Grudniowy wieczór, stadion Anfield, naprzeciw siebie lider Premier League i wicelider Serie A. Trudno wyobrazić sobie lepszy koniec walki o awans w grupie śmierci. Przed ostatnią kolejką o 1/8 finału wciąż walczyły trzy drużyny: Liverpool, Napoli i PSG. Wyniki mogły się ułożyć tak, że do rozstrzygnięcia byłaby potrzebna mała tabela.
Ale piłkarze PSG szybko wzięli sprawy w swoje ręce, już do przerwy prowadzili 2:0 w Belgradzie, gdzie wcześniej nie wygrali rywale z Włoch i Anglii. I mogli spokojnie nasłuchiwać wieści z Anfield. A tam gospodarze konsekwentnie dążyli do celu. Mohamed Salah zmylił obrońców Napoli i strzelił między nogami zaskoczonego Davida Ospiny. Liverpool schodził na przerwę przy jednobramkowym prowadzeniu, a Carlo Ancelotti musiał reagować. Sięgnął po Piotra Zielińskiego, sięgnął po Arkadiusza Milika. Polacy ożywili grę Napoli, Milik w doliczonym czasie miał nawet piłkę meczową. Jego strzał z kilku metrów zablokował jednak kolanem Alisson.