Reklama
Rozwiń

Strzelić i nie stracić

Do awansu poznański zespół potrzebuje zwycięstwa albo remisu, ale wyższego niż 2:2 w pierwszym meczu. Transmisja w TVP 2 o 20.45

Publikacja: 26.02.2009 00:45

Środowy trening piłkarzy Lecha. W Poznaniu była zima, a w Udine jest wiosna

Środowy trening piłkarzy Lecha. W Poznaniu była zima, a w Udine jest wiosna

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Prezes Andrzej Kadziński miał sen. Śniło mu się, że jego Lech jechał na mecz Pucharu UEFA. Nie do Udine – do Stuttgartu, już na spotkanie w 1/8 finału. Jeśli sen ma się spełnić, to dziś wygrać musi nie tylko lider polskiej ligi, ale i VfB, pokonany w pierwszym meczu przez Zenit Sankt Petersburg.

Kadziński, jeden z najważniejszych ludzi Amiki, firmy stojącej za Lechem, najchętniej grałby z Niemcami w każdej rundzie, ale jeśli jego drużynie wypadłoby w połowie marca jechać nie do Stuttgartu, ale do Sankt Petersburga, prezes chyba też nie miałby nic przeciwko temu.

[srodtytul]Jeden gol[/srodtytul]

Wśród 16 najlepszych klubów Pucharu UEFA był w ostatnich latach tylko jeden polski zespół: Wisła Kraków w 2003 roku. Wspomnienia jej meczów z Parmą czy Schalke długo były punktem odniesienia dla wszystkiego, co działo się w polskiej lidze, a „styl Kasperczaka” – dla pracy reszty trenerów.

Ale Lech ma teraz wspomnienia z Pucharu UEFA nie gorsze niż te Wisły, swój styl, świetnego trenera, a od awansu dzieli go jeden gol na Stadio Friuli. – Strzelić i nie stracić – powtarzał to w ostatnich godzinach przed rewanżem każdy piłkarz Lecha. Z naciskiem na „nie stracić”. O gole dla Lecha można być w miarę spokojnym.

Drużyna Franciszka Smudy strzelała je każdemu pucharowemu rywalowi, nawet CSKA w Moskwie, ale w fazie grupowej nie straciła bramki tylko raz, za to w decydującym o awansie meczu z Feyenoordem w Rotterdamie, wygranym 1:0. Gra Lecha ma w Udine wyglądać właśnie tak jak jesienią w Rotterdamie.

[srodtytul]Utrata ducha[/srodtytul]

Ma być mniej szarż, a więcej wyrachowania. Żeby uniknąć kolejnego horroru. Wspomnienie pogoni od 0:2 do 2:2 sprzed tygodnia wystarczy. Dziś powinno być łatwiej, bo w Poznaniu była zima, a w Udine jest wiosna. Tu śnieg jest tylko na szczytach Alp, widocznych z górnych trybun Stadio Friuli.

Naprzeciw Lecha stanie drużyna, która jest – jak on – odważna w ataku i nieuważna w obronie, zwłaszcza przy stałych fragmentach. Ma teoretycznie lepszych piłkarzy, ale też mnóstwo kłopotów. Po pierwszym meczu z Lechem przegrała w lidze z Torino po fatalnej grze i nastroje w klubie są kiepskie.

Dziś Udinese bliżej w tabeli do drugiej ligi niż do europejskich pucharów, a prezes Giampaolo Pozzo mówi, że wstydzi się swojej drużyny, bo straciła ducha. Piłkarze obiecują, że w meczu z Lechem pokażą, iż jest inaczej, ale oni zawsze obiecują. A z prezesem Pozzo nie ma żartów.

Trener Pasquale Marino na konferencji prasowej uśmiechał się nerwowo, na pytania odpowiadał nieśmiertelnymi formułkami: – Lech to trudny rywal, będziemy walczyć, podoba mi się gra Roberta Lewandowskiego, Stilicia i numeru 11 (Hernan Rengifo – red.), ale nie wiem, czy sprawdziliby się w Serie A, itd.

Udinese jest po pierwszym meczu bliżej awansu, ale Marino był przygnębiony, a Smuda w świetnym humorze. – O, już siedziałem za tym stołem – mówił, wspominając swoje poprzednie wizyty w Udine, z Widzewem w 1997 roku i z Legią w 1999 (Udinese wyeliminowało oba polskie kluby). – Mówicie, że nasz prezes miał sen o Stuttgarcie? Ja miałem inny, zdradzę po meczu.

[srodtytul]Przyjemna prowincja[/srodtytul]

W Lechu nie ma żadnego piłkarza zawieszonego za kartki, a jedynym, którego może zatrzymać kontuzja, jest Sławomir Peszko. On prawdopodobnie będzie tylko rezerwowym, a Lewandowski, mimo rany na stopie, wybiegnie na boisko w podstawowym składzie.

W Udinese kartki wykluczyły Alexisa Sancheza, który w pierwszym meczu mocno poobijał obrońców Lecha, a kontuzje – bramkarza Samira Handanovicia i obrońcę Cristiana Zapatę. Zagra za to ulubieniec kibiców Antonio Di Natale, który w Poznaniu siedział na ławce.

Do środy sprzedano ledwie 9 tysięcy biletów na mecz, a stadion mieści 30 tysięcy. Z Poznania przyjedzie ponad 2 tysiące i mają bez problemu przekrzyczeć miejscowych.

Udine to na mapie calcio specyficzne miejsce. Klub, który nikomu nie wadzi, jest stawiany za wzór gospodarności, ale też nigdy wielkich emocji nie wzbudzi, choćby awansował do finału Pucharu UEFA. Gdy półtora tygodnia temu Inter grał w lidze z Milanem, Włochy dosłownie stanęły w miejscu. Nie tylko Mediolan, inne miasta też. Z powodu Udinese nikt oddechu nie wstrzyma, a i w samym Udine kibicuje się na chłodno.

O niewielkim, ale ładnym mieście, mającym w sobie coś z kurortu narciarskiego, mówi się we Włoszech: piłkarska prowincja. Ale prowincja z gatunku tych najprzyjemniejszych, gdzie kibice gospodarzy witają kibiców gości transparentem zawieszonym w centrum miasta i zapraszają na przyjęcie z lokalnymi przysmakami i gdzie w przeddzień meczu odmalowuje się schody na trybunach stadionu, żeby było elegancko. Nic, tylko grać i wygrać.

[ramka][b]Przewidywane składy[/b]

Udinese: Belardi – Isla, Coda, Domizzi, Pasquale – Inler, D’Agostino, Asamoah – Pepe, Quagliarella, Di Natale

Lech: Turina – Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Djurdjević – Lewandowski, Murawski, Injać, Stilić, Wilk – Rengifo.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=p.wilkowicz@rp.pl]p.wilkowicz@rp.pl[/mail][/i]

Prezes Andrzej Kadziński miał sen. Śniło mu się, że jego Lech jechał na mecz Pucharu UEFA. Nie do Udine – do Stuttgartu, już na spotkanie w 1/8 finału. Jeśli sen ma się spełnić, to dziś wygrać musi nie tylko lider polskiej ligi, ale i VfB, pokonany w pierwszym meczu przez Zenit Sankt Petersburg.

Kadziński, jeden z najważniejszych ludzi Amiki, firmy stojącej za Lechem, najchętniej grałby z Niemcami w każdej rundzie, ale jeśli jego drużynie wypadłoby w połowie marca jechać nie do Stuttgartu, ale do Sankt Petersburga, prezes chyba też nie miałby nic przeciwko temu.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku