Wisła nie klęka, remis w Poznaniu

LECH – WISŁA 1:1. Gospodarze chcieli wygrać i mieć najlepszą pozycję w wyścigu o mistrzostwo. Bliżej trzech punktów była jednak Wisła. Liga będzie ciekawa do końca

Publikacja: 06.04.2009 01:37

Robert Lewandowski (pierwszy z lewej) przez Arkadiusza Głowackiego przeżywał najtrudniejsze chwile w

Robert Lewandowski (pierwszy z lewej) przez Arkadiusza Głowackiego przeżywał najtrudniejsze chwile w ekstraklasie. Oszukał go tylko raz

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

Kiedy w telewizyjnych relacjach przypominano jesienny mecz w Krakowie, wygrany przez Lecha 4:1, pokazywano twarz Petera Singlara. Obrońca Wisły nie wierzył w to, co się stało, stał jak wryty, patrzył na tańczących z radości gości.

Wtedy wydawało się, że mistrz Polski abdykuje bez sprzeciwu, przyznając, że jego następca jest szybszy, lepszy technicznie i bogatszy. Lechem zachwycała się cała Polska, tak jak mówiła o problemach Wisły, która po kolei żegnała się z marzeniami o Lidze Mistrzów, Pucharze UEFA i – wydawało się – obronie tytułu mistrzowskiego. Wczoraj w Poznaniu Singlar bliski był pełnej rehabilitacji. Po jego golu w 52. minucie Wisła prowadziła, potwierdzając, że zdecydowanie za szybko została skreślona z walki o pierwsze miejsce.

Skorża wystawił na mecz z Lechem obronę, w której tylko Arkadiusz Głowacki grał na swoim miejscu. Piotr Brożek musiał pauzować za żółte kartki, Marcin Baszczyński zastąpił na środku obrony Marcelo. To oni sprawili, że pierwsza połowa i pół godziny drugiej były dla Roberta Lewandowskiego najcięższym czasem w ekstraklasie. Młody napastnik Lecha zderzył się z Głowackim – jednym z najbardziej doświadczonych piłkarzy ligi – i przegrywał niemal każdy pojedynek.

Wygrał raz. W 82. minucie dał się sfaulować tuż przed polem karnym, Głowacki powinien się cieszyć, że zobaczył tylko żółtą kartkę, bo sędzia mógł uznać, że Lewandowski miał przed sobą jedynie bramkarza.

Do piłki podszedł Semir Stilić, strzelił jak na siebie słabo, bo piłka nie ominęła muru. Mur postanowił jednak nie utrudniać mu zadania. Piłka przeleciała między nogami jednego z obrońców i było 1: 1.

Remis najbardziej satysfakcjonował Legię i Polonię Warszawa, które wygrały swoje sobotnie mecze i czekały na potknięcie jednego z gigantów, a potknęli się obaj.

Lech atakował do ostatniego gwizdka, kibice liczyli na kolejny horror á la Franciszek Smuda, czyli ze szczęśliwym zakończeniem w ostatnich sekundach. Mogła w tym pomóc czerwona kartka dla Juniora Diaza, ale nie pomogła, bo zabrakło czasu.

Smuda przed meczem mówił, że z remisu po dobrym meczu będzie zadowolony, chociaż chyba sam nie wierzył w swoje słowa. Jego Lech poza ligowym zwycięstwem we wrześniu pokonał Wisłę jeszcze w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski, także w Krakowie, nie wiadomo więc dlaczego u siebie miał się zadowolić remisem.

Trener Lecha nie mógł wystawić do gry Grzegorza Wojtkowiaka oraz Hernana Rengifo. Peruwiańczyk poleciał do ojczyzny na mecze eliminacji mistrzostw świata z Brazylią i Chile, po czym oba obejrzał z trybun. Krwiak – konsekwencja ostatniego meczu ligowego – powinien zatrzymać go w Poznaniu, bo tego, że nie jest zdolny do gry, nie musiał przecież stwierdzać lekarz w Peru.

Przed pierwszym gwizdkiem wczorajszy mecz w Poznaniu nazywano pojedynkiem o mistrzostwo, po ostatnim okazał się nie mieć aż tak wielkiego znaczenia. Lech zachował prowadzenie w tabeli, ale jego przewaga nad Legią zmniejszyła się do jednego punktu.

Obie drużyny zagrają ze sobą 26 kwietnia w Warszawie, 23 maja Lech przyjedzie do stolicy na spotkanie z Polonią. W tym sezonie nikt nie zasłużył, by nazwać go mistrzem już teraz.

[ramka]>GKS BEŁCHATÓW – ŚLĄSK WROCŁAW 2:1 (0:0)

Bramki: dla GKS - J. Popek (48), D. Nowak (54); dla Śląska - M. Gancarczyk (83). Żółte kartki: T. Wróbel, J. Popek (Bełchatów); P. Celeban, K. Wołczek (Śląsk). Sędziował Marcin Szulc (Warszawa). Widzów 4500.Bełchatów: Sapela - Lacić (72, Marciniak), Cecot, Pietrasiak, Popek - Wróbel, Rachwał, Gol (84, Mihałewski), Cetnarski, Nowak (89, Dziedzic) - Ujek.Śląsk: Kaczmarek - Wołczek, Celeban, Fojut, Pawelec - Gancarczyk, Dudek (93, Łudziński), Mila, Ulatowski, Gancarczyk (80, Biliński) - Szewczuk.

>PIAST GLIWICE – GÓRNIK ZABRZE 1:0 (1:0)

Bramka: M. Muszalik (35). Żółta kartka: M. Muszalik (Piast). Sędziował Marcin Borski (Warszawa). Widzów 4000.Piast: Kasprzik - Kaszowski, Kowalski, Glik, Michniewicz - Podgórski (80, Koczon), Wilczek, Muszalik, Sedlacek (69, Chylaszek) - Bojarski, Olszar (56, Smektała).Górnik: Nowak (46, Vaclavik) - Bonin, Smirnovs, Pazdan, Marciniak (75, Kołodziej) - Gorawski (46, Jarka), Strąk, Danch, Przybylski, Szczot - Zahorski.

>ODRA WODZISŁAW – LECHIA GDAŃSK 1:0 (0:0)

Bramka: D. Matulevicius (88). Żółte kartki: S. Szary (Odra); P. Cvirik, Ł. Surma, H. Wołąkiewicz, P. Wiśniewski (Lechia). Sędziował Piotr Siedlecki (Warszawa). Widzów 3500.Odra: Stachowiak - Kłos (79, Kokoszka), Kowalczyk, Dymkowski, Szary - Woś (72, Rygel), Malinowski, Kuranty, Małkowski - Korzym, Wodecki (46, Matulevicius).Lechia: Kapsa - Pęczak, Wołąkiewicz, Bąk, Cvirik - Wiśniewski (85, Kawa), Surma, Hirsz (46, Piątek), Manuszewski, Kaczmarek (68, Rogalski) - Kowalczyk.

>POLONIA WARSZAWA – POLONIA BYTOM 1:0 (1:0)

Bramka: F. Ivanovski (9). Żółte kartki: M. Sokołowski (Polonia W.); H. Jaromin (Polonia B.). Sędziował Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 3000.Polonia W.: Przyrowski - Mynar, Skrzyński, Dziewicki, Lato - Sokołowski (58, Lazarevski), Trałka, Kozioł, Mierzejewski (83, Ciach) - Majewski (55, Piątek), Ivanovski.Polonia B.: Peskovic - Hricko, Klepczyński, Killar, Sokolenko - Grzyb, Brzęczek, Jaromin (68, Radzewicz), Trzeciak - Zieliński (75, Podstawek), Bazik.

>ARKA GDYNIA – LEGIA WARSZAWA 0:1 (0:1)

Bramka: T. Chinyama (44). Żółte kartki: M. Budziński, Z. Zakrzewski (Arka). Sędziował Paweł Gil (Lublin). Widzów 7000.Arka: Witkowski - Sokołowski, Anderson, Żuraw, Telichowski - Wachowicz, Budziński (63, Nawrocik), Ljubenow (69, Trytko), Łabędzki, Ława (74, Moskalewicz) - Zakrzewski.Legia: Mucha - Kiełbowicz, Astiz, Choto, Rzeźniczak - Rybus (80, Ostrowski), Jarzębowski, Roger (90, Borysiuk), Giza, Iwański - Chinyama (90, Paluchowski).

>CRACOVIA – RUCH CHORZÓW 0:0

Żółte kartki: A. Baran, Ł. Tupalski (Cracovia); G. Baran, R. Grodzicki, M. Sadlok, M. Fabus, M. Perdijić (Ruch). Czerwone kartki: R. Grodzicki (78, Ruch), M. Sadlok (87, Ruch). Sędziował Piotr Wasielewski (Kalisz). Widzów 4000.Cracovia: Cabaj - Szeliga (74, Dudzic), Karwan, Tupalski, Derbich - Pawlusiński, Nowak, Baran (81, Misan), Kłus, Sasin - Ślusarski.Ruch: Perdijić - Jakubowski (75, Jezierski), Grodzicki, Sadlok, Nykiel - Grzyb, Baran, Pulkowski (68, Nowacki), Brzyski - Sobiech (66, Fabus), Zając.

>JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – ŁKS ŁÓDŹ 4:0 (1:0)

Bramki: P. Zawistowski (17 i 81), T. Frankowski (50 i 67). Żółte kartki: K. Grosicki, K. Król (Jagiellonia); T. Hajto (ŁKS). Sędziował Jacek Walczyński (Lublin). Widzów 7000.Jagiellonia: Gikiewicz - Norambuena, Stano, Pacan, Król - Jarecki (76, Kojasević), Hermes, Zawistowski, Martins - Frankowski (88, Arifović), Grosicki (85, Dzienis).ŁKS: Wyparło - Radżius (46, Biskup), Sierant, Hajto, Papeckys - Gevorgyan (58, Kujawa), Kascelan, Świerczewski (75, Haliti), Drumlak - Smoliński, Czerkas.

>LECH POZNAŃ – WISŁA KRAKÓW 1:1 (0:0)

Bramki: dla Lecha - S. Stilić (82); dla Wisły - P. Singlar (52). Żółte kartki: J. Diaz, A. Głowacki, M. Pawełek (Wisła). Czerwona kartka J. Diaz (86, Wisła). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 17 500.Lech: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Arboleda, Djurdjević - Peszko, Bandrowski, Injac, Stilić, Wilk (68, Cueto) - Lewandowski.Wisła: Pawełek - Baszczyński, Singlar, Głowacki, Diaz - Małecki (84, Łobodziński), Cantoro, Boguski (90, Niedzielan), Sobolewski, Zieńczuk - Ćwielong (78, Beto) [/ramka]

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: [mail=m.kolodziejczyk@rp.pl]m.kolodziejczyk@rp.pl[/mail]

Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego