:35 Publikacja: 03.09.2008 03:58

Paweł Brożek

Paweł Brożek

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Rz: Wierzył pan, że dostanie jeszcze szansę od Leo Beenhakkera?

Paweł Brożek: Wierzyłem w to powołanie. Uważam, że wybrałem jedyną drogę, by zwrócić na siebie uwagę. Wziąłem się do pracy w klubie, bo przecież do reprezentacji trafia się za dobrą grę w lidze. Jestem we Wronkach, więc metoda okazała się skuteczna. Czy można już tak górnolotnie mówić o tym, że nadszedł mój czas – trudno powiedzieć. Muszę to potwierdzić na boisku, a nie w rozmowach z dziennikarzami.

Wcześniej nie cieszył się pan zaufaniem Beenhakkera. Dlaczego trener zmienił zdanie?

Po sezonie, w którym Wisła Kraków zajęła ósme miejsce, powoli zacząłem się odbudowywać fizycznie i psychicznie. Może wtedy nie byłem jeszcze w formie, a już na pewno nie pasowałem trenerowi do koncepcji. Bramki strzelał Ebi Smolarek, w świetnej formie był Radek Matusiak, a kadra nie może przecież składać się z samych napastników. Zawsze marzyłem o grze w reprezentacji, ale ciągle czegoś brakowało. Teraz Beenhakker mówi, że zmieniłem styl gry, i ja się z tym zgadzam. Jestem zupełnie innym zawodnikiem niż dwa lata czy rok temu.

A może trenerowi nie chodziło tylko o to, co na boisku?

Konflikt pomiędzy mną i Beenhakkerem został wymyślony przez prasę i jest kompletną bzdurą. Nie zamierzam już wracać do tego tematu. Nie mam zadry w sercu, wiedziałem, że do Austrii nie pojadę. Widać było to po powołaniach na mecze towarzyskie. Ja swoją szansę też dostałem, jednak w meczu z USA kompletnie zawiodłem.

Zdenerwował się pan wtedy, wiedząc, że to ostateczny sprawdzian?

Nie rozumiem, co się ze mną działo, bo właśnie takie mecze lubię najbardziej, a w marcu w Krakowie nie wychodziło mi nic. Sam po sobie spodziewałem się czegoś innego i nie sądziłem, że Beenhakker będzie mnie chwalił. Zacząłem walczyć o powrót do reprezentacji, jednak ludzie doszukiwali się jakichś głupot w moich relacjach z trenerem. Kiedy reporter zapytał mnie, czy wiem, że Beenhakker był na meczu Wisły z Bełchatowem, odpowiedziałem, że nie, ale go pozdrawiam. „Pozdrawiam” odebrano jako ironiczne, a było szczere. Naprawdę nie wiedziałem, że jest na stadionie.

Beenhakker na pozycji wysuniętego napastnika będzie wybierał między panem a Robertem Lewandowskim, który wydaje się mieć przewagę...

Walcząc o piłkę w meczu z Cracovią, poślizgnąłem się, naderwałem przyczep mięśnia dwugłowego. Poniedziałkowe badania są jednak optymistyczne i mam nadzieję, że od środy będę trenował razem ze wszystkimi. A co do Lewandowskiego – chłopak ma dopiero 20 lat, a jego gra robi wrażenie. Dla mnie to typowy egzekutor, który bardzo łatwo wypracowuje sobie pozycję do oddania strzału.

Jego Lech ma więcej szczęścia w europejskich pucharach. Wy po Barcelonie trafiliście na Tottenham. Widzi pan szansę na przebrnięcie pierwszej rundy?

Nie wiem, kogo Wisła wysyła na losowania, ale ten człowiek nie przynosi nam szczęścia. Zaraz po trafieniu na Tottenham powiedziałem, że gorzej byłoby tylko, gdyby przydzielono nam Sevillę albo Milan. Tottenham to oczywiście nie jest drużyna tej klasy co Barcelona, ale należy do czołówki Premiership. Mecz w Londynie będzie bardzo ważny. Jeżeli przywieziemy rezultat, który da nam szansę, wszystko jest możliwe.

Słyszał pan, że podobno o Pawła Brożka wypytywał trener Barcelony Josep Guardiola?

Barcelona to dla mnie kosmos i nawet chyba nie wypada mi tego komentować. Kiedy zobaczyłem siebie na tle Thierry’ego Henry’ego czy Samuela Eto’o, to zrozumiałem, że nie doścignę ich ani wyszkoleniem technicznym, ani taktycznym. O zmianie klubu myślę, ale nie teraz. A o Barcelonie to nigdy. To jakaś bajka.

Wczoraj do Wronek przyjechał ostatni z kadrowiczów. Euzebiusz Smolarek dostał od Leo Beenhakkera zgodę na jednodniowe spóźnienie. Bohater poprzednich eliminacji nie miał ochoty z nikim rozmawiać i szybko wszedł do hotelu. Wyglądał jak człowiek, którego na siłę wypchnięto z ukochanej słonecznej Hiszpanii do zimnej i deszczowej Anglii. Polak w ostatnim dniu transferów przeszedł z Racingu Santander do Boltonu Wanderers.

– To dobry krok, bo w dotychczasowym klubie nie miałby szans na grę, mam nadzieję, że sprowadzono go do Boltonu po to, żeby regularnie pojawiał się na boisku – mówił Beenhakker. Trener reprezentacji Polski przyznał, że niepokojąca jest także sytuacja Jacka Krzynówka w Wolfsburgu, który od dłuższego czasu siedzi na ławce rezerwowych.

Dzisiaj Polacy – już w pełnym składzie, bo po drobnym urazie do zajęć dołączy Paweł Brożek – po raz ostatni będą trenować dwa razy. Czwartkowe popołudnie Beenhakker poświęci na integrację drużyny. W piątek rano zespół pojedzie do Wrocławia, gdzie odbędzie tylko jeden trening. Mecz w sobotę o 16.

Na zgrupowaniu coraz częściej mówi się już o najbliższym rywalu – Słowenii. Trener w swoim stylu stwierdził, że nie patrzy na ranking FIFA, bo według niego zimą jedną z lepszych drużyn jest Salwador, ale tylko dlatego, że w Europie akurat jest zima. Sposób gry rywali przybliży Jan Urban, który ma przyjechać do Wronek. Trener Legii obserwował Słowenię w ostatnim meczu towarzyskim, przegranym na własnym boisku 2:3 z Chorwacją.

rozmawiał we Wronkach Michał Kołodziejczyk

Piłka nożna
Mateusz Skrzypczak. Z Poznania przez Białystok do kadry
Piłka nożna
Wojciech Szczęsny zostanie w Barcelonie na dłużej? Rozmowy już trwają
Piłka nożna
Pierwsze w tym roku zgrupowanie kadry. Robert Lewandowski: zaczynamy od zera
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Zgrupowanie reprezentacji. Odzyskać zaufanie kibiców
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń