Artur Boruc, święty bramkarz na zakręcie

Dziś derby Glasgow. Mecz Celtic – Rangers to najważniejsze wydarzenie szkockiego futbolu. Od kilku lat jednym z głównych aktorów tego spektaklu jest polski piłkarz Celticu.

Aktualizacja: 27.12.2008 19:27 Publikacja: 27.12.2008 00:22

Artur Boruc

Artur Boruc

Foto: AFP

Z Borucem nie rozmawia się łatwo. Dziennikarze radiowi najczęściej rezygnują, bo jeśli nie uda im się podstawić mikrofonu pod same usta, nagra się tylko szmer.

Boruc mamrocze, czasami się bawi, mówiąc jedno słowo, i przypatruje się dziennikarzowi, który nie jest w stanie szybko zareagować. Ci, którzy znają go lepiej, mówią, że cierpi teraz, jak jeszcze nigdy w życiu. Gra najtrudniejszą rolę: udaje zrelaksowanego, kogoś, komu na niczym nie zależy, a to rzadko wychodzi, kiedy jest odwrotnie.

[srodtytul]Papierosy w toalecie[/srodtytul]

Jeszcze w Legii zaczął współpracę z psychologiem Markiem Graczykiem, podkreślał, że największe rezerwy u piłkarzy są właśnie w głowie. Pracował na swój wizerunek twardziela. Trzy dni przed meczem Celticu z Milanem w Lidze Mistrzów pytał: – To w tym tygodniu są puchary?

Na zgrupowaniu przed Euro udawał, że nie wie, z kim gramy pierwszy mecz. To był ten sam Boruc, który gdy miał zastąpić w bramce Legii Radosława Stanewa, tak bardzo się denerwował, że zamykał się przed meczem w toalecie i palił papierosy. Pali do dziś, nie bardzo się z tym kryje. Odreagowywał w różny sposób. W 2003 roku w Warszawie, kilka godzin po zwycięstwie z Wisłą Kraków, jechał z żoną i znajomymi do restauracji. Był tak podekscytowany, że na czerwonym świetle w centrum miasta wysiadł z samochodu, zaczął krzyczeć i skakać z radości.

Po transferze do Celticu Glasgow szybko wykorzystał swój katolicyzm jako element budujący popularność. Mecze z protestanckimi Rangersami prawie za każdym razem kończyły się skandalem. Boruc ostentacyjnie żegnał się, stając w bramce, czasami udawał, że błogosławi trybuny z kibicami przeciwników, a kiedy go wyzywali – zamieniał swój gest w wyprostowany środkowy palec. Biegał po Ibrox Park (stadion Rangersów) z flagą Celticu, mistrzostwo na stadionie rywali świętował w koszulce ze zdjęciem Jana Pawła II i napisem: „Boże, pobłogosław papieża”. Kibice Celticu nazwali Polaka „Holie goalie” (Święty bramkarz), ale jego kolejne prowokacje kończyły się upomnieniami policji.

Pierwszą grzywnę zapłacił w tym sezonie za wyprostowany palec do fanów Rangersów. Obrażali jego rodzinę, śpiewali o tym, co Allan McGregor, znany z seksualnych podbojów bramkarz rywali, robił rzekomo z jego żoną. Boruc nie wytrzymał, trafił na pierwsze strony gazet, ale kara nie była zbyt dotkliwa, bo wynosiła tylko 500 funtów.

Polak po przedłużeniu kontraktu do 2011 roku zarabia zresztą najlepiej w całej lidze szkockiej. Na pytanie, czy to aż 40 tysięcy funtów tygodniowo, odpowiada po swojemu: – Tak mało?

[srodtytul]Na podobnych falach[/srodtytul]

W jego domu w Glasgow w centralnym miejscu wisi podobno portret Jana Pawła II, ale piłkarz zapytany przez dziennikarza „Timesa”, czy chodzi do kościoła, nie potrafił odpowiedzieć do którego. W maju na łamach „Daily Record” komentator Stuart Cosgrove nazwał Boruca tanim prowokatorem: – Bramkarz Celticu szuka kłopotów, bo lubi być w centrum zainteresowania. Prosimy następnego pajaca.

Boruc przyzwyczaił kibiców Celticu do tego, że jest najlepszym zawodnikiem drużyny, a kilka meczów z jego udziałem – jak choćby kiedy obronił rzut karny w ostatniej minucie spotkania z Manchesterem United, przeszło do historii.

Przyzwyczaił ich tak mocno, że szybko zapominają o wpadkach, jakie mu się przytrafiają. W ostatnich derbach z Rangersami przepuścił dwa strzały, z którymi poradziłby sobie junior. W spotkaniu z Hibernian przeciwnik pokonał go strzałem z ponad 40 metrów. Polaka na łamach szkockich gazet bronił nawet Leo Beenhakker.

Selekcjoner i Boruc nadają na podobnych falach. – Czasami mówię mu, że nie rozumiem, dlaczego zachował się tak, a nie inaczej. Odpowiada, żebym się nie przejmował, bo on też nie rozumie – opowiada Holender. Na początku pracy w Polsce zobaczył Boruca bawiącego się z dziećmi Michała Żewłakowa. Próbował coś do niego powiedzieć, ale kontaktu nie było z nim żadnego. – Lubię, kiedy ktoś potrafi tak odlecieć – wspomina to zdarzenie Beenhakker.

[srodtytul]Wielki zwierz[/srodtytul]

Kiedyś Boruc przyjechał z Glasgow i pokierował dopingiem kibiców Legii na stadionie Wisły w Płocku, za każdym razem kiedy jest w Polsce, dla kolegów znajduje czas. Żeby nikt nie powiedział, że zmieniła go sława. W parku w Glasgow obronił kobietę w ciąży, którą napadło kilku chuliganów, na prośbę o pomoc zawsze reaguje. Przyjeżdża do chorych dzieci, daje pamiątki sportowe na charytatywnych aukcjach. Beenhakker mówi o nim, że ma wielkie serce.

Świetne relacje z trenerem zaprocentowały podczas mistrzostw Europy, Boruc wierzył w swoje umiejętności jak żaden inny polski zawodnik. – Był wielki jak jakiś zwierz, wyrastał nagle przed przeciwnikiem i łapał wszystko – podsumował jego grę Beenhakker.

[wyimek]Boruc przyzwyczaił kibiców Celticu do świetnej gry i oni teraz szybko zapominają o jego błędach[/wyimek]

Polska dwa mecze przegrała, tylko jeden udało się zremisować, ale chęć zatrudnienia Boruca wyraziły najsilniejsze europejskie kluby.

W tym samym czasie piłkarz zaczął jednak wchodzić w zakręt, na którym ciągle nie widać prostej. Na Euro od Beenhakkera dostał dzień wolnego, by odwiedzić urodzonego dzień przed meczem z Austrią synka Aleksa.

W szpitalu coś w nim pękło, uznał podobno, że dalej nie może udawać. Jest w trakcie rozwodu z żoną. Nić porozumienia z Beenhakkerem też pękła po towarzyskim meczu reprezentacji Polski we Lwowie z Ukrainą. Boruc wraz z Radosławem Majewskim i Dariuszem Dudką został zawieszony za picie alkoholu.

[srodtytul]Ósmy argument [/srodtytul]

Trener mówił, że nie może zrozumieć, jak człowiek, który ma fajną pracę i dobrze zarabia, doprowadza się do takiego stanu, że może tylko leżeć na podłodze.

50 tysięcy funtów kary dał mu Celtic za libację podczas przedsezonowego zgrupowania w Holandii.

Beenhakker jednak znów postawił na Boruca w meczach z Czechami i Słowacją. – Skrzywdziłem tą decyzją Łukasza Fabiańskiego, ale miałem po siedem argumentów, by postawić na jednego z nich, i ósmy, który przeważył za Arturem. Nigdy nie powiem, o co chodziło – tłumaczył trener.

Prawdopodobnie o tykającą bombę. – Artur, co się stanie, jeśli trener posadzi cię na ławce rezerwowych? – Nie wiem, serce mi pęknie, nie umiem powiedzieć jak się zachowam – odpowiedział bramkarz.

W meczu ze Słowacją puścił gole, których puścić nie miał prawa. Żewłakow mówił, że nikt na Artura się nie gniewa, ale powinien jak najszybciej ułożyć sobie życie.

W Celticu może zostać dłużej, trener Gordon Strachan stoi za nim murem. Dzień przed sobotnimi derbami Glasgow powiedział, że Polaka nigdzie nie puści. – Artur będzie próbował odzyskać wolność, ale ja mu nie pozwolę uciec. On jest bohaterem granym przez Steve’a McQueena, a ja komendantem obozu z filmu „Wielka ucieczka”.

[i]Transmisja meczu Rangers – Celtic w sobotę o 13.30 w Polsacie Sport[/i]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mailto=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail][/i]

Z Borucem nie rozmawia się łatwo. Dziennikarze radiowi najczęściej rezygnują, bo jeśli nie uda im się podstawić mikrofonu pod same usta, nagra się tylko szmer.

Boruc mamrocze, czasami się bawi, mówiąc jedno słowo, i przypatruje się dziennikarzowi, który nie jest w stanie szybko zareagować. Ci, którzy znają go lepiej, mówią, że cierpi teraz, jak jeszcze nigdy w życiu. Gra najtrudniejszą rolę: udaje zrelaksowanego, kogoś, komu na niczym nie zależy, a to rzadko wychodzi, kiedy jest odwrotnie.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć